[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjść, prawda?
Oszołomiona stwierdziła, że Luc uśmiecha się do
niej.
- Gdybyś widziała swoją twarz, gdy tu weszłaś!
Ale w tej zbieraninie ludzi nie wyglÄ…dasz tak
szokująco, jak się spodziewałaś.
Chyba miał rację. Właściwie nikt tu nie był ubrany
konwencjonalnie. W tym towarzystwie kobiety przede
wszystkim chciały się różnić jedna od drugiej. Mogła
wyglądać szokująco sama dla siebie i dla tych, którzy
ją znali, ale tutaj nikt nie okazał najmniejszego zdzi-
wienia i nie uznał, że w tym stroju wygląda jakby
uciekła z cyrku.
Po jej lewej stronie usiadła przy stole kobieta w
średnim wieku, z haczykowatym nosem, i zapytała:
- Gzy pani poluje?
- Catherine nie przepada za tym krwawym sportem
- wyjaśnił Luc z wymuszonym uśmiechem.
- Chyba więc zamierza zmienić ciebie-zauważyła
złośliwie blondynka w wiśniowej, jedwabnej sukni. -
Krwawe sporty to twoja najmocniejsza strona.
- I twoja, droga siostro - wtrącił sucho Christian.
To przyjęcie nie było tak ciężką próbą, jak się
obawiała. Luc był w wyjątkowo dobrym humorze,
a to ją peszyło. Oklapła zupełnie, gdy w salonie
podano kawę. Siostra Christiana usiadła obok niej, a
Catherine wytężyła umysł, żeby przypomnieć sobie
jej imię. Georgina, tak właśnie się nazywała.
- Nie widziałam pani z Lucern w Nicei.
- Bo mnie tam nie było. Georgina udała zdziwioną:
- Była z nim Silwana Lenzi. Przypuszczałam&
Och, Boże, czy powiedziałam coś niestosownego?
114 SPOTKANIE PO LATACH
- Powiedziała pani dokładnie to, co zamierzała
pani powiedzieć, młoda damo - odparła lapidarnie
miła kobieta z haczykowatym nosem i zmieniła temat.
W drugim kacie pokoju Luc śmiał się w grupie
kilku mężczyzn. Gdy napotkał jej spojrzenie,
uśmiechnął się do niej czule. Pospiesznie odwróciła
wzrok. Wbiła paznokcie w dłonie. Czuła się
zdruzgotana. Luc nie był w stanie przeżyć czterech i
pół roku bez kobiety. Celibat - to nie dla niego.
Ta aktorka filmowa z Ameryki Południowej była
znana z głośnych przygód miłosnych. Jak na koloro-
wym fiknie wyobraziła sobie scenę miłosną z
udziałem tego pięknego mężczyzny o smukłym,
muskularnym ciele i tej rudowłosej aktorki. Zrobiło
jej się-słabo. Poczuła się zdradzona.
Kilka minut potem Luc podszedł do niej i za-
proponował, by opuściła gości. Jest zmęczona, na
pewno wszyscy to zrozumieją. Popatrzyła na niego z
niechęcią.
- Już za dziesięć minut północ - powiedział nie
zrażony jej miną. - Czy będę miał szczęście zobaczyć
cię po pomocy? - zapytał, obrzuciwszy ją władczym,
prowokacyjnym spojrzeniem.
Catherine bez zastanowienia uniosła rękę i
uderzyła go z taką siłą w twarz, że sama omal nie
upadła.
- To za Niceę! - syknęła i pobiegła w kierunku
schodów. - A jeśli przyjdziesz po pomocy, to nie
tylko nie będziesz miał szczęścia, ale możesz stracić
życie!
- Buona notte, carissima - powiedział miękko,
nieledwie z rozbawieniem.
Nie wierząc własnym uszom, zatrzymała się i od-
wróciła. Luc stał i patrzył na nią.
- JesteÅ› szalona, ale mnie siÄ™ to podoba.
Na policzku Luca odcisnęły się bardzo wyraznie
jej pakę. Zawstydziła się nagle. Naprawdę nie
wiedziała, co jej się stało.
- Wybacz mi. Nie powinnam była tego robić.
SPOTKANIE PO LATACH 115
- Dziś wieczór wybaczę ci wszystko, nawet jeśli
nic dasz mi spać - powiedział ochryple.
Tego było już za wiele. Pobiegła do swojego
pokoju tak szybko, jakby goniła ją sfora psów.
Catherine nie oparła się wspaniałemu śniadaniu
przyniesionemu rano na tacy. Przybyła fryzjerka z ca-
Å‚ym orszakiem: z kosmetyczkami i manikiurzystkami.
W miarę upływu godzin czuła się coraz bardziej jak
lalka, nie musiała nic robić. Te kobiety wszystko za
nią robiły. Aż w końcu odstąpiły od niej, z
zachwytem komentując swoje dzieło... Lalka była
gotowa.
To nierealne, to nie może być prawda - powtarzała
sobie nieustannie, patrzÄ…c w lustro. To co w nim
widziała, było wiernym odtworzeniem jej dziewczę-
cych marzeń. Z całą pewnością nigdy przedtem nie
wyglądała tak pięknie.
Mały kościółek znajdował się w niedalekiej
odległości od zamku. Dziś aż jaśniał od kwiatów,
których ciężka woń napełniała powietrze. Catherine
była olśniona. Szła wzdłuż ławek wsparta na ramieniu
hiszpańskiego księcia, którego poznała dopiero
wczoraj wieczorem. - Pięć lat za pózno, pięć lat za
pózno, teraz to nic dla mnie nie znaczy -myślała
uporczywie. Luc odwrócił się, żeby przesłać jej
długie, zuchwałe spojrzenie. I od tego momentu nie
była już w stanie rozsądnie myśleć.
- Najpiękniejsza panna młoda, jaką kiedykolwiek
widziałem. - Luc delikatnie musnął wargami jej usta.
Na twarzy czuła ciepło promieni słonecznych, w
ich blasku skrzyła się platynowa obrączka na jej
palcu. Christian ucałował ją w czoło śmiejąc się, że
Luc nie pozwolił mu nawet dotknąć jej ust.
W limuzynie Luc przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie i zaczÄ…Å‚
całować z całą siłą hamowanego przedtem pożądania.
Wiązanka ślubna wypadła jej z rąk na podłogę,
ramionami objęła go za szyję i przytuliła się mocno.
ROZDZIAA ÓSMY
- Catherine?
- Coo? - westchnęła sennie, wtulona w jego ramio-
na, i otwierajÄ…c nieprzytomne jeszcze oczy, ze
zdziwieniem zauważyła, że pokój zalany jest
sztucznym światłem ogromnych żyrandoli. Zniła, że
tańczy walca pod rozgwieżdżonym niebem. - Zwiece
byłyby bardziej nastrojowe-szepnęła, a po chwili
dodała - Pomyślałeś o niebezpieczeństwie pożaru i o
tym, że świece kopcą.
- Starałem się nie o tym myśleć. Wiem, czego się
po mnie oczekuje - wyznał Luc. - Musimy jechać.
- Jechać? - powtórzyła zaskoczona tą nowiną.
Kciukiem muskał jej rozchylone usta, a gdy dotknął
nabrzmiałej od oczekiwania dolnej wargi, całym jej
ciałem wstrząsnął dreszcz rozkoszy. W tym nagłym
połączeniu kobiecej słabości i podniecenia napięły się
rozpalone namiętnością jej mięśnie.
- Tak, jechać. I to szybko.
- Ależ wszyscy są jeszcze tutaj.
Zadrżała, gdy spoczywająca na jej plecach ręka
przyciągnęła ją mocniej i gdy poczuła podniecającą
twardość jego ud.
- Och!
- No, właśnie - zamruczał. - Nasi goście będą sobie
tańczyć bez nas. Mam inne plany.
Leżała bezsilnie w twardym uścisku jego ramion.
Zrobiłaby wszystko, żeby tu pozostać. Każda myśl o
oderwaniu się od niego na dłuższy czas przerażała ją.
Budziła się ze snu, w którym spędziła cały dzień.
Przebudzenie to było straszne.
Czy była rzeczywiście wystarczająco wytrwała
SPOTKANIE PO LATACH 117 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •