[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedziaÅ‚a Charlotte, kiedy szli korytarzem. - Wszys­
cy tu sÄ… tacy przyjacielscy i pomocni.
Iannis zatrzymał się przed drzwiami do swojego
gabinetu.
- A więc myślisz, że będziesz tutaj szczęśliwa?
- O tak! - Starała się ukryć entuzjazm i radość, ale
czy mogÅ‚a zachować pozory chÅ‚odu po tak wspania­
Å‚ym wieczorze?
- Charlotte?
- SÅ‚ucham?
Patrzyła na niego, starając się przybrać obojętny
wyraz twarz}*. Nie chciaÅ‚a, żeby siÄ™ domyÅ›liÅ‚, że jesz­
cze czegoś od niego oczekuje. Może zaprosi ją na
drinka na dobranoc?
- Jak ci się podoba twój pokój?
- Bardzo Å‚adny. I znajduje siÄ™ w skrzydle budynku
przychodni, więc mam blisko do pracy.
Iannis spoglÄ…daÅ‚ na niÄ… z nieprzeniknionym wyra­
zem twarzy. Miała złe przeczucie, że zbliża się koniec
wspólnego wieczoru.
- JeÅ›li bÄ™dziesz czegokolwiek potrzebowaÅ‚a, wy­
starczy zadzwonić do mojej sekretarki i...
- Ależ niczego mi nie trzeba. - Odwróciła się.
61
MAGIA GRECKIEJ WYSPY
- Lepiej będzie, jak już pójdę. To był długi dzień.
Dobranoc. Kali nichte.
- Charlotte?
- Tak? - Odwróciła się z nadzieją.
- Dziękuję ci za ten wieczór. - Pocałował ją lekko
w policzek.
Ruszyła korytarzem do wyjścia. Przy drzwiach się
odwróciła, ale Iannis już zniknął w swoim gabinecie.
Pewnie zagłębił się w jakichś papierach, szybko o niej
zapomniawszy. Ona tymczasem wiedziała, że łatwo
dziś nie zaśnie. Już dawno nie doświadczyła takiej
burzy uczuć.
Iannis zamknÄ…Å‚ za sobÄ… drzwi, oparÅ‚ siÄ™ o nie i gÅ‚Ä™­
boko zaczerpnÄ…Å‚ powietrza. Jeszcze chwila, a zaprosiÅ‚­
by Charlotte do siebie. Trudno mu było patrzeć, jak
odchodzi i udawać, że ma pilną pracę do wykonania.
UsiadÅ‚ za biurkiem i oparÅ‚ gÅ‚owÄ™ na rÄ™kach. Char­
lotte była z nim dzisiaj szczera, opowiedziała mu
o swoim nieudanym życiu uczuciowym. Czy nadal
miaÅ‚a zÅ‚amane serce? Może zostaÅ‚a zraniona tak gÅ‚Ä™­
boko, że trudno jej będzie wejść w nowy związek?
Będzie musiał zachowywać się wobec niej bardzo
ostrożnie. Była tak różna od kobiet, z którymi się
zadawał od czasu odejścia żony. Tamte traktował jak
miÅ‚Ä… rozrywkÄ™, ale z Charlotte sprawy wyglÄ…daÅ‚y zu­
peÅ‚nie inaczej. ZnaÅ‚ jÄ… dopiero jeden dzieÅ„, a już prze­
wróciła jego świat do góry nogami.
ROZDZIAA CZWARTY
- Masz ochotę pojechać ze mną do Sophii, kiedy
już skończysz dyżur? - zapytał Iamiis.
Charlotte podniosÅ‚a wzrok znad komputera, do któ­
rego wpisywała dane.
- Przyjęłam już wszystkich przewidzianych na dzi­
siaj pacjentów, wiÄ™c chÄ™tnie zobaczÄ™, jak ona siÄ™ mie­
wa. Obiecałam też Richardowi Hortonowi, że zajrzę
do niego, do ośrodka sportowo-rekreacyjnego. Nie jest
zbyt zadowolony z programu, jaki ułożyli dla niego
rehabilitanci.
Iannis skrzywił się lekko.
- Pewnie spÄ™dzisz tam resztÄ™ dnia. Wyraznie przy­
padłaś mu do gustu.
- To po prostu samotny, przygnębiony pacjent. Po
operacji kolana podjął przełomową decyzję. Sprzedał
firmę, a pieniądze zainwestował inaczej. Najwyrazniej
ma już dosyć życia w ciągłym napięciu.
- Cóż. może zrezygnował z pracy zawodowej, ale
za to bardzo siÄ™ przykÅ‚ada do ćwiczeÅ„ rehabilitacyj­
nych - stwierdzi! lamus. - Nie pozwól, żeby przesa­
dził. Może sobie nadwerężyć kolano. I niech cię tam
nie trzyma zbyt długo.
- Zachowam profesjonalny chłód i ucieknę przy
pierwszej okazji.
63
MAGIA GRECKIEJ WYSPY
Kiedy wyszedł, sprawdziła, czy wpisała wszystko
prawidÅ‚owo do pamiÄ™ci komputera. SpojrzaÅ‚a na roz­
ciągający się za oknem widok. Przez gałęzie drzew
widziaÅ‚a letnie apartamenty nad zatokÄ…. Szybko zapeÅ‚­
niaÅ‚y siÄ™ turystami, chociaż byÅ‚ dopiero czeiwiec. Mo­
gÅ‚a sobie wyobrazić, jak wielu potencjalnych pacjen­
tów będzie tu w szczycie sezonu.
Wyłączyła komputer i usiadła wygodniej. Upłynął
prawie miesiąc, odkąd przyjechała na wyspę. W tym
czasie doÅ›wiadczyÅ‚a najróżniejszych emocji. Jej naj­
większy problem polegał na tym. że w obecności Ian-
nisa nie potrafiÅ‚a caÅ‚kowicie siÄ™ rozluznić. Tak jÄ… po­
ciągał, że stale czuła, iż musi się mieć na baczności.
Na szczęście Iannis zachowywał się przyjaznie, ale
z odpowiednim dystansem. CzÄ™sto proponowaÅ‚ wspól­
ne wyjście na drinka po pracy, czasami jedli razem
kolację, ale zawsze pod koniec wieczoru każde z nich
wracało do siebie. Wiedziała, że tak jest najrozsądniej,
ale mimo to czuła narastającą frustrację.
Pokój Iannisa znajdował się kilka metrów od jej
pokoju. w: głębi koiytarza. Czasami, kiedy nie mogła
zasnąć, zastanawiaÅ‚a siÄ™. jak dÅ‚ugo jeszcze bÄ™dzie uda­
wać, że ta platoniczna przyjazÅ„ jÄ… zadowala. Czy Ian­
nis wykazywał się opanowaniem, czy po prostu mu się
nie podobała?
Usłyszała pukanie i drzwi otworzyły się powoli. Do
środka zajrzał maty chłopiec.
- Vasilis! Wejdz, proszÄ™. Co za wspaniaÅ‚a niespo­
dzianka.
- Doktor Iannis ma sprawdzić, jak mi się goi rana.
ale ja chciałem najpierw przyjść do pani.
64
MARGARET BARKER
Charlotte podeszła do malca, przykucnęła przed
nim i mocno go uściskała, jednocześnie zerkając na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •