[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Po prostu nie uważałbym tego za uczciwe.  Pod żadnym pozorem nie miał za-
miaru dzielić się swoją zdobyczą z typem z WOP. Przeczytał uważnie kartę informacyj-
ną Polokova. Był to opis mężczyzny albo raczej andka, a także jego adres i miejsce pra-
cy: Zakład Oczyszczania Strefy Zatoki, którego biura mieściły się w Geary.
 Chcesz poczekać z usunięciem andka do chwili, kiedy sowiecki policjant przyje-
dzie tu, żeby ci pomóc?  spytał Bryant.
Rick najeżył się.
 Zawsze pracowałem sam. Oczywiście, decyzja należy do pana, postąpię tak, jak
pan mi poleci. Ale najchętniej zabrałbym się za Polokova natychmiast, nie czekając na
przyjazd Kadalyiego.
 A więc załatw to sam  postanowił Bryant.  A przy następnym, którym będzie
panna Luba Lu5à  masz tu również jej kartÄ™ informacyjnÄ…  możesz wykorzystać Ka-
dalyiego.
Rick wepchnął przebitkowe kopie do walizeczki, wyszedł z gabinetu przełożonego
i ponownie skierował się na dach, do zaparkowanego hovera. A teraz złóżmy wizytę
panu Polokovowi, pomyślał i poklepał pistolet laserowy.
* * *
Podejmując pierwszą próbę odnalezienia androida Polokova, Rick pojechał do biur
Zakładu Oczyszczania Strefy Zatoki.
 Szukam jednego z waszych pracowników  oznajmił surowej, siwowłosej kobie-
cie obsługującej centralę telefoniczną. Biuro Zakładu zrobiło na nim wrażenie  było
58
duże, nowocześnie urządzone i zatrudniano w nim wielu wysokiej klasy wyspecjalizo-
wanych urzędników. Grube dywany i kosztowne biurka z prawdziwego drewna przypo-
minały mu, że zbieranie i usuwanie odpadów od czasów wojny stało się jednym z naj-
ważniejszych przemysłów na Ziemi. Cała planeta zaczynała się rozpadać, przekształcać
w śmietnisko i aby nadawała się do zamieszkania przez pozostałą na niej ludność, na-
leżało odpadki od czasu do czasu wywozić... W przeciwnym razie, jak lubił powtarzać
Przyjazny Buster, Ziemia nie umrze pod warstwą pyłu radioaktywnego, ale chłamu.
 Tym zajmuje się pan Ackers  poinformowała go kobieta.  To kierownik kadr.
 Wskazała na imponujących rozmiarów, ale wykonane z imitacji dębu biurko, przy
którym siedział malutki, pedantyczny mężczyzna w okularach, pogrążony bez reszty
w swojej papierkowej pracy.
Rick okazał swój policyjny identyfikator.
 Gdzie w chwili obecnej znajduje siÄ™ wasz pracownik Polokov? W pracy czy w do-
mu?
Pan Ackers niechętnie sięgnął do dokumentów, przestudiował je i odparł:
 Powinien być w pracy. Zgniata hovery w zakładach Daly City i wrzuca je do Zato-
ki. Ale...  Kadrowiec zapoznał się z kolejnym dokumentem, potem podniósł słuchaw-
kę wideofonu i połączył się z kimś w tym samym budynku.
 Nie ma go  powiedział do Ricka odkładając słuchawkę po skończeniu rozmo-
wy.  Polokov nie przyszedł dziś do pracy. Bez powodu. Co on takiego zrobił, funkcjo-
nariuszu?
 Gdyby się pokazał  odparł Rick  niech mu pan nie mówi, że byłem tu i pyta-
Å‚em o niego. Rozumie pan?
 Tak, rozumiem  odparł Ackers niechętnie, jakby urażony, że zlekceważono jego
głęboką wiedzę w zakresie procedury policyjnej.
Podrasowanym hoverem wydziału Rick poleciał następnie do budynku w Tender-
loin, gdzie mieszkał Polokov. Nigdy go nie dopadniemy, powiedział w duchu. Bryant
i Holden czekali zbyt długo. Zamiast wysyłać mnie do Seattle, Bryant powinien pozwo-
lić mi pójść tropem Polokova. Najlepiej, gdyby zrobił to jeszcze ubiegłej nocy, natych-
miast po tym, jak oberwał Dave Holden.
Cóż za ponure miejsce, zauważył idąc po dachu do windy. Porzucone pomieszcze-
nia zwierząt, pokryte wielomiesięczną warstwą kurzu. A w jednej z klatek już nie dzia-
łające pseudozwierzę  kurczak. Zjechał windą na piętro, gdzie znajdowało się miesz-
kanie zajmowane przez Polokova i zobaczył nieoświetlony, przypominający podziemną
jaskinię korytarz. Promieniem policyjnej latarki oświetlił korytarz i ponownie spojrzał
na przebitkową kopię. Polokov został poddany testowi Voigta-Kampffa. A więc można
opuścić tę część procedury i od razu zabrać się do likwidacji androida.
59
Lepiej byłoby dostać go z tego miejsca, stwierdził. Postawił walizkę z wyposażeniem,
otworzył ją po omacku, wyjął nadajnik rozproszonych fal Penfilda, wcisnął klawisz usta-
wiający częstotliwość katalepsji. Sam chroniony był przed rozproszonym promieniowa-
niem skierowaną na niego bezpośrednio falą niwelującą, którą emitował metalowy kor-
pus nadajnika.
Teraz wszyscy są zamrożeni na sztywno, powiedział do siebie, wyłączając nadajnik.
Wszyscy w okolicy  ludzie i andki. Nic mi nie grozi, muszę tylko wejść i zlaserować
go. Zakładając, oczywiście, że jest w mieszkaniu, a to mało prawdopodobne.
Użył uniwersalnego klucza, który analizował i otwierał wszystkie rodzaje znanych
zamków i wszedł do mieszkania Polokova z pistoletem laserowym w ręku.
Androida nie było. Tylko na wpół rozpadające się umeblowanie, miejsce opanowa- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •