[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyszła z sypialni.  Jesteś tam?
 Tak. Więc co u ciebie?
 Wszystko dobrze. Ryan siÄ™ mnÄ… opiekuje.
 Właśnie to mnie martwi. Wy dwoje zamknięci w małym mieszkaniu...
 Nie jestem w swoim mieszkaniu.
 Jak to? Przecie\ tam zadzwoniłem. Opowiedziała szybko mu o
włamaniu i próbie napadu na bank.
 Ryan mówi, \e aresztowanie braci Zopo to kwestia najbli\szych godzin.
 Uwierzę, jak zobaczę to na własne oczy. Więc gdzie ty jesteś?
 Niedaleko Newport, na wybrze\u.
 Ja te\! Wiesz, jak kocham ocean. Ale jak ty się tu znalazłaś?
 Ryan mnie przywiózł do domu swojego przyjaciela, jestem tu
bezpieczna.
 Bezpieczna! Zało\ę się, \e ten łajdak zabrał cię do miłosnego gniazdka
nad oceanem. Powiedz mi, gdzie jesteÅ›, to sam tam przyjadÄ™.
Courtney wpadła w panikę.
 Nie, nie mo\esz tego zrobić!
 Ale\ mogę. Przyjadę, \ebyś znowu się w nim nie zakochała.
 Za pózno  przyznała nieśmiało.  Ja go kocham. Chyba nigdy nie
przestałam go kochać. Nie mam pojęcia, jaka nas czeka przyszłość, ale on jest
jedynym mę\czyzną, który się dla mnie liczy.
 Och, maleńka...  westchnął Anton ze współczuciem, jakby miał
pewność, \e siostrzenica jest skazana na wieczną zgryzotę.
 Nie powinnam tak długo z tobą rozmawiać.  Poniewczasie zdała sobie
sprawę, ze przecie\ telefon mo\e być na podsłuchu.
 Nie bój się. Wszystko dobrze się skończy. Postaraj się uwolnić od
Ryana, przynajmniej na tak długo, \ebyś mogła do mnie zadzwonić z automatu.
Jestem w motelu Morska Bryza. Zadzwoń!
 Spróbuję.
Wracając do sypialni, myślała z nadzieją, \e mo\e to zamieszanie szybko
się skończy  bracia Zopo zostaną aresztowani, a wujek Anton zgodzi się
zeznawać. Ale czy wtedy Ryan nie zniknie znowu z jej \ycia? Otworzyła drzwi
łazienki i jej obawy, \e policja po tym telefonie mo\e wyśledzić Antona,
przestały być przypuszczeniem.
Co prawda woda ciągle lała się z prysznicą ale Ryan, z ręcznikiem
niedbale owiniętym wokół bioder, stał przy stoliku z telefoniczną słuchawką
przyciśniętą do ucha. Z jego miny jasno wynikało, \e podsłuchiwał jej rozmowę.
A to oznaczało, \e praktycznie ma Antona w garści. I słyszał, jak mówiła,
\e go kocha.
 Zauwa\yłem, \e nie starałaś się przekonać wujka, \eby tu przyjechał 
powiedział z furią w głosie.
Mo\e tylko to słyszał? Nie, Ryan nie przepuściłby takiej okazji. Słyszał i
zapamiętał. Po prostu informacja o uczuciach nie dotyczy jego sprawy.
Chwyciła poduszkę i uderzyła go w głowę.
 Dlaczego się wściekasz? To ja powinienem wpaść w furię  warknął,
próbując wyrwać jej poduszkę.
Trzymała mocno, ale w końcu musiała ustąpić. Poduszka rozerwała się,
pierze zaczęło fruwać po pokoju, a Courtney opadła plecami na łó\ko.
Odgarnęła z twarzy włosy i spojrzała na Ryana. Jak mogła być taka słaba?
Wiedziała, do czego on zmierza, a jednak dała się ponieść swoim naiwnym
fantazjom. Jak głupia gęś.
Ryan stał nad łó\kiem jak mściwy mityczny bóg, z rękami na biodrach i z
ogniem w oczach. Ręcznik owinięty wokół pasa zsunął się niebezpiecznie nisko.
Ton jego głosu był równie grozny jak mina.
 Nie mam teraz czasu zajmować się tobą.
 Co chcesz zrobić?  Za wszelką cenę starała się powstrzymać dr\enie
głosu.
 Zająć się swoją pracą.  Odwrócił się do niej plecami, podniósł
słuchawkę i wściekle stukając, wybrał numer posterunku.
Sparali\owana słuchała, jak umawia się z miejscową policją, \eby
przysłali człowieka, który będzie ją ochraniał. A więc zamierza przywiezć tu
wujka. Wiedziała. Naiwnością byłoby Uczyć na to, \e zachowa się inaczej. To
jego praca. Kariera. A dla kariery poświęci wszystko. Nawet ją.
Załzawionymi oczami rozglądała się po pokoju i nagle do jej
świadomości dotarł oczywisty fakt: leopard nigdy nie pozbywa się swoich cętek.
Przeszył ją ból. Usłyszała, \e Ryan odkłada słuchawkę, i pospiesznie
otarła łzy.
 Za pięć minut zjawi się tu posterunkowy Logan  powiedział krótko. 
Do jego przyjścia nie ruszaj się z tego miejsca. Muszę mieć pewność, \e nie
wyprowadzisz mnie w pole i nie ostrze\esz Antona.
 Wyprowadzanie ludzi w pole to twoja specjalność. Wszystko to
zaplanowałeś.
 O co ci chodzi?
 O to!  Usiadła i trzasnęła ręką w materac.  Zaciągnąłeś mnie do łó\ka,
\eby osłabić moją czujność, bo liczyłeś na to, \e wtedy doprowadzę cię do
wujka.
 Nie mogłem wiedzieć, \e będziesz rozmawiała z nim za moimi plecami,
chocia\ powinienem się domyślić, \e od początku z nim konspirujesz.
Nawet nie próbował zaprzeczać. Nie chce zawracać sobie głowy
wymyślaniem alibi. Widziała to wypisane na jego twarzy, poznała po zaciśniętej
szczęce.
Ubrali siÄ™ w milczeniu, czekajÄ…c na zmiennika Ryana.
 Nie pozwól jej zbli\ać się do telefonu  rozkazał posterunkowemu
Loganowi.
 Poddaję się!  Zrezygnowana Muriel wyrzuciła w górę ręce, uderzając
niechcący ró\d\ką w lustrzany sufit sypialni.
 Dobrym wró\kom nie wolno się poddawać  nieśmiało przypomniała
jej Hattie.
 A gdzie to jest napisane, mÄ…dralo?
 W naszym regulaminie.  Jednym machnięciem ró\d\ki Hattie
wyczarowała grube tomisko. Przekartkowała księgę i znalazła to, czego szukała.
 O, tutaj, strona 3333.
 Złamałyśmy ju\ całe mnóstwo zasad z tego regulaminu. A ostatnio
narobiłyśmy bałaganu w tych komputerowych bajerach braci Zopo.
 Ale przecie\ działałyśmy jak solidne wró\ki.  Hattie nie dawała za
wygranÄ….
 Dobre sobie!  Muriel roześmiała się gorzko.  Gdybyśmy od początku
solidnie zabrały się do tej pracy, nie miałybyśmy dzisiaj tych wszystkich
kłopotów. Przypomnij sobie chrzest trojaczków Knightów.
Betty miała minę, jakby chciała zdzielić obie siostry po głowach.
 Przestańcie wreszcie, wy dwie marudy! Powinnyśmy wziąć się ostro do
roboty i naprawić sytuację.
 Miałyśmy się nie wtrącać  upierała się Hattie.
 Miałyśmy te\ niczego nie psuć. A jeśli ju\ mam wybierać, wolę to
drugie.
ROZDZIAA DZIESITY
 Mówiłem ci, \e wszystkim się zajmę  zapewniał Cezar brata, siedząc
na orientalnym dywanie wyściełającym podłogę w skrzyni cię\arówki
rozwo\ącej lody Kremowa Rozkosz. Z głośnika płynęły dzwięki  Traviaty .
 Z tą cię\arówką to był świetny pomysł  zgodził się Brutus,
zadowolony, \e w końcu mógł opuścić siedzenie kierowcy z zepsutą sprę\yną,
która wbijała mu się w kość ogonową. Na drewnianym taborecie było trochę
wygodniej.
Zaparkowali w spokojnej, eleganckiej dzielnicy. Brutusowi zdawało się,
\e jechali mnóstwo godzin. Był spocony i miał ochotę na prysznic, ale nie śmiał
nawet o tym wspomnieć. Cezar nie znosił jęczenia.
 U\ycie nowoczesnego sprzętu do wyśledzenia siostrzenicy Levy te\
było moim pomysłem.  Cezar spojrzał na urządzenie lokalizacyjne, które
trzymał w rękach.  Trudno uwierzyć, \e akurat teraz się zepsuło, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •