[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Co zatem planowałeś?
 Sam chciałbym wiedzieć.  Wzruszył ramionami i zapatrzył się gdzieś w dal. Potem
przeniósł wzrok na Maggie.  Chyba chciałem zobaczyć się z tobą.
 Cieszę się, że przyszedłeś.
 Ja też, ale...  Ale... ?
 Chyba jest już trochę za pózno, żeby pytać. Jako lekarz powinienem był pomyśleć... 
Zniecierpliwiony potrząsnął głową. Trochę rozpaczliwym gestem złapał się za głowę.  Nie
mogę uwierzyć, że nie pomyślałem. Nie zastanowiłem się...
 Nad czym?
Popatrzył na nią pustym wzrokiem.
 Nie zabezpieczyliśmy się.
 Och.  Zastanawiała się przez kilka sekund, aż w końcu dotarło to do niej. Jakby dostała
w głowę obuchem.  Oooch.
 Cholera.  Zamknął oczy. Westchnął ciężko. Podniósł powieki i popatrzył w twarz
Maggie.  Z twojej reakcji wnioskuję, że nie bierzesz pigułek.
 Nie miałam żadnego powodu  powiedziała. Obronnym gestem położyła sobie rękę na
brzuchu.  To znaczy, zanim ty... dzisiaj... hm, to było... tak dawno.
Och, sytuacja stanowczo ją przerosła. Namiętność zaćmiła myśli. Lecz z wolna zaczęło
docierać do Maggie, co zrobili, i żołądek zaczął zmieniać się jej w twardy kamień. Być może
właśnie poczęli dziecko.
 Psiakrew!  Schylił się po buty, a potem wyprostował. Miał poważną i skupioną minę.
 Idiota. Ależ ze mnie głupiec. Na nic zdadzą się przeprosiny.
 Oboje byliśmy niemądrzy  zauważyła.  Ja też tutaj byłam, nie możesz obwiniać tylko
siebie. Przecież nie wykorzystałeś mnie, nie wziąłeś siłą. Jestem dorosła i sama decyduję o
sobie.
 Jakoś wcale nie jest mi lżej.
 Może i tak  powiedziała  ale jestem tak samo winna jak ty. I na nic tu najlepsze
przeprosiny.
Myśl, mówiła sobie w duchu.
Gorączkowo starała się przypomnieć sobie, w której części cyklu była. Prędko jednak się
poddała. Nie przywiązywała do tego wielkiej wagi i nie śledziła kalendarza zbyt starannie.
Skrzyżowała palce na szczęście i powiedziała:
 Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze.
 Jesteś pewna?  yrenice Sama zwęziły się.
 To był tylko jeden raz.
 Dwa.
 Prawda.  Wykonała głęboki, powolny wdech. Nie panikuj, myślała. Nie panikuj.
Z trudem przełknęła ślinę. Pokiwała głową, jakby usiłowała przekonać samą siebie.
 Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
 Mam nadzieję, że masz rację  powiedział. Przyglądał się jej w zamyśleniu.  Ale
powiesz mi wszystko, prawda, jeśli będzie inaczej?
 Oczywiście  odparła.  Nie będzie o czym mówić. Ale jeśli... Powiem ci o wszystkim.
 Dobrze. Dobrze.  Zdecydowanie pokiwał głową. Jakby to pieczętowało umowę.  A
przy okazji... chcę, żebyś wiedziała... jestem zdrowy.
 Och. Ja też  zapewniła go.
I Maggie pomyślała z żalem, że seks na początku dwudziestego pierwszego wieku
mógłby być nieco mniej kliniczny. Wolałby, żeby przynosił więcej radości. Przecież w końcu
było im przyjemnie, prawda?
Zapadła niezręczna cisza. W oddali huczała sowa. W zaroślach nad brzegiem jeziora
szumiał wiatr. Liście nad ich głowami cicho szeleściły, a z rancza dolatywało szczekanie psa.
Niesamowite i przerażające w tych okolicznościach.
 Nie chcę cię skrzywdzić, Maggie  powiedział cicho Sam.
Tak cicho, że ledwie słychać go było wśród dzwięków nocy.
Serce Maggie boleśnie się ścisnęło. Zrozumiała, że w tym momencie Sam odsuwał się od
niej jeszcze bardziej. Widziała rozpacz w jego oczach, słyszała w jego głosie rozdzierającą
samotność.
 Czemu myślisz, że mógłbyś mnie skrzywdzić?
Wbił wzrok w ciemną powierzchnię jeziora. Wpatrywał się w nie tak intensywnie, że
Maggie nabrała przekonania, iż widział je nie takim, jakie było, gdy z nią rozmawiał, lecz
takim, jakie było tamtego lata, wiele, wiele lat wcześniej.
 Po prostu nie mogę  powiedział niemal niesłyszalnie. Jakby do siebie.
ROZDZIAA SIÓDMY
W ciągu następnego tygodnia Jeremiasz wyczuł zmianę w relacjach między Samem i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •