[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kolejny raz Jack odgadł jej nastrój. Uważaj, powiedziała do
siebie w duchu, bo zacznie czytać w twojej głowie, jeszcze zanim
cokolwiek pomyślisz.
Do szóstej zdążyła się rozpakować, wyjąć trochę niezbędnego
jedzenia z zamrażarki, wziąć prysznic i przebrać się. W świetnym
nastroju, lekkim krokiem szła teraz do portu. Uprzedzenia w
stosunku do Jacka zniknęły wskutek jego widocznych starań, by
umilić jej powrót do domu.
Kiedy jednak zobaczyła ciemne okna mieszkania Jacka, uśmiech
zniknął z jej twarzy. Napisał, że czeka o szóstej. Gdzie wobec
tego jest, zastanawiała się. Słysząc za sobą kroki, odwróciła się,
ale zobaczyła tylko Emmę Carson.
- To ty jesteś nową siostrą Jacka, prawda? - zagadnęła jego
sÄ…siadka.
- Tak... - potwierdziła Jemima, niezbyt zadowolona z etykietki,
jaką jej przypięto. - Zaprosił mnie na obiad, ale widzę, że w jego
mieszkaniu jest ciemno. Nie wiesz przypadkiem, gdzie poszedł?
Emma potrząsnęła głową.
- Przykro mi, ale nic mi nie wiadomo. Cały dzień byłam poza
domem. Wejdz ze mną na górę. Zaczekasz na niego u mnie.
- Nie, dziękuję. - Jemima nie skorzystała z propozycji. - Mam
mnóstwo pracy w domu.
- A co z obiadem?
- Kupię sobie smażoną rybę z frytkami.
- Jack się zmartwi, że się minęliście.
- Wiem, ale zobaczymy się już w poniedziałek w pracy.
- Prawda. Mówił mi, że dołączasz do zespołu.
- Tak? - Szkoda, że ci nie powiedział, gdzie się wybiera,
pomyślała z nutą sarkazmu. - No cóż, pędzę. Jeśli go zobaczysz,
powiedz mu, że byłam, dobrze? - dodała.
- Oczywiście - obiecała Emma.
Ryba z frytkami smakowała jej, ponieważ była głodna, lecz cały
czas towarzyszyło Jemimie uczucie rozczarowania.
Czyżbym cieszyła się na to spotkanie z Jackiem bardziej, niż
sobie zdawałam z tego sprawę, zastanawiała się. Gdzie on się, do
licha, podziewa? Na pewno nie zapomniał o kolacji, bo przecież
napalił w kominku i włączył centralne ogrzewanie. Więc
dlaczego nie było go w domu?
Czas mijał, a Jack nie odzywał się. Zaczęła się niepokoić, że coś
złego mu się przytrafiło. Sympatia czy antypatia, jaką do niego
czuła, przestały się liczyć. Wiedziała, że jest to człowiek, który
jeśli coś postanowi, to przeprowadzi. A on postanowił zaprosić ją
na obiad.
Około północy, mimo narastającego zdenerwowania, poczuła się
zbyt zmęczona, by czekać dłużej. Jeśli
coś złego się stało, wkrótce się dowie, uznała, wolno idąc na górę
do sypialni. I właśnie kiedy zapalała światło, usłyszała kroki na
wyłożonym kamiennymi płytami podjezdzie, a potem swoje
imię. Natychmiast rozpoznała głos.
- Już schodzę! - zawołała.
Zbiegła na dół, otworzyła drzwi. Jack stał, opierając się o ścianę,
zmęczony, potargany. Lewą rękę miał owiniętą ręcznikiem.
- Nie wpuścisz mnie do środka? - spytał, kiedy stała nieruchomo,
wpatrujÄ…c siÄ™ w niego.
Cofnęła się, robiąc mu przejście.
- Gdzie byłeś? Co ci się stało w rękę? Teraz Jack zrobił zdziwioną
minÄ™.
- Sądziłem, że zgadłaś.
- Co zgadłam?
- Nie zauważyłaś otwartego hangaru? Jemima zbladła.
- Dziwne, ale nie. Było ciemno i nie spojrzałam w tamtym
kierunku.
Jack westchnÄ…Å‚.
- A ja myślałem, że kto jak kto, ale ty się domyślisz, co mi
przeszkodziło cię ugościć.
Podszedł do zlewu w kuchni. Odkręcił kran, odwinął ręcznik i
włożył rękę pod strumień zimnej wody.
- Pokaż. - Jemima pochyliła się nad raną. - Jak to się stało? -
spytała opanowanym głosem, chociaż drżała ze zdenerwowania.
Gdyby wiedziała, gdzie Jack cały czas jest, od nowa
przeżywałaby ten sam koszmar co zawsze.
- Dostaliśmy wezwanie od straży przybrzeżnej, że jakiś jacht ma
kłopoty - zaczął opowiadać. - W gęstej mgle stracili orientację, a
zostało im już niewiele paliwa. Na pokładzie był ojciec z
nastoletnią córką, a co gorsza dziewczyna bała się, że ojciec
dostał ataku serca. I stąd była potrzebna moja skromna osoba.
Akurat wróciłem od ciebie i jeszcze nie zdążyłem się przebrać,
żeby się zakrzątnąć koło kolacji, kiedy usłyszałem walenie do
drzwi. To był Bill Stennet.
- I rzeczywiście tamten mężczyzna miał atak serca?
- Tak, ale na szczęście łagodny. Przyleciał helikopter i kiedy
tylko ustabilizowałem pacjenta, wciągnęli nas na pokład i
przewiezli do szpitala, a Bill wziÄ…Å‚ jacht na hol.
Podczas gdy Jack relacjonował przebieg akcji, Jemima
przygotowała opatrunek.
- Usiądz. - Wskazała mu najbliższe krzesło. -A swoją drogą,
skoro byłeś w szpitalu, dlaczego cię nie opatrzyli? Wygląda to
paskudnie, ale może się zagoi bez szwów.
Jack wzruszył ramionami, dając do zrozumienia, że jego ręka
była ostatnią rzeczą, o jakiej wówczas myślał. Jemima pochyliła
się i delikatnie zaczęła przemywać krwawiącą ranę. Była
świadoma, że usta Jacka znajdują się zaledwie kilka centymetrów
od jej ust. Czuła jego oddech na twarzy. Słony zapach morza, któ-
rym przesiąknięte było jego ubranie i włosy, wypełniał jej
nozdrza. Gdy uniosła głowę, spostrzegła, że Jack intensywnie się
w nią wpatruje i na mgnienie serce zamarło jej w piersi.
- W jaki sposób się skaleczyłeś? - spytała, desperacko próbując
nie poddawać się magii chwili.
- Kiedy wciągali mnie do helikoptera, zaczepiłem ręką o jakieś
żelastwo. Głupstwo.
- Głupstwo! - powtórzyła. - Twardziel z ciebie! Jak na jeden
wieczór to spora porcja wrażeń. I na dodatek nie poszedłeś prosto
do domu, jak powinieneś. Dlaczego przyszedłeś tutaj? - zapytała.
- Z braterskiego obowiązku. Pamiętasz chyba, że matka
powierzyła cię mojej pieczy?
- Nieprawda! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •