[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oczekiwana chwila tej nocy.
- Nie będę przed wami niczego ukrywać. Odish atakują nas z coraz większą siłą,
czują się coraz bardziej bezkarne. Już zdążyłyście się zorientować, wiem o tym,
wszystkie o tym wiemy. Zwabiły Selene o ognistych włosach przez co czują się
pełne mocy. Wybranka jest dodatkową bronią w ich rękach. Dysponując tą bronią,
nie przestaną nas nękać. Dlatego wtajemniczyłyśmy jej córkę Anad, ażeby nam
pomogła.
- A co z klanem Selene? Co zrobiły przez cały ten czas? - zapytała jedna z Wron.
- Klan Wilczycy przez ostatnie miesiące pozostawał nakryty kloszem Odish i
niejako odłączony od świata. Padł ofiarą pewnej Odish, która uśpiła jego
świadomość i skusiła Anad. Szczęśliwie udało im się wydostać spod działania
przekleństwa, a teraz Anad jest już wtajemniczona. Jak wiecie, jej moc i wiedza są
nieprzeciętne. Tylko ona zdołała skontaktować się z Selene. Matka nie może
odrzucić córki, jeśli ta naprawdę pragnie ją znalezć. Dlatego Anad w imieniu nas
wszystkich, i ażeby strzec proroctwa, podejmie się ciężkiego zadania oswobodzenia
Selene i doprowadzenia z powrotem do domu Omar.
- Może i uda jej się dotrzeć do Selene, ale jakim cudem dziewczynka ma pokonać
Odish? - wysunęła wątpliwość koścista członkini Klanu Delfina.
Criselda poczuła się w obowiązku zabrać głos.
- Nie będzie sama, ja będę jej towarzyszyć.
- A jeśli Selene nie wyrazi zgody? Jeśli wybierze władzę, nieśmiertelność i
bogactwo Odish zamiast dobroci Omar? - zapytała z przekonaniem Sowa.
- Niemożliwe! Moja mama nie jest i nigdy nie będzie Odish! Ona nas nie zdradzi,
nigdy!
W reakcji Anad było tyle szczerości, że przedstawicielka Klanu Sowy, która
zadała pytanie, umilkła zawstydzona. W obecności córki nie można było szkalować
matki, nie dysponując mocnymi dowodami.
Anad zorientowała się, że jej gwałtowność zapobiegła kolejnym pytaniom.
Wszystkie jednak dowodziły jednego: czarownice były nieufne.
- Mogę zabrać głos?
Anad odczekała kilka chwil, aż otrzymała bezgłośne przyzwolenie Valerii, która
gotowa była wysłuchać, co dziewczynka ma do powiedzenia.
- Wiem, że nie jestem tak silna jak Valeria i nie mam takiej mocy, jaką miała
Demeter, ani nie posiadam mądrości Lucrecii... Wiem, że choć zostałam czarownicą,
nie jestem jeszcze kobietą, a jeśli chodzi o wiek, najmniej się nadaję, by rzucić
wyzwanie Odish. Lecz jeśli będę prześladować Odish tak, jak one prześladują mnie,
stanę się dla nich niewygodnym przeciwnikiem. Gdybym była Odish, nigdy nie
przyszłoby mi do głowy, że jest ktoś tak głupi jak ja, gotów pchać się w otwartą
paszczę lwa.
- A jeśli lew zamknie paszczę? - przerwała członkini Klanu Delfina.
Anad wzruszyła ramionami.
- Nic nie stracicie, jeśli zginę. A ja, owszem, stracę dużo, nie podejmując ryzyka.
Utracę ród, przeszłość, rodzinę i własną godność. Wiem to wszystko i sądzę, że
straty są zbyt wielkie. Pójdę szukać swojej matki choćby do piekła. A jeśli wrócę z
wybranką, przypomnijcie sobie ci mówi proroctwo: Odish zostaną pokonane raz na
zawsze. Wy, tracicie wasze córki, też na tym skorzystacie. Proszę was tylko o
współudział, o nic więcej.
Anad zamilkła i popatrzyła po zebranych, chcąc sprawdzić, jaki efekt wywołały
jej słowa.
Valeria i Criselda stały jak wryte. Skąd w tej dziewczynce tyle odwagi i pewności
siebie? Gdzie nauczyła się przemawiać w ten sposób? Jakim cudem zaledwie
kilkoma słowami zdołała wzruszyć tak wiele kobiet i przeciągnąć je na swoją
stronę?
Nie chodziło zresztą jedynie o słowa. Jej szczerość i dziecięca naiwność
przekonały kobiety, że faktycznie nic nie tracą. A może jednak? Może stracą dzielną
młodą dziewczynkę, która z biegiem lat mogłaby zostać szefową klanów. Po swojej
babce Demeter odziedziczyła charyzmę i świeciła blaskiem córki wybranki. Nie
było co do tego wątpliwości.
Valeria podsumowała oświadczenie Anad, którego wszystkie zgromadzone
właśnie wysłuchały.
- Jesteście gotowe na współpracę z Anad? Co na to Klan Wilczycy i pozostałe
klany?
Pierwsza zabrała głos Cornelia.
- Czy jeśli szczęście sprzyja odważnym  powiedziała  Anad nie powinno go
zabraknąć w żadnym wypadku. Niech szczęście będzie z tobą, dziewczynko,
imieniem Anad. My, Wrony, wierzymy w ciebie.
Stara Lucrecia dorzuciła:
- Jednak samo szczęście nie wystarczy. Będziesz potrzebowała protekcji.
Niektóre z Wężyc posiadły zdolności sztuki walki. Moja wnuczka Aurelia należy do
najlepszych wojowniczek spośród wszystkich członkiń klanów związanych z
ogniem. Ona może cię wiele nauczyć. Pokaż się, Aurelio.
Młoda dziewczyna z Klanu Wężyc, krzepko zbudowana, z krótko obciętymi
czarnymi włosami i perkatym nosem, wystąpiła z szeregu i stanęła przed Anad.
- Nauczę cię sztuki walki. Pokażę, jak mierzyć się z umysłem i poskramiać ciało.
Poprosiła mnie o to moja babka przewodząca Klanowi Wężyc, matriarchini rodu
Lampedusa. - Po czym dodała: - Nigdy nie dzieliłyśmy się taką wiedzą z żadną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl