[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybrał idealny strój na nocny rajd po terytorium wroga. W miarę jak zbli\ała się godzina
wyjazdu, jej zdenerwowanie rosło. Nie uspokoiła jej nawet szczera rozmowa z Drake'em,
który nie podzielał jej obaw. Lucian od razu odgadł, co się z nią dzieje. Spojrzał na jej
zatroskaną minę i zauwa\ył z przekąsem:
- Nie ma jak promienny uśmiech na ustach kobiety, z którą spędziło się noc! - Pochylił
się i pocałował ją na powitanie. - Głowa do góry, skarbie! Wszystko będzie dobrze.
- Dobrze ci mówić... Posłuchaj, sporo o tym myślałam i...
- Bo\e, miej nas w swojej opiece!
- Przestań błaznować! Je\eli faktycznie masz zamiar tam wejść, ja zostanę w
samochodzie. Musimy tylko zsynchronizować zegarki. Ustalimy, ile minut mam czekać, i
jeśli nie wrócisz, wezwę pomoc.
- Trochę przesadziłaś z tym synchronizowaniem. Oboje mamy zegarki kwarcowe, a te
są niezawodne. Co innego, gdyby to były zegarki mechaniczne...
- Przestań się wygłupiać, Lucianie! I nie śmiej się ze mnie!
- W porządku. Jeśli wolisz zostać w samochodzie i w razie czego przypuścić szturm
na twierdzę wroga, nie mam nic przeciwko. Tylko obiecaj mi, \e nie będziesz strzelać!
- Wiesz, ile czasu ci to zajmie?
- Półtorej godziny, nie więcej. Ty się naprawdę boisz? - Właśnie zatrzymali się przed
światłami, więc spojrzał na nią. Był wyraznie rozbawiony.
- A ty, jak widzę, świetnie się bawisz! - natarła na niego.
- Oczywiście. To o wiele ciekawsze ni\ nieruchomości.
- Lucian?
- Hm?
- Powiedz, jak dostałeś się do mojego biura?
- Opowiem ci o tym, gdy będziemy świętowali naszą pierwszą rocznicę.
- Nie zamierzamy brać ślubu, więc raczej się nie doczekam... - odparła, gasząc w
zarodku iskierkę nadziei, która zapłonęła w jej sercu.
- Przecie\ chciałaś wyjść za mą\ - przypomniał.
- Zmieniłam zdanie - odparła z udawaną beztroską. - Mał\eństwo to prze\ytek -
oznajmiła, po czym szybko zmieniła temat: - Zatrzymamy się gdzieś na kolację czy będziesz
przenikał przez mury na czczo?
- Rozumiem, \e jesteś głodna?
- Jasnowidz!
- Nie jestem jasnowidzem. Szczerze mówiąc, nigdy się w to nie bawiłem. Jasnowidz
nie mo\e obyć się bez asystentki, a ja zdecydowanie wolę pracować sam.
- Powiedz, na czym polega ten numer, kiedy asystentka wchodzi między widzów, a
magik z zawiÄ…zanymi oczami zostaje na scenie i zgaduje, co ona robi?
- To proste. Porozumiewają się za pomocą szyfru. Właśnie dlatego potrzeba dwóch
osób. Asystentka daje magikowi subtelne wskazówki. Na przykład bierze od widza złoty
zegarek i mówi:  Powiedz mi, tylko szybko, co teraz trzymam w ręce?" Magik wie, \e  tylko
szybko" oznacza złoty zegarek. Kod, którym się posługują, mo\e być bardzo rozbudowany,
wszystko zale\y od tego, ile są w stanie spamiętać. Czasami porozumiewają się za pomocą
znaków albo u\ywają elektronicznych gad\etów.
- A co z innymi popularnymi sztuczkami? Na przykład jest taka znana sztuczka z
przecinaniem kobiety na pół. Na czym ona polega? - zapytała, wykorzystując jego nastrój do
rozmowy.
- Istnieją ró\ne metody. Najczęściej wykorzystywana polega na tym, \e skrzynia, w
której zamyka się kobietę, składa się z dwóch na tyle du\ych części, \e mo\e się tam zmieścić
cały człowiek. Kobieta wchodzi do skrzyni, w której ju\ siedzi druga kobieta. To jej nogi
oglądają widzowie, gdy po przepiłowaniu skrzynię rozdziela się na dwie części.
- Jasne. A co z popisowym numerem Houdiniego, który potrafił uwalniać się z
łańcuchów, lin i zamykanych na klucz skrzyń?
- Trzeba zacząć od tego, \e Houdini był specem od zamków. Poza tym potrafił
sprytnie ukryć wytrychy, którymi je potem otwierał. Zresztą im bardziej skomplikowana
skrzynia, im więcej lin i łańcuchów, tym lepiej, bo łatwiej ukryć mechanizm, który pozwala
wydostać się na zewnątrz.
- A dlaczego ludzie, kiedy ich zapytać o słynnego magika, od razu wymieniają
Houdiniego? Czy jego przedstawienia naprawdę były takie niezwykłe?
- Trudno powiedzieć. Na pewno był doskonałym showmanem i miał niesamowitą
smykałkę do kaskaderskich wyczynów, od których włos się je\y na głowie. Napisano nawet
ksią\kę, której autor stara się wyjaśnić fenomen Houdiniego, jednak jego sztuka wymyka się
słowom. On był prawdziwym magikiem - stwierdził Lucian.
- Często demaskował ludzi, którzy utrzymywali, \e potrafią nawiązać kontakt ze
zmarłymi, tak?
- Zgadza się. Kierował się przy tym szczytnymi pobudkami. Jednak ludzie, którzy
potrzebują wiary w nadprzyrodzone zjawiska, będą w nie święcie wierzyć, choćby wszystko
przemawiało przeciwko. Taka ju\ jest ułomna ludzka natura. Jestem pewny, \e nawet jeśli
uda mi się doprowadzić do tego, \e Galen zrobi z siebie idiotę, niektórzy z jego
najwierniejszych entuzjastów nadal będą przekonani, \e potrafi porozumiewać się z
przybyszami z innych planet. Ockną się dopiero wtedy, gdy zniknie razem z ich pieniędzmi.
Na pół godziny przed końcem podró\y zatrzymali się na szybką kolację. Gdy jedli,
obserwując, jak nad górskimi szczytami zapada noc, Lucian wtajemniczył ją w swój plan.
Ariana zauwa\yła, \e nie jest ju\ tak beztroski jak na początku. Był nie tyle zdenerwowany,
co pobudzony, jak \ołnierz przed bitwą lub aktor przed premierą. Za to ona miała coraz
więcej wątpliwości.
- Lucian, mo\e damy sobie z tym spokój - podsunęła, kręcąc się nerwowo w fotelu
pasa\era.
- Chcesz, \ebym cię odwiózł do pensjonatu?
- Nie!
- To nie namawiaj mnie, \ebym się wycofał. Zresztą i tak ju\ za pózno.
- Powiesz ciotce, \e manipulowałeś przy występie Galena?
- Sama się zorientuje, \e ktoś wykonał krecią robotę. - Uśmiechnął się demonicznie. -
Najpierw podjedziemy do posiadłości, bo chciałbym się zorientować, co nasz magik chowa w
kapeluszu. Potem zameldujemy się w pensjonacie i dołączymy do gości, którzy wybierają się
na seans. Chyba uprzedzę o wszystkim Philomenę, ale nikogo więcej. Nie chcę, \eby Galen
dostał cynk, \e ktoś będzie mu bruzdził. Wtedy na pewno zrobi wszystko, \eby uniemo\liwić
sabota\. Mam nadzieję, \e Philomena umie dochować tajemnicy?
- O, tak. Jestem pewna, \e chętnie podda Galena próbie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •