[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardzo, że się wtrącam w nie swoje sprawy, pan jest tutaj obcy, pan zna świat i
różne aspekty życia. Wydaje mi się, że pan powinien być zdolny do rozwikłania
tego trudnego i przykrego problemu  dodała panna Marple.
Uśmiechnąłem się.
 Najlepszym rozwiązaniem, jakie potrafiłem znalezć, był sen. W moim śnie
wszystko świetnie do siebie pasowało i pięknie się układało. Niestety, z chwilą,
kiedy się obudziłem, wszystko okazało się wierutnym nonsensem!
 .Ależ to bardzo interesujące. Proszę mi powiedzieć, na czym polegał ten,
pana zdaniem, nonsens?
 Ach, wszystko zaczęło się od niemądrego powiedzonka:  Nie ma dymu bez
ognia . Wszyscy uwzięli się, aby je powtarzać aż do znudzenia. A potem słowa te
74
skojarzyły mi się jakoś z wojną. Zasłona dymna, świstek papieru, notatka przy
telefonie& Nie, to już był ten drugi sen!
 A jakiż to był sen?
Starsza dama wyglądała na ogromnie zaciekawioną, byłem prawie pewien, że jest
potajemną zwolenniczką Sennika egipskiego, bez którego moja stara niania nie
ruszała się na krok.
 Ach, po prostu śniło mi się, że Elsie Holland, guwernantka dzieci
Symmingtonów, wychodzi za mąż za doktora Griffitha i że właśnie pan pastor
odprawiał nabożeństwo po łacinie ( Zgodnie z prawdą, kochanie , szepnęła pani
Dane Calthrop do swego małżonka), a następnie pani pastorowa wstała i zerwała
zapowiedzi, wołając, że trzeba z tym natychmiast skończyć.
 Ta część snu jednak  dokończyłem  okazała się już jawą. Zbudziłem się i
ujrzałem panią  tu zwróciłem się do pastorowej  stojącą nade mną i wymawiającą
te właśnie słowa.
 I miałam słuszność  rzekła pani Dane Calthrop, lecz powiedziała to
zupełnie łagodnie, co zauważyłem z przyjemnością.
 Ale co ma do tego notatka telefoniczna?  spytała panna Marple, podnosząc
brwi.
 Obawiam się, że to się wyda pani idiotyczne, tego zresztą we śnie wcale nie
było. Po prostu z telefonem to było wcześniej. Przechodząc przez hol,
zauważyłem, że Joanna zostawiła kartkę, której treść należało podać komuś, gdyby
ten ktoś zatelefonował.
Panna Marple pochyliła się z zainteresowaniem ku mnie. Na policzkach pojawiły
siÄ™ czerwone plamy.
 Czy będzie mnie pan uważał za bardzo dociekliwą i niedelikatną, jeżeli
poproszę o podanie mi treści tej notatki?  Mówiąc to, rzuciła okiem na Joannę.
 Bardzo paniÄ… przepraszam, kochanie!
Joanna jednak była także bardzo zaciekawiona i przejęta.
 Och, nic nie szkodzi  zapewniła starszą panią.  Sama nie bardzo pamiętam,
co napisałam, ale może Jeny będzie mógł sobie przypomnieć. Musiało to być w
każdym razie coś całkiem zwyczajnego.
Powtórzyłem powoli i uroczyście, jak mogłem najdokładniej, całą treść kartki.
Pochlebiała mi niezmiernie skupiona uwaga panny Marple. Bałem się, że moje słowa
mocno ją rozczarują, musiała jednak być nastrojona sentymentalnie i
romantycznie, ponieważ potakiwała głową z uśmiechem zadowolenia.
 Rozumiem  rzekła.  Domyślałam się, że to musiało być coś w tym rodzaju.
Pani Dane Calthrop spytała ostro:
 W jakim rodzaju, Jane?
 Coś zupełnie zwykłego  odpowiedziała panna Marple.
Przez krótką chwilę patrzyła na mnie zamyślona, po czym powiedziała
nieoczekiwanie:
 Widzę, że jest pan niezwykle inteligentnym młodzieńcem, ale ma pan za mało
zaufania do siebie. A tak być nie powinno!
Joanna gwizdnęła głośno.
 Na litość boską, niechże mu pani nie przewraca w głowie! I tak już ma za
dobre wyobrażenie o swojej osobie!
 Joanno, uspokój się  zgromiłem siostrę.  My z panną Marple doskonale się
rozumiemy.
Panna Marple znowu zaczęła robić na drutach.
 Wiecie państwo  rzekła zamyślona  mnie się wydaje, że dokonanie  udanego
morderstwa można by porównać do zaprodukowania przez kuglarza jakiejś magicznej
sztuczki&
 Gdzie szybka manipulacja rękami myli wzrok?  spytałem.
 Nie tylko to. Ale także i dlatego, że trzeba koniecznie starać się
skierować wzrok widzów w innym kierunku, na coś całkiem innego. Zdaje mi się, że
to siÄ™ nazywa  maskowanie .
 Jak dotąd, to mam wrażenie, że wszyscy kierują wzrok w nieodpowiednim
kierunku, jeżeli chodzi o naszego szaleńca na wolności  wtrąciłem.
 Ja osobiście  rzekła panna Marple  byłabym raczej skłonna szukać kogoś
zupełnie zdrowego na umyśle.
75
 Tak  powiedziałem zamyślony.  Tego samego zdania jest inspektor Nash.
Pamiętam, że podkreślił również ogólne poważanie&
 O,  właśnie  przerwała mi skwapliwie panna Marple  to też bardzo ważne.
Wszyscy się z tym zgodziliśmy.
Następnie zwróciłem się do pani Dane Calthrop:
 Nash jest zdania, że pojawią się jeszcze dalsze anonimy. A pani, jak sądzi?
 Przypuszczam, że to zupełnie niewykluczone  odpowiedziała wolno.
 Jeżeli policja tak myśli, to niewątpliwie tak się stanie  rzekła panna
Marple.
Ja jednak uparcie zwracałem się ku pani Dane Calthrop.
 Czy pani ciągle jeszcze żałuje ich autora?
 A jeśli powiem, że tak?  zapytała, lekko się rumieniąc.
 Nie zgodziłabym się z tobą, kochanie  rzekła panna Marple.  Nie w tym
wypadku!
 Pchnąć jedną kobietę do samobójstwa i przysporzyć tyle niedoli i zmartwień!
 zawołałem gorąco.
 Czy i pani także otrzymała anonim?  zwróciła się panna Marple do Joanny.
 O tak! Był pełen najokropniejszych bzdur  rzekła Joanna trochę zmieszana.
 Widzę, że autor wybierał sobie przeważnie osoby młode i ładne  zauważyła
panna Marple.
 Dlatego też wydaje mi się trochę dziwne, że panna Holland została tu
oszczędzona  wtrąciłem.
 Zaczekajcie!  rzekła panna Marple.  Czy to jest ta guwernantka
Symmingtonów, ta, która się panu śniła, panie Burton?
 Tak jest.
 Na pewno także dostała anonim, tylko się nie chce przyznać  rzekła
powątpiewająco Joanna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •