[ Pobierz całość w formacie PDF ]

milczeniu. Słyszała jeszcze rozmowę
Patrycji z Harriet, a potem trzasnęły
drzwi i wszystko ucichło. Dom pogrążył się
w całkowitej ciszy, tylko drzwi werandy
skrzypiały monotonnie pod podmuchami
wiatru.
W końcu Cassi wstała od stołu i zaczęła
wspinać się po schodach. A więc również
Thomas miał w dzieciństwie swoją
dolegliwość! Wydało jej się to nagle tak
zabawne, że wydobyło na usta mimowolny
uśmiech. Stukając do drzwi gabinetu
Thomasa ciekawa była, w jakim go znajdzie
nastroju. Po zachowaniu siÄ™ w samochodzie
i pózniejszym wybuchu w jadalni można było
oczekiwać najgorszego. Kiedy jednak
znalazła się już w gabinecie, odetchnęła z
ulgą. Thomas siedział swobodnie w fotelu,
z nogami przewieszonymi przez poręcz,
trzymał w jednej ręce szklankę whisky, a w
drugiej periodyk medyczny. Wyglądał na
zupełnie odprężonego i uspokojonego, i co
najważniejsze, uśmiechał się.
- Mam nadzieję, że nie posprzeczałaś się z
matką - powiedział unosząc ekspresyjnie
brwi, tak jakby rzeczywiście mogło się
zdarzyć coś przeciwnego. - Przepraszam za
nagłe opuszczenie jadalni, ale matka
doprowadza mnie czasem do szału. Po prostu
nie wytrzymałem - mrugnął porozumiewawczo.
- Jak zwykle jesteÅ› nieobliczalny -
powiedziała Cassi ze śmiechem. - Odbyłam
bardzo interesujÄ…cÄ… rozmowÄ™ z twojÄ… matkÄ….
Nigdy przedtem nie słyszałam o twoich
kłopotach ze stopą. Dlaczego mi o tym nie
powiedziałeś?
Przysiadła na poręczy jego fotela,
zmuszając go do przyjęcia normalnej
pozycji. Nic nie odpowiedział zajęty swoją
whisky.
- Zresztą to nie jest ważne - ciągnęła -
chociaż uważam się za eksperta od
dziecięcych schorzeń. A to, że dotknęły
nas obojga, powinno tylko nam ułatwić
wzajemne zrozumienie.
- Nie pamiętam o żadnym skrzywieniu stopy.
Moim zdaniem, nic takiego nie miało
miejsca. Cała ta sprawa jest wytworem
wyobrazni mojej matki. Chciała po prostu
dać ci do zrozumienia, jak wiele ją
kosztowało moje wychowanie. Spójrz sama na
moje stopy: czy wyglÄ…dajÄ… na zdeformowane?
Thomas zdjął z nóg pantofle i uniósł
stopy.
Cassi musiała przyznać, że obie wyglądały
zupełnie normalnie. Nigdy nie zauważyła,
żeby Thomas miał jakiekolwiek trudności z
chodzeniem, co więcej, wiedziała, że
podczas studiów uprawiał lekkoatletykę.
Nie była jednak pewna, kto mówił prawdę:
matka czy syn.
- To wydaje siÄ™ wprost nieprawdopodobne,
żeby twoja matka mogła wymyślić coś
podobnego? - Cassi raczej zapytała niż
cokolwiek stwierdziła. Jednak Thomas
zrozumiał jej słowa jednoznacznie.
Rzucił na podłogę trzymany w ręku
periodyk, zerwał się na równe nogi niemal
przewracajÄ…c Cassi. - SÅ‚uchaj, jest mi
zupełnie obojętne, komu wierzysz -
oświadczył. - Moje stopy są zdrowe, zawsze
były zdrowe i nie chcę słyszeć o żadnym
ich skrzywieniu.
- Dobrze, już dobrze - powiedziała
uspokajająco. Okiem psychiatry dostrzegła
w nim pewne zachwianie równowagi,
wyrażające się choćby w formułowaniu zbyt
uproszczonych wniosków. Ale to nie było
wszystko. Zaczął mówić mniej wyraznie.
Cassandra zauważyła to już wcześniej, ale
nie przywiązywała do tego wagi. Miał
przecież prawo wypić od czasu do czasu, a
Cassi wiedziała, że lubi szkocką.
Zaskoczył ją jednak fakt, że zmiana
nastąpiła w tak krótkim czasie; po kolacji
najwidoczniej wypił kilka drinków.
Cassi bardzo pragnęła, by Thomas się
odprężył. Jeśli rozmowa o skrzywieniu
stopy tak bardzo go denerwowała, gotowa
była nie wracać nigdy do tego tematu.
Ześliznąwszy się z poręczy fotela,
próbowała objąć go ramionami.
Odsunął ją i ponownie napił się szkockiej.
Sprawiał wrażenie, jakby miał ochotę na
kontynuowanie sprzeczki. Z bliska Cassi
dostrzegła, że jego zrenice skurczyły się
i zamieniły w niewielkie czarne punkty na
tle jasnoniebieskich tęczówek.
Przezwyciężając irytację, odezwała się
Å‚agodnie: - JesteÅ› wyczerpany, Thomas.
Potrzebujesz snu. - Tym razem pozwolił jej
objąć się za szyję. - Chodz ze mną do
łóżka - powiedziała miękko.
Thomas westchnął, ale wciąż milczał.
Odstawił na bok wypitą do połowy szklankę
z whisky i pozwolił Cassi zaprowadzić się
do sypialni. Zaczął rozpinać koszulę, ale
Cassi odsunęła jego ręce i zrobiła to
sama. Powoli go rozebrała, rzucając
poszczególne części garderoby na bezładny
stos. Gdy Thomas znalazł się już pod
kołdrą, szybko rozebrała się i wśliznęła
obok. Z przyjemnością odczuwała na nagiej
skórze dotyk czystych prześcieradeł,
łagodny ciężar kołdry i ciepło ciała
Thomasa. Na dworze wył listopadowy wiatr,
Å‚omocÄ…c w drewniane okiennice.
Cassi zaczęła od masowania jego karku i
ramion, przesuwając ręce coraz niżej.
Czuła jak pod palcami rozluzniają się
napięte mięśnie i jak stopniowo zaczyna
reagować na jej obecność. Narastające
podniecenie znalazło ujście w gwałtownym
uścisku jego ramion, w którym zamknął jej
szczupłą sylwetkę. Pocałowała go w usta i
delikatnie sięgnęła między jego nogi. Nie
był gotowy!
Odsunął gwałtownie rękę Cassi, odepchnął
ją od siebie i usiadł w łóżku. - Nie
sądzę, żebym był dziś w stanie cię
zaspokoić - oświadczył.
- Chodziło mi o twoją przyjemność, a nie o
moją - odpowiedziała łagodnie.
- Czyżby? - złośliwie zapytał Thomas. -
Znam dobrze twoje psychiatryczne chwyty.
- Uwierz mi, to naprawdę nie jest ważne,
czy będziemy się dziś kochać, czy nie.
Thomas podniósł się z łóżka i schylił, by
podnieść z podłogi ubranie. Wykonał kilka
gwałtownych, nieskoordynowanych ruchów. -
Nie bardzo mam ochotę w to uwierzyć. - Z
tymi słowami wyszedł z sypialni,
zatrzaskujÄ…c mocno za sobÄ… drzwi.
Cassi została sama w ciemnościach. Wycie
wiatru za oknami budziło w niej lęk i
niepokój. Dawne obawy, że może zostać
porzucona, odezwały się w niej z nową
siłą. Mimo ciepłej kołdry trzęsła się jak
w febrze. Co będzie, jeśli Thomas ją
porzuci? Rozpaczliwie usiłowała odpędzić
od siebie tę myśl. Prawdopodobnie po
prostu za dużo wypił. Przypomniała sobie
jego nie wyważone sądy i opinie oraz
bełkotliwą mowę. Niemożliwe, żeby w
krótkim czasie po wyjściu z jadalni mógł
aż tyle wypić, choć w ciągu ostatnich
miesięcy takie historie miały już miejsce.
Leżąc na wznak Cassi patrzyła w sufit, na
którym cienie bezlistnych drzew rysowały
przez okno ogromną pajęczynę. Przerażona
przewróciła się na bok, by zobaczyć ten
sam straszny obraz na znajdujÄ…cej siÄ™
naprzeciwko okna ścianie. Czyżby Thomas
brał narkotyki? Dopuszczając taką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •