[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z kapliczką odgradzał go od szkoły. Starannie utrzymane groby otaczał wysoki mur. Nauczyciel zwykle
przechodził tędy rano i wieczorem, w drodze do szkoły. Wokół dużego, wspaniałego kasztanowca
znajdowały się przytulne ławeczki. Mógł tam pójść popracować. Czasami chodzący o lasce staruszek,
emerytowany górnik siadał tam, żuł tytoń albo palił fajkę. Miejsce było ustronne. Daleko od centrum
miasteczka, od knajp, od kina, od głównej drogi.
Hannant wziął prysznic, wolno wytarł się do sucha. Włożył na siebie luzne, flanelowe spodnie i koszulę
bez kołnierzyka. Zabrał teczkę i z ulgą wyszedł z domu. Przemierzył teren posiadłości, skierował się na
cmentarz. Wiewiórki skakały po konarach drzew, strącając pojedyncze liście. Promienie słońca spływały
po zboczach wzgórz na zachodzie. Mosiężna tarcza, zawieszona nieruchomo, spieszyła się, żeby zmienić
dzień w noc. Cudowny - mimo gorąca - wieczór. Hannant pomyślał smutno, że właśnie marnuje czas.
Zastanawiał się, czy to, co robi, ma jakikolwiek sens.
Pomyślał o Harrym. Bardzo chciał znalezć sposób, by ożywić tego chłopaka, póki jeszcze nie jest za
pózno. Czuł, że musi nad nim popracować. Tak jak ogrodnik pracuje nad egzotyczną rośliną w
oczekiwaniu na pierwsze kwiaty.
Nagle spostrzegł znajomą postać, siedzącą na starej grobowej płycie, w cieniu drzewa, plecami opartą o
pień. "Tak, to Keogh" - pomyślał. Promienie słońca odbijające się od okularów przedarły się przez
listowie, zdradziły jego obecność. Ssał końcówkę ołówka, książka leżała otwarta na kolanach. Był
zatopiony w myślach, głowę odchylił do tyłu.
Hannantowi zrobiło się przykro... poczuł się winny. "Do diabła, nie! Keogh za bardzo pogrąża się w
marzeniach. Pewnego dnia odejdzie i nie będzie potrafił wrócić!" - myślał z przerażeniem.
Przemknął między grobami, wzdłuż przypadkowych ścieżek do miejsca, gdzie siedział chłopiec.
- Keogh! Jak leci? - powiedział Hannant, sadowiąc się na nagrobku. Ten zakątek cmentarza nie był
obcy nauczycielowi matematyki. Spacerował tu wiele, wiele razy.
Harry wyjął ołówek z ust i uśmiechnął się.
- Cześć! Eee... przepraszam!
- Pytałem - Hannant mówił powoli - jak leci?
Generated by ABC Amber LIT Converter, http://www.processtext.com/abclit.html
- W porzÄ…dku, proszÄ™ pana.
- Nie mów "proszę pana". To nam nie pomoże. Zostaw to na lekcje. - A co z zadaniami? O tym
myślałem, zadając ci pytanie.
- Zadanie domowe? Zrobione!
- Co? Tutaj?
- Tutaj jest spokój - powiedział Harry.
- Mógłbyś mi pokazać?
- Proszę. - Podał zeszyt. Hannant spojrzał i był podwójnie zdziwiony. Zadanie zostało wykonane bez
zarzutu. Dwie odpowiedzi, obie poprawne.
- A gdzie trzecie zadanie?
- O towotnicy? Tam, gdzie... - zaczÄ…Å‚.
- Bez numerów Keogh. Tylko trzy zadania z dziesięciu nadawały się. Reszta dotyczyła brył, a nie kół i
cylindrów. Czy się mylę?
Uczeń opuścił głowę, zagryzł wargi i podał podręcznik. Hannant przejrzał kilka stron.
- Towotnica - powiedział. - Tak, to zadanie. - Przytknął wskazujący palec do strony, wskazał na
rysunek:
Podano wewnętrzne wymiary. Mniejsza i większa tuleja były cylindrami pełnymi smaru: Przez większą
przepchano tłok. Pytanie brzmiało: "Jak długa będzie struga smaru uchodząca z małej tulei?"
Harry przyjrzał się bliżej.
- Myślałem, że się nie nadaje.
Nauczyciel zezłościł się.
- Dlaczego nie powiesz od razu, że to dla ciebie za trudne? - starał się nie krzyczeć. - Miałem ciężki
dzień i z początku mogłeś mnie nabrać. Dlaczego nie przyznasz się, że po prostu nie potrafisz?
Chłopiec zbladł, kropelki potu pojawiły się na jego twarzy.
- Potrafię - odpowiedział szybko. - Głupi by potrafił. Myślałem, że się nie nadaje, to wszystko.
Hannant nie wierzył własnym uszom, może zle zrozumiał odpowiedz chłopca.
- A wzory?
Generated by ABC Amber LIT Converter, http://www.processtext.com/abclit.html
- Niepotrzebne - odparł Harry.
- Co ty gadasz, Harry! Pi razy promień do kwadratu razy długość równa się objętości. To wszystko, co
trzeba wiedzieć. Spójrz! - I szybko zapisał w zeszycie:
Objętość dużej tulei:
3,14159 x 0,75 x 0,75 x 4,5
3,14159 x 0,25 x 0,25
Objętość małej tulei:
3,14159 x 0,25 x 0,25 x 1,5
3,14159 x 0,25 x 0,25
Oddał Harry'emu ołówek.
- Masz! Teraz większość można zredukować. Dzielnik to oczywiście powierzchnia przekroju strugi
smaru.
- Strata czasu - powiedział Harry w dziwny sposób. Głos Keogha brzmiał nieokreśloną i niezwyczajną
powagą. Przez chwilę Hannant był nawet onieśmielony. "Jaka siła drzemie w tym chłopcu, pod jego
czaszką? Co oznacza to niesamowite spojrzenie?" - zastanawiał się.
- Wyjaśnij, co masz na myśli - zażądał.
Harry rzucił okiem na diagram, pominął rozwiązanie nauczyciela.
- Odpowiedz wynosi: 42 cm.
Książka stanowiła dla Hannanta nowość, nie miał jeszcze czasu, by dokładnie ją przejrzeć. Patrzył na
Harry'ego, czując podskórnie, że dzieciak ma rację.
- Zakradłeś się z Collinsem do klasy po wyprawie na plażę - oskarżał go. - Kazałem zamknąć okna.
Otworzyłeś moje biurko i znalazłeś książkę z odpowiedziami. Tak?
- Pan się myli - uciął Harry tym samym beznamiętnym tonem. Wskazał palcem na rysunek. - Proszę
spojrzeć, pierwsze dwa zadania wymagały wzoru. Trzecie - nie. Gdy dana jest średnica z czterema
cyframi po przecinku i jest pytanie o powierzchnię, potrzebny jest wzór. Gdy dana jest powierzchnia z
dokładnością do czterech miejsc po przecinku i nieznany jest promień, to wymaga tego samego, tylko
przekształconego wzoru.
- Zrednica dużej tulei jest trzy razy większa niż średnica mniejszej. Powierzchnia przekroju jest zatem
dziewięć razy większa. Długość jest trzy razy większa. Dziewięć razy trzy - dwadzieścia siedem. W
dużej tulei mieści się zawartość dwudziestu siedmiu małych tulei. Razem dwadzieścia osiem. Długość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •