[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czoło na przedramieniu. Zwiat sczerniał i przyszedł doń w dzwiękach.
- Gdyby usłyszał to jakiś szaleniec, pomyślałby, że to grzmot, i rzeczywiście by tak
było. Nie ma potrzeby tak się wsłuchiwać. To będzie tylko grzmot nad horyzontem, gdzie tam
i z powrotem kursują statki. Zamiast tego lepiej posłuchaj burzy. Niebawem wymłóci tę skałę.
Swoim biciem wpędzi tego nieszczęśnika w obłęd. On nie chce popadać w obłęd, lecz będzie
musiał. Pomyśl o tym! Wy wszyscy w waszych ciepłych łóżkach - oto brytyjski marynarz
został sam na skale i popada w obłęd, bynajmniej nie dlatego, że tak chce, lecz dlatego, że
morze jest potwornością - najstraszliwszą potwornością, najstraszliwszą, jaką można sobie
wyobrazić.
Centrum współpracowało, nastawiając jednak ucha. Skupiło się teraz na słowach,
które wylewały się z ust, ponieważ dzięki frędzlom ciała i włosów opuszczonych na okno
mogło teraz badać słowa tak, jak przedtem myśli. Dostarczyło muzyki, która rozbrzmiewała
w tle.
- Och, pomocy, pomocy! Umieram z zimna i wyczerpania. Umieram z głodu, konam z
pragnienia. Leżę jak drewno, które wyrzucone przez fale na brzeg, uwięzło w rozpadlinie.
Dopełniłem obowiązku wobec ciebie, i oto moja nagroda. Gdybyś mnie tylko mógł widzieć,
targnęłaby tobą litość. Byłem młody i silny, i przystojny, miałem orli profil i faliste włosy;
byłem niezwykle błyskotliwy i wyruszyłem, by walczyć z twoimi wrogami. Przetrwałem w
wodzie, stoczyłem walkę z ogromem morza. Stoczyłem walkę ze skałą i mewami, i
homarami, i fokami, i burzą. Teraz jestem chudy i słaby. Moje stawy są jak guzy, a moje
kończyny jak patyki. Moja twarz postarzała się i zapadła, a włosy zbielały od soli i cierpień.
Moje oczy to zmatowiałe kamienie... - Centrum zadrżało i skurczyło się. Zza burzy i grającej
w tle muzyki dobiegł go inny dzwięk i słowa wypadające z łkających ust: - ...moja klatka
piersiowa przypomina wręgi porzuconej łodzi, a każdy oddech jest wysiłkiem...
W porównaniu z rykiem wiatru i deszczu, i fal ten dzwięk był tak słaby, że
przyciągnął uwagę i skupił ją na sobie. Usta też o tym wiedziały i zdwoiły wysiłki:
- Popadam w obłęd. Błyskawica tańczy na krańcach dzikiego morza. Znów jestem
silny...
I usta zaczęły śpiewać.
Centrum trwało w skupieniu, pomimo śpiewu, grającej w tle muzyki i dochodzącego z
zewnątrz ryku. Znów pojawił się ten dzwięk. Centrum mogło przez chwilę pomylić go z
grzmotem.
- Hoé, hoé! BÅ‚yskawica Thora rzuca mi wyzwanie! BÅ‚ysk za bÅ‚yskiem, perliste strugi
białego ognia, pioruny ciskane w Prometeusza, oślepiająco białe, białe, wypalające piętno,
niebo wzięło na cel człowieka tkwiącego na skale...
Przy uwadze, do której centrum było zmuszone, ten dzwięk był głuchy i odległy. Mógł
to być grzmot albo odgłos wystrzału. Mógł to być również dzwięk werbla, i jego usta
uchwyciły się tego:
- Rata ta ta! %7łołnierze nadchodzą, mój cesarz wzięty do niewoli! Rata ta ta!
Mógł to być dzwięk przesuwanych mebli w pokoju na górze, i po tej myśli usta
wpadły w panikę z automatyczną, błyskawiczną reakcją owada:
- Postaw to tutaj. Zwiń ten róg dywanu, bo inaczej nie wyciągniesz stołu. Stawiamy go
zaraz obok radia z adapterem? Zdejmij tę płytę i włącz coś potężnego i bohaterskiego...
Mogły to być cztery torby z mąką, które zsunęły się z żelaznej drabinki i z hukiem
upadły na stalowy pokład.
- Prawo na burt! Prawo na burt!
Mogło to być drżenie miedzianej blachy za kulisami.
- Muszę mieć głów...
Drzwi piwnicy zamykające się za małym dzieckiem, które musi zejść w głąb, w
głębokim śnie, aby spotkać się z tym, od czego się obrócił, gdy został stworzony.
- Zciąć mu głowę! Na pniak z nią między drewno na rozpałkę i pył węglowy!
Lecz centrum wiedziało. Zrozumiało, a zrozumieniu temu towarzyszyła taka pewność,
że kwakanie ust było w stanie pomóc tyle co zwykła czkawka. Tym dzwiękiem był zgrzyt i
głuche uderzenia łopaty o ogromne metalowe pudło, w którym był zakopany.
13.
- Zwariowałem - powiedziały usta - zwariowałem do reszty. Potrafię wyjaśnić
wszystko: homary, larwy, twardość, jaskrawą rzeczywistość, prawa natury, kawałki filmów,
wycinki wizji i dzwięku, latające jaszczurki, wrogość - jakże człowiek miałby nie zwariować?
Powiem ci, czym jest człowiek. Porusza się na czterech nogach tak długo, aż Konieczność
wygina do góry jego przednią część, czyniąc zeń hybrydę. Odciski palców tych rąk znajdują
się wokół jego kręgosłupa i tuż nad zadem, na dowód, gdybyś chciał sprawdzić. To wybryk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Indeks
- William Mark Simmons Undead 3 Habeas Corpses
- William Gibson & Bruce Sterling The Difference Engine
- Gibson William 03 Mona Liza Turbo
- William R. Forstchen Lost Regiment 1 Rally Cry
- William Gibson Cykl Cišg (1) Neuromancer
- Faulkner William Kiedy umieram
- Williams Cathy His convenient mistress
- Antoniusz i Kleopatra William Shakespeare
- Shakespeare William Trojlus i Kressyda
- William C. Dietz Drifter
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sklep-zlewaki.pev.pl