[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wody w usta i ja też udawałam,że nic się nie stało. Jolka natomiast często wracała do tego tematu,
podkpiwując sobie z moich fantazji i głośno rozmyślając dlaczego tak bezczelnie nałgałam. Tego już było za
wiele.
Jak jesteś taki niedowiarek, to już wiem jak ci udowodnię, że Krzysiek to jest napaleniec. - powiedziałam
któregoś dnia.
No, to udowodnij! - zawołała Jolka węsząc już jakąś sensację.
Zaproszę go do siebie, a ty się schowasz pod łóżko.Zobaczysz, że po krótkiej chwili rzuci się na mnie, a ty
wtedy wyjdziesz i powiemy mu razem do słuchu. - wyłuszczyłam koleżance podstępny plan.
Dobra, jak się rzuci to ci uwierzę. - zgodziła się .
23
24
Tak też bezzwłocznie zrobiłyśmy. Pobiegłam piętro niżej i zaprosiłam nieświadomego swoich losów
Krzyśka do mnie. Przyszedł bez pytania,, po co . Jolka leżała pod łóżkiem i niecierpliwiła się coraz bardziej,
bo kolega zachowywał się nienagannie. Już myślałam, że zawsze w oczach Jolki będę kłamczuchą, ale w
końcu Krzysztof rzucił się na mnie. Przewrócił mnie na łóżko, pod którym leżał mój świadek koronny.
Krzysiek ostro wziął się do rozpinania mojej bluzki, ja broniłam się jak mogłam, a Jolka nie wyłaziła spod
tego przeklętego wyra.
Zostaw mnie zboczeńcu! - darłam się do niego.
Wyłaz kretynko! - krzyczałam jednocześnie do Jolki.
Po chwili koleżanka wygramoliła się spod łóżka i wziąwszy się pod boki stanęła przed Krzyśkiem, który był
tak zajęty szarpaniem się ze mną, że nawet tego nie zauważył.
A ty skurczybyku, a ty draniu jeden. Już masz przesrane w tym domu! - krzyczała na niego Jolka.
Kolega zerwał się jak opażony.
Ma się na zboczeńców swoje sposoby - powiedziałam do niego z satysfakcją.
Uciekał chyłkiem w stronę drzwi, a my wykrzyczałyśmy za nim wszystkie brzydkie wyrazy, jakie przyszły
nam w tej chwili do głowy.
Dlaczego nie wylazłaś od razu? - zapytałam Jolkę z pretensją w głosie.
Przecież musiałam poczekać, aż akcja się rozwinie. - powiedziała.
No, a on by mnie całkiem poszarpał - stwierdziłam ponuro.
E tam zaraz poszarpał. Przecież byłam obok. - tłumaczyła się.
Zaraz jednak dodała z błyskiem zadowolenia w oczach:
Ale fajna akcja, nie?
Kretynka - skwitowałam to jednym słowem.
24
25
Rozdział XXII
Aniołem nigdy nie byłam. Zawsze miałam ochotę coś zbroić, choć nie zawsze było to zamierzone. Za to
pomagać wszystkim lubiłam bardzo. Ta pomoc objawiała się różnie. Od opieki nad małymi dziećmi w
Domu Dziecka, po ... No właśnie !
Kiedyś, gdy stałyśmy z Celiną przed domem podeszło do nas dwóch Węgrów. Zapytali o najbliższy
hotel. Na ich twarzach widać było zmęczenie. Dzwigali wielkie i na pewno ciężkie plecaki. Niestety
jedynym słowem, które zrozumiałyśmy to ,,hotel . Wytłumaczyć obcokrajowcom jak dojść do tej jedynej w
naszym mieście noclegowni było ponad nasze siły. Uprzejme szesnastolatki postanowiły zaprowadzić
przystojnych i nie starych Węgrów do hotelu. Na miejscu okazało się, że chłopcy będą musieli spać na
dworcu, bo nie na miejsc. Chyba, że...
Przecież babcia miała pokoik!! Uratujemy biednych Madziarów!! Z trudem, ale udało nam wytłumaczyć im,
że już nie mają kłopotu. Jednak my go dopiero zaczynałyśmy mieć. Najpierw trzeba było wykraść babci
klucze. Następnie wprowadzić chłopaków na stryszek tak, aby nikt z sąsiadów ich nie zauważył.( Bałyśmy
się sąsiadów tak mocno jak i rodziców.) Turyści nie bardzo rozumieli dlaczego muszą przemykać pod
ścianami, ale nie oponowali. Gdy znalezliśmy się w pokoiku odetchnęłyśmy z ulgą. W moim domu była
impreza, na którą zaproszeni byli również rodzice Celiny, więc nie obawiałyśmy się o wpadkę. Nasi goście
poczęstowali nas węgierską kiełbasą ,,Salami , a my ich polskim papierosem ,,Sport . Ze względu na brak
porozumienia panowie postanowili przejść do konkretów. Niestety na tym polu także nie mogliśmy się
dogadać. Pożegnałyśmy się więc i obiecałyśmy, że o szóstej rano obudzimy ich i po cichu wyprowadzimy z
budynku.
Rano wstałyśmy i na palcach poszłyśmy po Węgrów. Pakowali plecaki bardzo mozolnie, a w każdej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl