[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twarz była biała jak prześcieradło, patrzyłam przed siebie niewidzącymi oczami.
Przy łóżku klęczał Lucas, oparty czołem o materac obok mojej nieruchomej ręki.
Przykrył głowę rękoma, jakby próbował się przed czymś osłonić, chociaż nie wiedziałam
przed czym. Jego plecy drżały i zdałam sobie sprawę, że płacze.
Widząc jego cierpienie, zapragnęłam go pocieszyć. Dlaczego nie miałabym usiąść i
tego zrobić? Przecież leżałam tuż obok.
Zaraz, to nie ja. Przecież ja to ja. Jak może istnieć różnica między osobą, którą
widziałam w łóżku, a tą, która oglądała to wszystko? To kompletnie nie miało sensu.
Lucasie, zawołałam. Lucasie, jestem tutaj. Popatrz w górę. Po prostu popatrz w górę.
Ale nie miałam głosu. Ani języka i warg które mogłyby uformować słowa.
Ku mojemu zaskoczeniu Lucas uniósł głowę. Ale nic spojrzał na mnie. Zdawał się
niczego nie słyszeć. Oczy miał przekrwione i puste. Otarł policzki wierzchem dłoni i
wyciągnął do mnie rękę - do tej mnie, która leżała na łóżku. Patrzyłam z fascynacją i
przerażeniem, jak przesunął palcami po moich powiekach, żeby je zamknąć. Wyglądało,
jakby to był ostatni wysiłek, na jaki się zdobył, bo zaraz potem opadł bezwładnie na łóżko,
równie nieruchomy, jak leżące w nim ciało. Moje ciało.
Nie. To nie może być prawda. Nawet nie będę tak myśleć. Cokolwiek się zdarzyło, to
błąd... Wielki błąd, ale naprawimy go, kiedy tylko dowiemy się, jak to zrobić.
Przecież dotarłam do niego, prawda? Kiedy zawołałam Lucasa, usłyszał mnie. Nawet
jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy. Powinnam zawołać go jeszcze raz.
Lucasie, jestem tutaj! Musisz tylko na mnie spojrzeć.
Nawet nie drgnÄ…Å‚.
Może będzie łatwiej, jeśli się do niego zbliżę, pomyślałam. Ale jak mam to zrobić?
Nie miałam pojęcia, jak się poruszyć - czy w ogóle mogę się poruszyć - skoro ja i moje ciało
oddzieliliśmy się od siebie. Wtedy spojrzałam na Lucasa i zobaczyłam rozdzierający ból na
jego twarzy. Wyglądał na rozpaczliwie zagubionego i samotnego. Pragnęłam go objąć, jakoś
pocieszyć...
I to pragnienie zadziałało jak hol, ściągając mnie spod sufitu do niego. Nagle
poczułam ciepło jego ciała, przyjemne jak miękka kołdra. Lucasie!
Poderwał się gwałtownie. Jego oczy rozszerzyły się ze strachu i zaczął się cofać w kąt
piwnicy.
Dlaczego siÄ™ boi? Lucasie, jestem tutaj.
Ale już wiedziałam, że nie słyszał tego, co mówiłam. I chyba mnie nie widział.
Zamrugał i oparł się ciężko o ścianę. Musiał pomyśleć, że mu się coś przywidziało.
Nagle przestałam go widzieć. Szarobłękitna mgła zamknęła się wokół mnie i
poczułam, że się w niej unoszę. Czy przemieszczałam się w górę, czy w dół? A może w ogóle
się nie przemieszczałam? Nie wiedziałam, jak mogłabym to ocenić.
Muszę odszukać swoje ciało, powiedziałam sobie. Jeśli odnajdę ciało, po prostu wejdę
w nie z powrotem. Wyobraziłam to sobie jako coś podobnego do wejścia do śpiwora.
Wydawało się całkiem łatwe. Więc dlaczego nic mogę odnalezć mojego ciała?
- Ono nie jest już twoje.
Zaskoczona rozejrzałam się dookoła, by zobaczyć, kto to powiedział. Ale tak
naprawdę nie mogłam nigdzie spojrzeć, a tym bardziej zobaczyć czegokolwiek przez kłębiącą
się mgłę. Właściwie nie tyle usłyszałam ten głos, ile go odczułam.
Wracam do piwnicy na wino, postanowiłam. Chcę Być z Lucasem. Więc będę z nim, i
to już.
I oto znowu byłam z Lucasem, ale nie w piwnicy. Stał na podjezdzie domu
Woodsonów. Wydawało mi się, że jestem tuż za nim, jakbym wyglądała mu zza ramienia.
Zwitało już - niebo zrobiło się szare i ponure. Jakiś samochód zatrzymał się na podjezdzie i
wysiadła z niego wysoka postać.
Balthazar kroczył pospiesznie w stronę Lucasa. Jego twarz była poważna i napięta,
znaczyły ją blizny. Szedł wolniej niż zwykle, lecz najwyrazniej niewiele brakowało, żeby
ostatecznie wydobrzał.
- Co z nią? - spytał. A potem przyjrzał się uważniej twarzy Lucasa i zamarł w
bezruchu. - Och, nie!
- Ona... - Lucas nie mógł wydobyć z siebie słów. Widziałam, jak napinają się mięśnie
jego szczęki, jakby z trudem przychodziło mu mówienie. - Odeszła.
- Nie! - Balthazar pokręcił głową, a wyraz jego twarzy był bliski paniki. - Nie, na
pewno siÄ™ mylisz.
- Bianca nie żyje - oznajmił na to Lucas. Dopiero, kiedy powiedział to na głos, dotarło
do mnie, że to prawda. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Chciałam biec, ale to też okazało
się niemożliwe. Nie było już ucieczki od tego, co się stało.
- Pozwól mi ją zobaczyć - poprosił Balthazar.
Lucas się odsunął. Kiedy Balthazar go mijał, odniosłam wrażenie, jakby przeszedł
przeze mnie. Och, to było dziwne uczucie. Na swój sposób zdumiewające, ponieważ przez
sekundę cała siła, rozpacz i miłość Balthazara odbiły się echem w moim wnętrzu. To było cos
rzeczywistego, bardziej rzeczywistego niż ja.
Kiedy pobiegł do piwnicy, czułam się, jakby pociągnął mnie za sobą. Może to dlatego,
że przeszedł przeze mnie. Nie byłam pewna. Miałam wrażenie, jakbym płynęła długimi
korytarzami pełnymi butelek wina w stronę sylwetki Balthazara. A potem przez niego, aż
znalazłam się znowu w pokoju i patrzyłam na niego, a on patrzył na mnie.
Moje ciało leżało dokładnie w tym samym miejscu, gdzie widziałam je ostatnim
razem, kiedy Lucas zamknął mi oczy. Balthazar stał nade mną i przyglądał mi się przez długą
chwilę, jakby nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Potem oparł się o ścianę i... Upadł. Osunął
się na podłogę i zacisnął pięści na włosach.
Próbowałam unieść się nad swoim ciałem. Moim zdaniem nie wyglądało zle. Może
było trochę wymizerowane, ale nie różniło się od tego, jak musiałam wyglądać, kiedy spałam.
Jedyna różnica polegała na tym, że teraz nie oddychałam. Ale to mogę naprawić, prawda?
Wystarczy, że wskoczę z powrotem do środka.
Cóż, wydawało się to łatwe, ale wcale takie nie było. Patrzyłam z góry na samą siebie,
próbując poczuć to samo magnetyczne przyciąganie, które łączyło mnie teraz z Lucasem i
Balthazarem. Jeśli uda mi się skorzystać z tej samej energii, myślałam, zostanę wciągnięta do
swojego ciała i znowu będę żywa.
Ale przyciąganie się nie pojawiło.
Po chwili - zdaje się, że trwało to kilka minut, ale nie byłam pewna - Balthazar [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •