[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Miejmy nadzieję i módlmy się, by w przyszłym roku nie działo się aż tyle, i żeby to
był dobry rok pod każdym względem. A może proszę o zbyt wiele?  spytała.
- Ja będę prosił o to samo  odparł.
Znowu przez dłuższy czas trwało milczenie, każde miało swoje myśli o minionym
roku i o tym, jakie będą następne święta. W końcu świece wypaliły się tak, że zostały tylko
małe kawałki i Jens je zdmuchnął.
- A może poszlibyśmy się przejść?  spytał nieoczekiwanie.
Elizabeth skinęła głową i przyniosła ubrania. Po chwili stali w tę zimową noc przed
domem, mróz szczypał w policzki, a zorza polarna niczym piękne, różnobarwne, falujące
firanki tańczyła na niebie. Elizabeth za każdym razem przeżywała widok zorzy jak jakieś
niezwykłe przedstawienie, zawsze tak samo piękne.
Jens otoczył ją ramieniem, a ona przytuliła policzek do jego kurtki. Raz jeszcze
życzyli sobie szczęśliwych świąt, i Elizabeth pomyślała, czując przenikającą ją ciepłą radość:
86
teraz przeżywamy prawdziwe ziemskie szczęście. Nie chcę już myśleć o tym, co było, chcę
patrzeć w przyszłość i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyśmy byli szczęśliwi.
Pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia przyniósł piękną pogodę i Jens uznał, że
powinni pojechać do kościoła. Cała ich mała wioska, duzi i mali, tłoczyli się największych
saniach Jakoba. Opatuleni w ciepłe ubrania, koce i futrzane okrycia byli dobrze zabezpieczeni
przed zimnem. Zapowiadała się piękna podróż. Ludzie opowiadali sobie nawzajem, jak to
spędził wigilijny wieczór i dochodzili do wniosku, że dla całej wsi były to radosne chwile.
Elizabeth nie mówiła o wszystkim. Niektóre wydarzenia należą jedynie do niej i do Jensa.
Pastor w kościele mówił oczywiście o przesłaniu związanym z narodzeniem
Chrystusa, a Elizabeth wchłaniała łapczywie uroczysty nastrój. W święta był on zupełnie inny
niż przy tych okazjach w ciągu tego ostatniego roku, kiedy Elizabeth bywała w kościele.
Zawstydzona musiała przyznać sama przed sobą, że przychodzi do kościoła tylko wtedy,
kiedy musi. Postaram się, żeby w Nowym Roku było inaczej, pomyślała. Tylko że droga taka
strasznie długa, usprawiedliwiała się.
Odśpiewali psalm, a potem pastor powiedział, żeby odmówili wyznanie wiary.
Elizabeth złożyła ręce i przymknęła oczy. Ale kiedy powiedziała: ukrzyżowan, umarł i
pogrzebią, wstąpił do piekieł& poczuła, że ktoś na nią patrzy. Otworzyła oczy. Przeniknął ją
lodowaty dreszcz, gdy spojrzała w czarne oczy Kristiana. Popróbowała odczytać, czy jest to
spojrzenie dobre, czy złe, ale nie doszła do żadnego wniosku.
Przestało do niej docierać, co się dzieje w kościele. Strach przed tym, że być może
Kristian podejrzewa, iż śmierć Leonarda nie była naturalna, pojawił się znowu. Zrobiło jej się
zimno i miała już tylko jedną myśl w głowie: chcę jak najprędzej wracać do domu!
Po nabożeństwie przepychała się między ludzmi, by szybko wyjść z kościoła i na
cmentarzu starała się nie zwracać uwagi. Nigdzie nie widziała Jensa ani innych mieszkańców
swojej wsi. Podeszła do niej jakaś kobieta i coś mówiła, przystanęła więc, by zamienić z nią
parę słów, ale niecierpliwie przestępowała z nogi na nogę, i gdy tylko mogłam pobiegła
szybko w stronę sań. Przez cały czas jednak czuła jego wzrok na karku, wiedziała, że Kristian
podąża za nią.
No i nagle się ukazał. Miał włosy i oczy czarne tak samo jak ubranie. Jest wysoki,
wyższy niż Jens, pomyślała przelotnie. Zatrzymał się przy najbliższym koniu. Poklepał go po
kroku, pojawił uprząż.
- Dobrze ci się wiedzie Jensem?  spytał, nie patrząc na nią.
Elizabeth wyprostowała się i przycisnęła Ane mocno do siebie. Było dla niej ważne,
by Kristian nie zobaczył dziecka, choć nie bardzo wiedziała, dlaczego. Ane jest przecież
podobna tylko do niej.
W głosie Kristiana brzmiał jakiś obcy dzwięk, nie pamiętała go z Dalsrud. Ale to było
przed śmiercią Leonarda. Przed jej przestępstwem&
Nagle wszystko znalazło się na swoim miejscu, Elizabeth zrozumiała.
- To ty przysłałeś mi list  powiedziała,
On skinÄ…Å‚ potakujÄ…co.
- Więc go dostałaś  stwierdził i poszedł sobie.
Elizabeth stała nieporuszona, nie mogła się otrząsnąć z szoku. Kristian wie, co ja
zrobiłam, przemknęło jej przez głowę. Muszę go powstrzymać, zanim będzie za pózno,
pomyślał i pobiegła za nim.
87 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •