[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Myślisz, że tak dobrze ją znasz? Gina należy do
rodziny.  Uderzył się w pierś.  Znam własną siost-
rzenicÄ™.
 Skąd ta pewność? Spędziłeś z nią tylko kilka godzin.
Antonio spojrzał na niego z wściekłością, której Mike
się nie spodziewał.
 Myślisz, że zjadłeś wszystkie rozumy. Ona wcale
nie chce pracować. Tęskni za domem i chce wracać do
WÅ‚och.
 Jak to? Kiedy?
 CieszÄ™ siÄ™. To nie jest miejsce dla niej.  Antonio
wycelował cygaro w Mike a.  Dla ciebie też nie mam już
miejsca w mojej firmie.
Ale Mike go nie słuchał. Pobiegł do pokoju Giny.
 Nie możesz tam wchodzić!  krzyczał Antonio.
Mike zatrzymał się tylko po to, żeby powiedzieć:
 Czy w ogóle masz pojęcie, jak bardzo chciałem stać
się częścią tej rodziny? I po co?  Potrząsnął głową.  Nie
traktujesz dobrze swojej rodziny, Antonio. Gina zasługuje
na o wiele więcej. Przynajmniej na odrobinę szacunku.
Mike odwrócił się i zobaczył ją. Stała w drzwiach,
z poszarzałą twarzą i smutnymi oczami.
Antonio krzyknął jeszcze raz. Mike zignorował go,
zastanawiając się, ile mogła słyszeć z ich rozmowy.
Uśmiechnął się do niej.
 Cześć.
Jej oczy rozszerzyły się.
 Wujek jest chyba bardzo zły.
 Trudno.
Kąciki jej ust uniosły się w nieśmiałym uśmiechu.
 Słyszałem, że podobno nie najlepiej się czujesz.
Wzruszyła ramionami, a potem spojrzała mu prosto
w oczy.
 Michael, po co tu przyszedłeś?
 Zapomniałem ci o czymś powiedzieć.  Starał się, by
to zabrzmiało spokojnie, choć serce biło mu szybciej niż
kiedykolwiek w życiu.
Uniosła pytająco brwi.
Wziął głęboki wdech.
 Kocham ciÄ™.
Zamrugała.
 Gino Ferraro, kocham cię.  Powiedział to jeszcze
raz, żeby być pewnym, że zrozumiała. A także dla własnej
przyjemności. Nigdy przedtem nie powiedział tego żadnej
kobiecie.
Uniosła głowę.
 Najwyższy czas, żebyś się do tego przyznał.
Uśmiechając się, podszedł bliżej.
 Doprawdy?
Schowała się do pokoju.
Podążył za nią, zamykając kopnięciem drzwi. Słyszał
jeszcze, jak w końcu korytarza Robert krzyczał do An-
tonia, żeby uspokoił się i usiadł na chwilę...
Gina zaśmiała się cicho i zamknęła drzwi na klucz.
Epilog
Mike wsunął głowę do pokoju Giny.
 Masz chwilÄ™ czasu na lunch?
Podniosła wzrok znad planu budżetu i uśmiechnęła się
szelmowsko.
 Co masz na myśli?
 Nie to, o czym myślisz.  Zaśmiał się.  Jestem
głodny, nie jadłem śniadania, bo zaspałaś, pamiętasz?
 Jasne, zwal winę na mnie.  Wstała zza biurka,
a w jej oczach zalśniły złośliwe ogniki.
Dobrze znał to spojrzenie. Oznaczało kłopoty, duże
kłopoty.
 Gina, o drugiej mamy spotkanie w Izbie Handlowej,
więc proszę, bez głupich pomysłów.
Podeszła bliżej, bawiąc się górnym guzikiem bluzki.
 Na przykład jakich?
 Gina.  Jego ciało zareagowało natychmiast. Jak to
możliwe, że po dwóch latach małżeństwa wciąż tak na
niego działała?
Oddział na Zachodnim Wybrzeżu wciąż był niewielki,
oprócz nich w biurze pracowała tylko jedna osoba, a trzy
kolejne  w magazynie. Wszyscy wyszli na lunch, więc
właściwie mogliby zamówić jedzenie przez telefon,
a tymczasem...
Gina odpięła dwa guziki jedwabnej bluzki, odsłaniając
rąbek czarnego, koronkowego stanika. Mike jęknął i za-
mknął drzwi do pokoju. Po co właściwie udawał stoika?
Silił się na obojętność? Przecież doskonale wiedział, że
Gina potrafi owinąć go sobie wokół palca jednym spoj-
rzeniem...
 Michael?  Odpięła ostatni guzik, pozwalając, by
jedwab powoli zsunął się z ramion. Brzuszek wciąż miała
dość płaski, ale zaczynał się już zaokrąglać. Zmrużyła
czujnie oczy i zacisnęła lekko usta.  Co?
 Nic. Podejdz tu.  Wyciągnął rękę, ale odsunęła się.
 Uważasz, że jestem gruba?
 Jasne, że nie.  Złapał ją za rękę i przyciągnął do
siebie.  Wręcz przeciwnie, uważam, że powinnaś troszkę
przytyć.
Zadzwonił telefon i zanim zdążył jej powiedzieć, żeby
zaczekała, aż włączy się sekretarka, Gina podniosła słu-
chawkę. Gdy przeszła na włoski, wiedział już, że to może
być tylko jej matka albo Antonio.
Jeśli to matka, mogą zapomnieć o lunchu, przytulan-
kach i wszystkim innym. Ta kobieta potrafiła gadać
godzinami, nawet dzwoniąc za ocean. Choć nie zgadzał
się z jej staroświeckimi poglądami, to jednak wiedział,
że kocha Ginę i chce dla niej jak najlepiej. Poza tym
Sofia miała u niego wielki plus za to, że wbrew
powszechnym obawom bez wahania zaakceptowała go
jako zięcia.
Gina posłała mu przepraszające spojrzenie i przeszła
na angielski.
 Wujek Antonio pyta, kiedy przyjeżdżamy na święto
Dziękczynienia.
 Będziemy u nich w środę, a wracamy w niedzielę
wieczorem.
Zakryła słuchawkę dłonią.
 Nie będzie zadowolony, że przyjeżdżamy na tak
krótko.
Mike wzruszył ramionami.
 Musi to zrozumieć. W tym roku wszyscy mamy
mnóstwo pracy.
Słuchał z roztargnieniem, jak Gina omawia z wujem
szczegóły przyjazdu. To niesamowite, jak bardzo firma
zmieniła się przez te półtora roku. Robert świetnie sobie
radził z dystrybucją na Wschodnim Wybrzeżu, do tego
stopnia, że między nim a Mike em wywiązała się nawet
przyjacielska rywalizacja. Antonio przymierzał się do
stopniowego przejścia na emeryturę. Poza tym spędzał
coraz więcej czasu z rudowłosą damą, którą poznał zeszłej
jesieni w barze ,,U Angela  .
Z tych rozmyślań wyrwał go głośny śmiech Giny.
Odwiesiła słuchawkę i zarzuciła mu ręce na szyję.
 Powiedziałam wujkowi, że mamy niespodziankę dla
całej rodziny.  Uśmiechnęła się szeroko.  Odpowiedział,
że lepiej, żebym nie była w ciąży, nie wtedy, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •