[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przypisuje się jedynakom. Mam za to
wspaniałą ciotkę, cudowną przyjaciółkę
i grupę kilku bliskich znajomych. To mi
w zupełności wystarcza, choć nie wiem, co
będzie w przyszłości, niedalekiej czy może
odległej.
Do naszego grona oprócz mnie i Oli należy
Dominika Maryańska, nazywana przez
wszystkich Miką, jej chłopak Kamil Rejman,
czyli Milo, oraz Weronika Kondratiuk, Iga
Anecka i Gabriel Tulis. Nie mogę nazwać ich
przyjaciółmi, bo w tak zażyłych relacjach nie
jesteśmy, poza tym nie jestem typem, który
szasta słowem  przyjaciel na prawo i lewo.
Tylko Aleksandra jest moją prawdziwą
przyjaciółką, ufam jej i wiem, że mnie nie
zawiedzie, że zawsze mogę liczyć na jej
wsparcie, pomoc, ratunek.
Z naszymi znajomymi, powiedzmy bliskimi
kolegami i koleżankami, lubimy spędzać czas,
spotykać się, zwyczajnie pogadać
i powygłupiać, pójść na imprezę. Parę razy
wyjeżdżaliśmy wspólnie na kilka dni, zimą
w góry, latem pozwiedzać pobliskie okolice.
Naprawdę miło wspominam te wypady, krótkie
podróże, podczas których czas wypełniony był
po brzegi i mnóstwo się działo.
Do dziś pamiętam urok ogniska na polanie
otoczonej kępami krzewów i rozłożystymi
drzewami. Ogień wznosił się i podskakiwał na
przekór falom ciepłego wiatru, który za
wszelką cenę rozciągał go wszerz, a nas
delikatnie smagał po twarzach. Marchewkowe
płomyki ze smugami w kolorze chabrowym
tańczyły i podrygiwały wesoło.
Z zarumienionymi od żaru twarzami piekliśmy
kiełbaski nabite na długie kije znalezione
wcześniej w lesie. Niektóre z nich wpadały
miękko w objęcia płomieni i zmieniały się
w czarne, zwęglone szczątki. Te, które się
ostały, równie marnie kończyły, ginąc
w naszych żołądkach. Siedzieliśmy pod
rozgwieżdżonym niebem, z brzuchami pełnymi
kiełbasek-trupów i śpiewaliśmy najróżniejsze
piosenki, począwszy od biesiadnych, po
operowe i country. Milo z wyczuciem szarpał
struny gitary  to prawdziwy wirtuoz i muzyk,
który zna się na tym jak mało kto. Potrafi też
grać na skrzypcach i ma niezły głos, kto wie,
może kiedyś zrobi karierę i będziemy zasiadać
w pierwszym rzędzie na jego koncertach.
Na moje oko Milo jest pół romantykiem
i pół realistą, uważam, że to świetna
mieszanka w najlepszych proporcjach. Kiedy
śpiewa swoim ciepłym, lekko ochrypłym
głosem jakąś nastrojową balladę, oczywiście
przy własnoręcznym akompaniamencie na
gitarze, to aż ciarki przechodzą po plecach.
Gdyby tak zamknąć oczy i równocześnie
z wsłuchiwaniem się w melodię wyobrażać
sobie słowa, można by było nawet uronić łzę
ze wzruszenia. Oczywiście Ola mówi, żebym
nie przesadzała z tym płakaniem, przedrzeznia
Kamila, ale naturalnie bardzo się lubią. Nieraz
bierze w dłoń, co ma akurat pod ręką: miotłę,
patyk czy chochlę do nabierania zupy i udając,
że to gitara lub skrzypce, robi maślane oczy,
zamyślone miny pełne nostalgii
i wewnętrznego rozdarcia.
Hej, moje serce bije dla ciebie,
och, daję ci całą siebie,
ach, jak księżyc jasno świeci,
hmm, jakiś ptak tu właśnie leci&
Ola wydziera się, groteskowo wibruje
głosem i niemiłosiernie fałszuje, wymyślając
infantylny tekst kolejnych zwrotek, a my
pokładamy się ze śmiechu. W końcu Milo
ukradkiem biegnie w jej kierunku, ona go
dostrzega i rzuca się do ucieczki, nie
przestając zawodzić i wyć, że aż uszy pękają,
a on ją goni już na całego z wyciągniętymi jak
zombi rękami. Parodia śpiewu Aleksandry
przechodzi w krzyk przerażenia, ale już za
chwilę moja przyjaciółka wpada na nowy
pomysł. Trzeba zaznaczyć, że Ola ma
przynajmniej sto pomysłów na godzinę i sypie
nimi jak z rękawa. Teraz coś, co uchodziło za
instrument muzyczny, w tym wypadku za
gitarę, gładko i płynnie przeobraża się
w szpadę czy floret. Ola wymachuje
wyimaginowaną bronią na prawo i lewo, jak
rycerz na wojnie, zadaje ciosy, podskakując na
ugiętych nogach, wykonuje obroty i półobroty,
napiera i robi sprytne uniki, aż wreszcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl