[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zawzięta. No dobrze, zachował w tajemnicy, kim naprawdę jest.
Może sam był śmiertelnie przestraszony. W końcu miał już
doświadczenia z kobietą, która wyszła za niego tylko dla
pieniędzy. A jeśli dobrze pamiętam, mnóstwo razy powtarzałaś, że
równie łatwo jest się zakochać w bogatym mężczyznie jak w
biednym. Może Garth w ten sposób chciał się zabezpieczyć.
- Może, ale jeśli się kogoś kocha, to nie wprowadza się go
rozmyślnie w błąd.
- No dobrze, uparciuchu, jakie masz teraz plany?
107
RS
- Chyba wrócę do swojej dawnej firmy. Wiedzma Hazel nadal
trzyma dla mnie obiecanÄ… posadÄ™.
- A jeśli rzeczywiście jesteś w ciąży?
- Będę musiała jakoś sobie z tym poradzić, gdy nadejdzie
czas.
Bridget zeskoczyła z łóżka. Po jej twarzy płynęły łzy.
- Chyba nic, co mogłabym powiedzieć, nie zatrzymałoby cię
tutaj?
- Nie, chyba że masz w zanadrzu jakiś cud.
- Kto wie? - uśmiechnęła się Bridget. - Może cud się zdarzy.
W każdym razie możemy się o to modlić.
Tiffany nie odpowiedziała, tylko schwyciła walizkę i wyszła za
przyjaciółką z pokoju.
- %7łycie wycina paskudne numery, prawda, mały?
Koń podniósł łeb, popatrzył na niego wielkimi oczami i
parsknÄ…Å‚.
- Wiedziałem, że mnie zrozumiesz.
Garth zdjął stetsona i położył go na kolanie. Stwierdził, że po
raz pierwszy w życiu upadł tak nisko, by rozmawiać z koniem.
Zaśmiał się z goryczą i otarł czoło przedramieniem. Od kilku
godzin naprawiał płoty i był już zupełnie wyczerpany. To był
ostatni objaw choroby, z którym nie udało mu się jeszcze uporać -
nie był w stanie pracować przez wiele godzin bez przerwy, choć
lekarz zapewniał go, że siły wrócą mu po jakimś czasie, o ile
zredukuje stresy do minimum, co w tej chwili zakrawało na
kiepski żart.
Od czasu gdy Tiffany rzuciła go, miał kilka ataków bólu.
Boże, jak za nią tęsknił. Teraz, gdy Davisowie wrócili już do
domu, nie miał pretekstu, by zaglądać na ich ranczo. Wiedział
jednak, że Tiffany jeszcze nie wyjechała; specjalnie to sprawdzał.
Poprzedniego wieczoru przejeżdżał obok rancza i widział jej
samochód na podwórzu.
108
RS
Wiedział jednak, że to już nie potrwa długo. Tiffany na pewno
chce wyjechać stąd jak najszybciej; przypuszczał, że przyjmie
ofertÄ™ pracy w Houston.
Do cholery, musi istnieć jakiś sposób, by ją zatrzymać.
Dotychczas jednak nic mu nie przyszło do głowy oprócz tego,
by paść na kolana i błagać ją o przebaczenie. Skrzywił się na tę
myśl, ale nagle wstał.
Właściwie dlaczego nie? Jeśli dzięki temu może ją odzyskać,
jeśli Tiffany wróci do jego życia, w jego ramiona, do jego łóżka, to
warto spróbować.
W pięć minut pózniej skręcił na drogę prowadzącą do domu
Davisów. Tak jak się obawiał, Tiffany zbierała się właśnie do
wyjazdu z Utah. Chciała go opuścić na zawsze. Gdyby przyjechał
o kilka minut pózniej, już by jej nie zastał. Z tą myślą zatrzymał
ciężarówkę tuż przed jej samochodem.
Wszyscy członkowie rodziny Davisów zatrzymali się nagle i
utkwili w nim wzrok. Garth pozostał za kierownicą, wpatrując się
w Tiffany, która wysunęła się z objęć Bridget i otworzyła drzwiczki
swojego samochodu. Nie spuszczała jednak oczu z jego twarzy.
Wyskoczył z ciężarówki i nie zwracając uwagi na Davisów,
podszedł prosto do niej.
- Wszystko zależy teraz od ciebie. Będę cię błagał, jeśli będę
musiał.
- Garth...
- Mówię poważnie, Tiffany. Nie mam zamiaru pozwolić, byś
odeszła ode mnie z powodu pieniędzy.
Zamrugała powiekami i zarumieniła się. Garth wykorzystał jej
zmieszanie i chwycił ją w ramiona. Bogu dzięki, nie opierała się.
- To nie jest takie proste - szepnęła.
- Mylisz się. To jest bardzo proste. Po pierwsze dlatego, że cię
kocham, a po drugie, bo pieniądze nic mnie nie obchodzą. Jeśli
do mnie wrócisz, to gotów jestem oddać wszystko, co mam, co do
centa, na cele dobroczynne.
- Naprawdę zrobiłbyś to dla mnie?
109
RS
Usłyszał zdumienie w jej głosie, zobaczył blask w jej oczach i
lodowaty lęk, który mroził jego serce, rozpłynął się bez śladu.
- %7łebyś wiedziała.
- Och, Garth - zawołała i po jej twarzy popłynęły łzy. -
Kocham ciÄ™.
- Czy to oznacza zgodÄ™?
- Na co?
- Na małżeństwo.
Tiffany wstrzymała oddech.
- Kiedy?
- Zaraz, jeśli nie masz nic przeciwko temu. Jeremiasz
gwizdnął. Taylor roześmiała się, a Bridget zawołała:
- Zróbmy tak!
Garth także się roześmiał. Pochwycił Tiffany w ramiona i
poniósł do swojej ciężarówki.
- Za mniej więcej godzinę będziesz panią Dixon. Czy na
pewno tego chcesz?
Pocałowała go.
- MarzÄ™ o tym!
EPILOG
- Mmmm...
- Lubisz to?
- Uwielbiam!
Garth zaśmiał się i znów dotknął językiem jej pępka. Jego
ręka spoczywała na wydętym brzuchu żony.
Dziecko kopnęło; Tiffany wbiła paznokcie w ramię Gartha. On
zaś podniósł głowę i jego twarz rozjaśniła się.
- Energiczny dzieciak, prawda?
- Ma tyle energii po tatusiu.
Garth przesunął dłonią po jej brzuchu i zatrzymał się u
złączenia ud. Tiffany wciągnęła oddech.
110
RS
- Kocham cię - powiedziała, patrząc mu w oczy.
- Ja też cię kocham. I kocham nasze dziecko.
Ich dziecko. Te słowa wciąż miały w sobie dziwną magię,
podobnie jak nowe nazwisko Tiffany: pani Dixon. Choć już od
kilku miesięcy byli małżeństwem, Tiffany od czasu do czasu
musiała się uszczypnąć, by mieć pewność, że nie śni.
Ich ślub był jak z marzeń. Razem z rodziną Davisów pojechali
prosto do Vegas i wzięli ślub w tej samej kaplicy, co Bridget i
Jeremiasz.
Pózniej, gdy wrócili do domku Gartha, kochali się długo i
Tiffany powiedziała mu, że chyba jest w ciąży. Okazało się, że była
to prawda; Garth szalał z radości. Jego szczęście rosło z każdym
dniem, choć Tiffany na początku ciąży nie czuła się dobrze.
Teraz jednak, po kilku miesiÄ…cach, jej samopoczucie znacznie
się polepszyło. W ostatnim tygodniu zrobiła USG i dowiedziała się,
że będą mieli syna.
- Miałem nadzieję, że to dziewczynka - powiedział Garth. -
Może byłaby podobna do ciebie.
- Trudno - odrzekła Tiffany. - Musimy się cieszyć z tego, co
mamy.
- To znaczy, że nie możemy go zareklamować? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •