[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A czyja to chata?
Czyjaż by?... Skrobkowa!
To skądże ja tutaj?
A tatuś cię przynieśli i już!
A skądże mnie wzięli?
A toć z boru! Z miasteczka tatuś wracali i szli do boru, żeby sobie kija nowego wyciąć,
bo mu się biczysko złamało. A tu jakiś psiak żółty skomle, za sukmanę tatusia targa, a do
krzaków ciągnie.
Mój Gasio! zawołała Marysia. Czy mu się co złego nie stało?
Ej, jemu ta nic złego odpowiedział śmiejąc się Kuba ale ciebie, niebożę, nalezli tatuś
prawie że bez duszy, taj przynieśli do chałupy, taj już.
A moja gospodyni?
E!... Zarówno tam gospodyni! Lepiej się z nami zostań! My już tatusia prosili, żeby cię
do gospodyni nie dawał!
Tatuś mówią dodał Kubuś że mało chleba, ale się z tobą i tak podzielim, bo teraz w
boru jest co jeść, to nie będzie głodu!
Na toWojtuÅ›:
Ojej! Co ma być głód! Mało to jagód czerwonych i czarnych albo i grzybów!
Zeszłoroczne orzechy też jeszcze gdzieniegdzie najdzie.
Tatuś nawet rzemienia wziął na nas zawoła ze śmiechem Kuba tak my się naparli.
Wybił was? Za co? spytała Marysia z przestrachem.
E, wybić, to ta nie bardzo wybił, ino przestraszył trochę rzecze śmiejąc się Kubuś.
Ale my het prosili, już i na rzemień nie patrzyli.
To mnie tatuś zostawił tutaj?
Zaraz to nie zostawił tak ze wszystkim! objaśnił Wojtuś.
Bo, powiada, trzeba się przepytać w Głodowej Wólce, czyja to dziewucha.
A pytał?
Pytał. Co by nie miał pytać? Dowiedział się o twojej gospodyni.
No i cóż?
A cóż? Lamentowała, że cię wilki porwały, a pózniej znowu lamentowała, że cię nie
zeżarły, tylko że tu w chałupie leżysz chora. Cóż ja powiada z chorą gęsiarką pocznę?
Już mi się insza dziewucha nagodziła, to ją trzymać muszę .
To są gęsi? pyta radośnie Marysia unosząc się na ławie.
A są! Cztery białe, a trzy siodłate! A jakże!
Piękne gęsie! dodał Kubuś z powagą.
Marysia przymrużyła oczęta, westchnęła, jakby jej kamień z serca spadł.
Coś tam jeszcze chłopcy szczebiotali, ale już tego nie słyszała Marysia, boją nagły sen
chwycił z tej niemocy.
Kiedy się znowu obudziła, już było szaro.
79
Słońce zaszło. Z izbie nie było nikogo. Przez uchylone drzwi mrugały do Marysi złote
gwiazdki, które po szafirowym niebie wędrując zaglądały po drodze do sierotki, aby się
dowiedzieć, czy zdrowa.
Drzwi drgnęły, coś wpadło do izby, potrąciło zydle i rzuciło się na dziewczynkę.
Gasio! Mój Gasio! krzyknęła słabym głosem Marysia tuląc psinę. Nie zapomniałeś o
Marysi sierotce? I posypały się jej z oczu łzy bujne a słodkie.
A tymczasem Gasio skomlał radośnie, ogonkiem kręcił i lizał jej śniade rączyny.
Ej, Marysiu, sieroto! Niejedna rzecz na świecie tak się składa jak sen dziwny, złoty. I
niejedne łzy osusza litościwa ręka w śnie takim.
* * *
Tymczasem wielki dziw był w Głodowej Wólce, kiedy nowa gęsiarka gąski na łączkę
pognała. Przypatrywali się ludzie, głowami kręcili, medytowali tak, i tak, zgadywali różnie.
Albo te same gęsi, albo nie te same!... Jakże mówicie, kumo?
Jak mam mówić, kiedy mi się w oczach mieni. Może te, a może nie te! Siodłała większa
jakby.. jakby okazalsza!
Gdzie ona tam większa! Widzi mi się, że ze wszystkim krótsza.
Aż dziwno, co o tych gęsiach powiadają ludzie: toć poduszone miały być, a teraz znów
chodzÄ…!
No! no!... Osobliwość!
I rozchodziły się kumy kiwając głowami z dziwu.
Ale bardziej niżeli kumy dziwił się lis Sadełko. Chyłkiem, milczkiem skradał się on pod
lasem, zachodząc to z lewej, to znów z prawej strony, a przypatrując się spod oka pastuszce i
jej małemu stadku.
Co to jest? szeptał sam do siebie. Co się to znaczy? Albom tych gęsi już raz nie
podusił?
I na samo wspomnienie oblizywał się szeroko po zbójeckiej gębie.
Skądże się znów żywe wzięły?
Niespokojny, złym przeczuciem tknięty, pobiegł, słaniając się pod drzewami, na polankę,
gdzie je był, podusiwszy, poskładał. Patrzy, bielą się jeszcze w trawie śnieżne puchy, ale
samych gąsek już nie ma.
Okradziony jestem!... Zrabowany jestem!... Zniszczony!... krzyknie wielkim głosem
ów niecnota jakby najuczciwszy zwierz, któremu krzywdziciel pracę jego odejmuje.
I nuż się z wielkiego gniewu po ziemi tarzać...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Indeks
- 000.Rodziewiczówna Maria Błękitni
- James Patterson Alex Cross 06 Roses Are Red
- Chris Ewan Charlie Howard 01 Dobrego zlodzieja przewodnik po Amsterdamie
- MiśÂ‚ośÂ›c jak z Bajki 09 JoAnn Ross Ksić…śźć™ i aktoreczka
- Ursula K.Le Guin Cykl Ziemiomorze (1) Czarnoksi晜źnik z Archipelagu
- Loius L'Amour Chancy_v1.0_(BD)
- Dan Simmons Song of Kali (v4.0) (pdf)
- MacKay Sue MiśÂ‚ośÂ›ć‡ nad lagunć…
- Lansdowne Judith A. Skradzione serce
- Laurell Hamilton Anita Blake 01 Grzeszne rozkosze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- cyklista.xlx.pl