[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Colbrand, ten mięczak.
Zared przestała go odpychać.
_ Colbrand nie jest mięczakiem.
_ Mnóstwo o nim wiesz, prawda? Ile razy widziałaś go
j
w walce?
. _ Puść mnie! Mój brat rozerwie cię na sztuki; Zo­
baczysz, że...
- Tak, tak, już raz mi to mówiłaś.
Znowu zaczęła mu się wyrywać, ale zauważyła, że
tamten radzi sobie z nią z taką łatwością, jakby była
małym dzieckiem. Jego ręce prześliznęły się przez jej
biodra i uda. Oswobodziła się jednym pchnięciem i padła
znowu na łóżko. Wysunęła podbródek i spojrzała gniewnie
na Howarda.
- Weź mnie do niewoli, ale nie kręć się koło moich
braci! Jeśli zostawisz ich w spokoju, pójdę z tobą jako
branka. Zrobię... zrobię wszystko, co zechcesz, ale nie
wysyłaj wojska przeciw braciom!
Tearle obserwował ją przez dłuższą chwilę. Wiedział, że
mówi poważnie. Mimo męskiej fryzury i przebrania była
prawdziwą kobietą, gotową oddać wszystko za miłość.
- Nie przyjechałem tu, żeby komukolwiek zagrażać.
Twój brat myśli, że nazywam się Smith i że posłała mnie
- To rzeczywiście
musi
być
wyczerpujące,
ośmieszyć. - Mężczyzna zaśmiał się drwiąco.
- Ja się ośmieszyłam?
tak się
Zmieszana, przymknęła powieki. Mężczyzna wydawał
jej się znajomy, ale nie pamiętała, skąd go zna. Teraz
odwrócił się do niej plecami. W zamyśleniu słuchała stuku
talerzy. Nalewano coś do dzbana. Ale ciągle jeszcze była
oczarowana Colbrandem. Może widziała go tylko we śnie?
Może w rzeczywistości nie było takich mężczyzn?
- Zjedz to! - powiedział ten człowiek i postawił przed
nią drewniany talerz z mięsem i chlebem.
Chwyciła talerz, oparła się na łokciu i zaczęła jeść.
Mężczyzna siadł obok niej na zydlu. Na zewnątrz roz­
brzmiewał szczęk broni.
- Zaczęło się! - zawołała. - Zaczęły się igrzyska.
Severn będzie mnie potrzebował!
Chciała się podnieść, ale wielka dłoń pchnęła ją w pierś
i obaliła z powrotem na legowisko.
- Co ty sobie wyobrażasz! - krzyknęła.
W tej chwili jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Poznała
towarzyszącego jej mężczyznę. Był to najmłodszy Howard!
- To ty! - rzekła stłumionym głosem i szybko sięgnęła
do cholewy po nóż.
- Nie ma go tam - odparł spokojnie. - Odebrałem ci
całą broń i muszę powiedzieć,
że obszukiwalem cię
z przyjemnością.
Pochyliła głowę i uderzyła go nią w pierś.
- Uff! - sapnął cicho, po czym chwycił ją w ramiona
i przytrzymał.
72
JUDE DEVERAUX
Zmęczona, odwróciła głowę ku mężczyźnie, stojącemu
przy łóżku, ale ponieważ światło padało od tyłu, nie
widziała go dobrze.
- Czy jest coś do jedzenia? - zapytała. - Jestem głodna.
za wami lady Liana.
Zared spojrzała zdumiona. Otwierała i zamykała usta
jak ryba.
- Liana cię posłała? - wykrztusiła.
- Nie, ależ nie! Jedz, to ci wszystko opowiem.
W - Nie zjem niczego od Howarda.
- Rób, jak uważasz. Ale będziesz bardzo głodna, bo
73
u z
JUDEDEVERAUX
w ciągu trzech najbliższych dni będę się opiekował tobą
i twoim bratem.
- Opiekował? Howard ma się opiekować Peregrine'ami?
Otrujesz nas!
Chciała wstać, ale pchnął ją z powrotem. Tym razem się
nie broniła.
- Gdzie jest Severn? - szepnęła. - Jeśli mu coś zrobiłeś,
Rogan cię...
- Jesteś małą krwiożerczą bestyjką. Nikomu nic nie
zrobiłem. Twój brat jest na turnieju i czeka na swoją kolej,
żeby wysadzić z siodła jakiegoś głupca.
- Ciebie też wysadzi - powiedziała, i wspominając ranę,
którą mu zadała, zagroziła: - Wiesz już, co potrafi sztylet
Peregrine'ów.
- Ciągle jeszcze mnie boli. Jesteś mi za to coś dłużna.
A także za to, że uchroniłem nazwisko twego brata przed
hańbą.
- Żaden Peregrine nie jest nic winien Howardowi
- odparła Zared.
Na zewnątrz rozległ się hałas, a kiedy Tearle się odwrócił,
dziewczyna zeskoczyła z łóżka i popędziła do drzwi.
Podstawił jej nogę i chwycił w ramiona, zanim zdążyła
upaść.
- Gdzie pędzisz?
- Po brata. Po króla. Wszystko jedno, po kogo.
wszystkich Peregrine'ów. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •