[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kilku innych d\entelmenów, natomiast nie ma z nimi ani markizy, ani te\ lady Rosebel.
Weszła do pokoju i zatrzymała się, nie wiedząc, czy nie powinna się wycofać. Markiz
tymczasem podszedł do niej i powiedział swoim typowym sarkastycznym tonem:
- W przeciwieństwie do większości osób płci pięknej, jest pani punktualna. Pozwoli pani,
\e przedstawię ją moim przyjaciołom.
Idona bała się poruszyć. Spojrzała na niego i spytała szeptem:
- Czy... Czy dobrze wyglądam? Czy... tego właśnie pan... oczekiwał?
Czuła strach, dlatego w jej głosie słychać było dr\enie.
- Wygląda pani prześlicznie - odpowiedział markiz - i jestem pewien, \e dzisiejszej nocy
usłyszy to pani od wielu mę\czyzn.
Nie zabrzmiało to jak komplement, nabrała jednak odrobiny pewności. Markiz tymczasem
poprowadził ją przez salon i przedstawił swoim znajomym.
Gdy zebrali się wszyscy goście łącznie z markizą, pojawiła się lady Rosebel. Idona miała
wra\enie, \e jej urok przyćmił dokładnie wszystkich, nie wyłączając jej samej.
Poniewa\ wcią\ jeszcze obowiązywała ją \ałoba po matce, ubrana była w bladoliliową
suknię, ozdobioną bukiecikami fiołków. Kwiaty przypięte były do spódnicy, rękawów, a tak\e
do gorsetu z wyjątkowo głębokim wycięciem.
Aksamitne fioletowe wstą\ki przecinały się na dekolcie i spływały z tyłu sukni, sięgając do
samej podłogi.
Miała na sobie mnóstwo diamentów. Przebłyskiwały w bukiecikach fiołków, zdobiły szyję
i nadgarstki. W jej rudych włosach błyszczał diamentowym blaskiem prześliczny diadem.
Wyglądała naprawdę pięknie i niezwykle. Była prawdziwą damą, a jej strój w niczym nie
przypominał przeładowanych ozdobami ubiorów Clarice Clairmont.
Podeszła do markiza i spojrzała na niego, jakby chciała rzucić mu wyzwanie. Idona
pomyślała, \e właśnie tak ubrane kobiety muszą mu się podobać.
Wydało jej się, \e jej strój jest nieodpowiedni, a to, co powiedział o nim markiz, wynikało
wyłącznie z jego uprzejmości.
Wtedy przyszło jej do głowy, \e powinna robić to, czego \yczyłaby sobie w takiej chwili
matka. Postanowiła przestać myśleć o sobie i koncentrując się na siedzących obok gościach,
zachęcić ich do rozmowy.
Bez wątpienia wzbudzała ogromne zainteresowanie. Ju\ po pierwszym tańcu jej karnecik
był w trzech czwartych zapełniony.
Przyjęcia w pałacu Devonshire uwa\ane były za najlepsze i najbardziej wykwintne w
całym Londynie.
Przybyły tu wszystkie wa\ne osobistości ze świata polityki i z wy\szych sfer arystokracji.
Partnerzy Idony w czasie tańca wskazywali jej znaczniejsze postacie, a ona cieszyła się, \e
mo\e zobaczyć ludzi, o których czytała w gazetach i w Magazynie dla Pań. Nie myślała wtedy,
\e kiedykolwiek zobaczy ich na własne oczy.
Nie miała pojęcia, jak to się mogło stać, ale tańczyła ju\ po raz trzeci z pewnym
d\entelmenem, którego przedstawiła jej lady Rosebel.
Nazywał się hrabia Buckcliff. Wirowali dookoła sali, a on bez przerwy prawił Idonie
komplementy, które wprawiały ją w zakłopotanie.
Czuła, \e trzyma ją jakby trochę mocniej i przysuwa się bli\ej, ni\ jest to przyjęte w tańcu.
Odetchnęła z ulgą, gdy melodia się skończyła, a hrabia wyciągnął ją przez otwarte drzwi na
taras.
Nie zauwa\yła wcześniej, \e ogród oświetlony został kolorowymi światełkami, a na
drzewach zawieszono chińskie lampiony. Wyglądało to tak pięknie, \e z radości klasnęła w
dłonie.
- Czy to mo\liwe, \e w samym centrum Londynu znalezć mo\na tak cudowne rzeczy?
- Pozwoli pani, \e poka\ę jej ogród - zaproponował hrabia.
Zeszli na dół po wykutych \elaznych stopniach, prosto do ogrodu, a potem spacerowali
wolno po wąskiej, posypanej \wirem alejce, oświetlonej maleńkimi kolorowymi lampkami.
Spoglądając w górę na gwiazdy, które migotały między koronami drzew, Idona miała
wra\enie, \e stała się jedną z postaci bajek, które wymyślała sobie w czasie długich, samotnych
wieczorów.
Dobiegające z dala dzwięki muzyki, zapach kwiatów i nowa sukienka sprawiały, \e czuła
się jak Kopciuszek, którego dobra wró\ka - w jej przypadku markiz - przeniosła do ksią\ęcego
pałacu.
Jej myśli uciekły tak daleko, \e dopiero gdy hrabia wprowadził ją do słabo oświetlonej
altanki, uświadomiła sobie, \e odeszli dość daleko od pałacu.
Siedzieli obok siebie na drewnianej ławeczce. Hrabia odwrócił się tak, by móc patrzeć jej
w oczy, poło\ył rękę na oparciu za jej plecami, po czym zapytał:
- A teraz, moja droga, niech pani opowie mi o sobie. Ciekawi mnie, w jaki sposób
poznała pani markiza Wroxham i dlaczego mieszka pani w jego pałacu przy Berkeley Square.
~ Jestem podopieczną jego babki, markizy Dowa ger - odparła szybko Idona.
- To niczego nie wyjaśnia - stwierdził hrabia. - Czy\by mój przyjaciel Sholto zakochał
siÄ™ w pani?
Idona lekko drgnęła i spojrzała na niego pełnymi zdziwienia oczami.
- Nie, oczywiście \e nie! - odrzekła pospiesznie. - Jak mo\e pan coś takiego sugerować?
- A jednak wszyscy mówią, \e jest pani jego podopieczną.
- To prawda.
- Gdzie i w jaki sposób udało mu się znalezć kogoś tak ślicznego jak pani?
Idona poczuła się zmieszana, jednak nie zamierzała opowiadać hrabiemu o przegranej ojca,
jak równie\ o tym, \e nie miała innego wyboru, ni\ tylko wypełniać wolę markiza, który kazał
jej przyjechać do Londynu.
Powiedziała więc:
- Lepiej porozmawiajmy o panu, milordzie. Czy ma pan du\o koni wyścigowych?
Wydaje mi się, \e widziałam pańskie nazwisko w jakimś magazynie sportowym.
- śadna z rzeczy, które nale\ą do mnie, nie jest tak wspaniała ani atrakcyjna jak pani.
Mówiąc to przysunął się nieco bli\ej, a Idona nagłe zdała sobie sprawę, \e mo\e być
niebezpieczny.
- Wydaje mi się, milordzie - powiedziała szybko - \e powinniśmy wrócić na salę balową.
Czeka na mnie kolejny partner.
- Nie ma pośpiechu - odparł hrabia. - Muszę najpierw coś wyznać. Poniewa\ jest pani
najcudowniejszą istotą, jaką w \yciu spotkałem, bardzo pragnę teraz pocałować panią.
Idona krzyknęła przestraszona, lecz on otoczył ją ramieniem i przyciągnął blisko siebie.
Próbowała się bronić odpychając go obiema rękami, jednak on był silniejszy.
Wtedy głośno wykrzyknęła:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Indeks
- McAllister Anne New York New York 02 Z miłości do dziecka
- Quinn Cari Miłość jest konieczna 02 Romans nie jest konieczny
- 009. Buck Carole Harlequin Desire 09 Zawsze jest czas na miłość
- Burnes Caroline Czytadło na lato Miłosne intrygi Kołysanka dla Daw
- 069. Logan Leandra Miłość jak z bajki... 01 Zaginiony spadkobierca
- Miłośc jak z Bajki 09 JoAnn Ross Książę i aktoreczka
- Balogh Mary [Bedwynowie 01] Noc miłości
- Duquette Anne Marie Ocalony przez miłość
- Mills Jenna Rodzinne sekrety Werdykt miłości
- Kell Amber The Thresl Chronicles 3 Politician Won
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hodowlakur.xlx.pl