[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gościom. Większość wciśniętych we fraki panów
przypominała mi kiwające się na boki, nieco senne
pingwiny i była pomiędzy pięćdziesiątką
a siedemdziesiątką. Kobiety były w większości ładne,
młode i frywolnie ubrane. Chociaż nie wiem, czy te
utlenione na platynÄ™, podobne do siebie niczym klony
owcy Dolly, rozchichotane podlotki można już nazwać
kobietami, bo wiekiem bardziej przypominały nastoletnie
lolity, ale mniejsza z tym. Te starsze, pomimo licznych
najpewniej liftingów, mezoterapii i botoksowych sesyjek,
były odrobinę bardziej pomarszczone i wyraznie
szpetniejsze. Nie tyle nawet brzydkie, ile jakieÅ› takie&
zgorzkniałe? Trzymały się razem. Zbite w jednym z kątów
salonu w silnÄ…, ponurÄ… i zwartÄ… grupÄ™ ciskajÄ…cÄ… oczyma
gromy w stronę podlotków w kusych cekinowych
kieckach. Miny miały zacięte, usta zasznurowane niczym
wiktoriańskie gorsety, sukienki o niebo droższe od tych
kusych szmatek opiętych na lolitach, za to znacznie mniej
efektowne. Cóż, starość nie radość. Pomyślałam, że
wyglądają jak żywcem wyjęte z kart powieści Zmowa
pierwszych żon, i podreptałam dalej, szukając miejsca,
w którym mogłabym zasiąść, wtopić się w tłum,
a najlepiej zniknąć. Dawno, dawno temu marzyłam
o czarodziejskiej różdżce gwarantującej niewidzialność.
Marzenia owe porzuciłam chyba jeszcze przed Pierwszą
Komunią, teraz jednak taka różdżka byłaby jak znalazł&
Ależ w tym momencie tęskniłam za domem Hanki! Za
tonącym w blasku świec, pełnym palm ogrodem zimowym.
Za Antkiem i Darią  zaprzyjaznioną parą belfrów,
z którymi tak kochałam witać Nowy Rok, za grzańcem
z taniego wina i pomarańczy, który serwował Robert,
i szeptanymi o północy życzeniami, które wymienialiśmy,
przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ strzelajÄ…cym w nocne niebo fajerwerkom.
Tęskniłam nawet za Firlejem  szarym kotem gospodarzy,
mającym dość dyskusyjne upodobanie do sikania gościom
w buty. Tak, nawet za Firlejem się stęskniłam, chociaż
miaucząca kreatura już dwukrotnie naszczała mi do
obuwia. Zastanawiałam się nawet kiedyś, czy cwany
futrzak nie ma przypadkiem jakiejś modowej smykałki 
skubaniec sikał jedynie w stare, rozdeptane trepy, za to
moim markowym kozaczkom, chwała Bogu, odpuścił.
Mąż pojawił się przy mnie na sekundę, żeby chwilę
pózniej zniknąć. Cóż, najwyrazniej on też w dzieciństwie
marzył o czapce niewidce&
 Widzę kumpla, przywitam się  jego głos wyrwał
mnie z zamyślenia i znowu zostałam kompletnie sama
pośrodku pełnej sali.
Uśmiechnęłam się do młodego kelnera i sięgnęłam po
kolejny kieliszek. Siedem stówek za flaszkę? W takiej
sytuacji trzeba w siebie wlać conajmniej z pięćset złotych
 zdecydowałam. Upiłam się raz-dwa. Nic zresztą
dziwnego  przyswajanie markowego szampana na pusty
żołądek z całą pewnością było bardziej zdradliwe niż mój
zwyczajowy kieliszek wina do obiadu. Nie było jeszcze
dwudziestej drugiej, kiedy słaniając się na nogach,
dotarłam do kapiącej od sztucznego złota, pełnej luster
i marmurów łazienki na górze.
 O, przepraszam  bąknęłam, kiedy bez pukania
władowałam się do środka, przyłapując starszą, mocno
wypacykowaną kobietę na poprawianiu zawartości swoich
miseczek.
 Cycki sobie chyba muszę podnieść  powiedziała
bardziej do lustra niż do mnie i ciągnąc za sobą
nieśmiertelną nutkę Chanel No.5, wyszła, zostawiając
mnie samÄ….
Zwiat gwałtownie zawirował, a odbita w otaczających
mnie lustrach wydałam się sobie jeszcze bardziej zalana.
Chwyciłam się obramowania umywalki, odnotowując przy
okazji, że mydelniczka ma wygląd szczerego złota, a co
śmieszniejsze, zdobią ją drobne, błyszczące kryształy. Na
stoliku pod ścianą stał gigantyczny kryształowy wazon
z białymi liliami, co skojarzyło mi się z klimatem domu
pogrzebowego i bardzo mnie rozśmieszyło.
 Ja pitolę  zachichotałam, starając się trzymać pion,
kiedy za moimi plecami pojawiła się drobna kobieta po
sześćdziesiątce w długiej pistacjowej sukni.
 Snobissimo, co? Też niezle się ubawiłam 
uśmiechnęła się, myjąc ręce obłędnie pachnącym
mydełkiem.
 Aż się boję pomyśleć, ile kosztuje mydelniczka 
parsknęłam śmiechem.
 Pewnie równowartość mojej miesięcznej pensji 
roześmiała się.  Miłej zabawy.
 Dziękuję, wzajemnie  powiedziałam. Zledziłam ją
wzrokiem aż do drzwi.
Jedyna bratnia dusza w tym snobistycznym piekiełku
i tak szybko się zmyła& Usiadłam w stylizowanym
zapewne na Ludwika jakiegoÅ› tam, obleczonym
czerwonym pluszem fotelu i przyjrzałam się sobie
w wiszącym na przeciwległej ścianie lustrze. Włosy, które
wczesną jesienią obcięłam  na chłopaka , odrosły na tyle,
żebym mogła ułożyć z nich misterne fale w stylu retro,
w których wyglądałam odrobinę jak aktorka kina niemego,
co w stanie tak zwanego upojenia bardzo mnie
rozśmieszyło.
Istna aktorzyca  pomachałam swojemu odbiciu,
zastanawiając się, czy wracać do gości, czy może siedzieć
sobie wygodnie w przypominającym królewski tron fotelu,
w pachnącej całą perfumerią łazience, udając, że w ogóle
mnie tu nie ma.
W sumie całkiem fajne uczucie  otworzyć pierwsze
lepsze drzwi, za którymi czekała na mnie moja prywatna,
łazienkowa Narnia. Dobrze, że nie było lwa (chociaż
zawsze kochałam Aslana) i czarownicy, no, co do tej
ostatniej, piętro niżej zapewnie jakaś by się znalazła.
Sama nie wiem, kiedy zasnęłam, i co gorsza, jak długo
spałam.
 Wszystko w porządku, kochanie?  Ocknęłam się
w momencie, w którym wyraznie zakłopotana, nieco mniej
podpita ode mnie, ubrana w granatowe koronki kobieta
w bliżej nieokreślonym wieku delikatnie potrząsała mnie
za ramię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •