[ Pobierz całość w formacie PDF ]

musieli przetransportować go do sądu.
Wkrótce odkryłem jednak, że nie będzie to takie proste. Po raz pierwszy od lat
aresztowano tak poważnego przestępcę i sprawa ta narobiła dużego zamieszania.
Zamiast zabrać go do więzienia miejskiego lub stanowego, trzymano Hetmana
w celi w samym Gmachu Federalnym. A tam nie mogłem się dostać. Podjęto tak-
że nadzwyczajne środki ostrożności przy przewożeniu Hetmana do sądu. Opance-
rzone transportery, strażnicy, motocykle, grawiloty policyjne i helikoptery. Atak
na konwój nie wchodził w grę. Znalazłem się w kropce. Ciekawe, że w tej samej
sytuacji była policja, ale z innych przyczyn. . .
Po długim śledztwie odkryli, że prawdziwy Bili Yathis opuścił planetę dwa-
dzieścia lat temu. Wszystkie zapisy dotyczące tego faktu zniknęły z akt kompu-
terowych i pozostał tylko odręczny list, napisany przez prawdziwego Yathisa do
jakiegoś krewnego, potwierdzający jego odlot. A jeżeli więzień nie był Yathisem,
to kim był?
Podczas przesłuchań Hetman, cytuję:  odpowiadał na pytania spokojnym, nie-
obecnym uśmiechem . Określano go teraz jako pana X. Nikt nie wiedział, kim jest
naprawdę, a on zdecydował się tego nie wyjaśniać. Został ustalony termin proce-
su, za niecałe siedem dni. Stało się tak dlatego, że X ani nie przyznał się do winy,
ani jej nie zaprzeczył, nie chciał się bronić i odrzucił wyznaczonego przez sąd ad-
wokata. Oskarżyciel, pragnąc szybkiego skazania, oświadczył, że dowody są już
skompletowane i poprosił o przyspieszenie procesu. Sędzia, równie żądny popu-
larności, przychylił się do tej prośby i ustalono termin na nadchodzący tydzień.
A ja nic nie mogłem zrobić. Wróciłem do punktu wyjścia. Przyznałem się
do porażki, ale tylko chwilowo. Postanowiłem poczekać, aż skończy się proces.
Wtedy Hetman będzie po prostu jednym z wielu więzniów i w końcu będą musieli
57
zabrać go z Gmachu Federalnego. Gdy będzie już w więzieniu, przygotuję jego
ucieczkę. Ale muszę to zrobić, zanim przybędzie statek kosmiczny, który zabierze
go na pranie mózgu. Użyją z pewnością wszystkich cudów nowoczesnej nauki,
by Hetmana przekształcić w uczciwego obywatela, a ja, znając tego człowieka,
byłem pewny, że prędzej umrze, niż na to pozwoli. Musiałem działać.
Ale władze nie ułatwiały mi tego. Nie udało mi się dostać na salę sądową,
więc razem z większością mieszkańców planety oglądałem proces w telewizji.
Skończył się podejrzanie szybko. Pierwszy poranek upłynął na wyliczaniu do-
brze udokumentowanych wykroczeń oskarżonego. Brzmiało to poważnie. Uszko-
dzenie banku pamięci, penetracja Jednostki Centralnej, wprowadzenie fałszywych
danych do komputera, kopiowanie treści tajnych dokumentów. Kolejni świadko-
wie składali zeznania, które były natychmiast akceptowane i wciągane do akt
sprawy. Przez cały czas Hetman ani na nich nie patrzył, ani ich nie słuchał. Jego
spojrzenie skierowane było w przestrzeń, jakby widział tam coś o wiele bardziej
interesującego niż zwykła procedura sądowa. Gdy skończyły się zeznania, sędzia
zastukał młotkiem i zarządził przerwę na lunch.
Przerwa była długa ze względu na bankiet z siedemnastu dań i tancerkami na
deser. Gdy sąd zebrał się ponownie, sędzia był w jowialnym nastroju. Zwłasz-
cza po druzgocącej przemowie oskarżyciela, któremu cały czas potakiwał. Potem
przybrał namaszczoną minę i przemówił dobitnie, świadom, że jego słowa były
rejestrowane.
 Ta sprawa jest jasna jak słońce. Państwo wytoczyło tak obciążające zarzuty,
że nie oparłaby się im żadna obrona. Fakt, że żadnej obrony nie było, jest najlep-
szym świadectwem prawdy. A prawda jest taka, że oskarżony działając świado-
mie, w złej woli i z premedytacją popełnił wszystkie przestępstwa, które mu się
zarzuca. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Postępowanie dowodowe zosta-
ło zamknięte. Mimo to, przez resztę dnia i w ciągu nocy będę uważnie rozważać tę
sprawę. Oskarżony zostanie potraktowany sprawiedliwie. Nie uznam go winnym
aż do jutrzejszego ranka, gdy ponownie zbierze się sąd. Wtedy ogłoszę wyrok.
Sprawiedliwości stanie się zadość i decyzja sądu wejdzie w życie.
 Waszej sprawiedliwości  wycedziłem przez zęby i wstałem, by wyłączyć
telewizor. Ale sędzia jeszcze nie skończył.
 Poinformowano mnie, że Liga Galaktyki jest żywo zainteresowana tą spra-
wą. Zostanie wysłany statek kosmiczny, który przybędzie tu w ciągu dwóch dni.
Wtedy więzień zostanie zabrany spod naszej kontroli, a my  proszę wybaczyć
i spróbować zrozumieć moje uczucia  z ulgą się go pozbędziemy.
Szczęka mi opadła i głupkowato wpatrzyłem się w ekran. Wszystko skończo-
ne. Zostały tylko dwa dni. Co mogę zrobić w ciągu dwóch dni? Czy taki ma być
koniec Hetmana i koniec mojej ledwie rozpoczętej kariery przestępcy?
Rozdział 11 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •