[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie, skądże - skłamała, ale to wahanie zdradziło ją.
- Ciekawe, jaki miaÅ‚aÅ› cel w sprawdzaniu mnie? - Leciut­
ko dotknął dłonią miedzianego pasma, które wymknęło się
z zapiÄ™cia jej wÅ‚osów. - Podobno rude kobiety majÄ… gwaÅ‚tow­
ne temperamenty. Czy to prawda?
- Nie wiem, nie znam innych rudych. A ty?
- Ja też nie. Ale odnoszę wrażenie, że pod tą chłodną
powierzchnią kryje się ogień, który ze wszystkich sił starasz
się kontrolować. Ale gdybyś przestała...
- Skąd te przypuszczenia? - spytała lekkim tonem, choć
pod wpływem jego słów jej serce zaczęło zachowywać się
cokolwiek dziwnie.
UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ nieznacznie, a jego palce musnęły jej po­
liczek.
- Oczy cię zdradzają. Możesz panować nad głosem i nad
rysami twarzy, ale nie potrafisz ukryć ognia, który płonie
w twoich oczach. W tych pięknych oczach, które skrzą się jak
klejnoty, kiedy siÄ™ gniewasz.
Na moment przestała oddychać, lecz nagle zrozumiała, że
on po prostu z niÄ… flirtuje, bacznie obserwujÄ…c jej reakcje.
Natychmiast rozluzniła się i uśmiechnęła z przekorą.
CALUM 55
- I kto kogo teraz sprawdza? I co? Przeszłam twój test
pomyślnie?
- A ja twój?
Elaine jednakże tylko zrobiÅ‚a zagadkowÄ… minÄ™ i podnios­
Å‚a siÄ™.
- Przepraszam, widzę, że ktoś mnie szuka.
RzeczywiÅ›cie, Ned Talbot stal w drzwiach domu i rozglÄ…­
daÅ‚ siÄ™ dookoÅ‚a. Elaine udaÅ‚a wiÄ™c, że to ona byÅ‚a mu potrzeb­
na i weszła wraz z nim do środka. Na jej prośbę Ned znalazł
mówiÄ…cÄ… po angielsku gospodyniÄ™, która odszukaÅ‚a wynajÄ™­
tych pomocników i zagoniÅ‚a ich do sprzÄ…tania kuchni. Wkrót­
ce jednak rozległ się na zewnątrz głośny wybuch i wszystkich
wymiotło z pomieszczenia w jednej sekundzie.
- Od dziecka lubiÅ‚em pokazy sztucznych ogni... - mruk­
nÄ…Å‚ Ned, spoglÄ…dajÄ…c wymownie na Elaine.
Zawahała się przez moment, po czym uśmiechnęła się
szeroko.
- Ja też. Idziemy!
Pokaz był fantastyczny, ale w pewnym momencie uwagę
Elaine przykuł jakiś ruch niedaleko niej. To Francesca, nieco
nadąsana i znudzona, odsunęła się na bok. Michel pośpieszył
do niej z pełnym kieliszkiem, ale zostawiła go i udała się do
swoich trzech kuzynów. Calum w jakiś naturalny sposób objął
jÄ… ramieniem i tak stali, podziwiajÄ…c rozkwitajÄ…ce na granato­
wym niebie bajkowe kwiaty.
Elaine nie odrywała wzroku od tych dwojga. Tak, teraz
rozumiała, że Francesca potrzebowała kogoś takiego jak on
- władczego, silnego, przy kim nie musiała niczego udawać
i udowadniać, przy kim mogÅ‚a być sobÄ…. A Calum jej to wszy­
stko zapewniał...
56 CALUM
PoczuÅ‚a ostre ukÅ‚ucie zazdroÅ›ci, co zdumiaÅ‚o jÄ… niepomier­
nie. Bez przesady, przecież tylko uznała, że młody Brodey jest
fizycznie pociÄ…gajÄ…cy, nic poza tym!
Jakby wyczuł, że ktoś mu się przygląda, odwrócił twarz
w jej stronę i ich spojrzenia spotkały się. Nie uśmiechnął się,
nie kiwnął głową, nic. Zamiast tego jego brwi ściągnęły się
w namyśle. Spanikowana Elaine spojrzała w innym kierunku,
symulujÄ…c caÅ‚kowitÄ… obojÄ™tność, po czym obróciÅ‚a siÄ™ na piÄ™­
cie i wróciła do domu. Jeszcze tego jej brakowało! Teraz
Calum z pewnością będzie sądził, że jej się spodobał i ani
chybi wynikną z tego jakieś kłopoty.
Nie mogła jednakże pozwolić sobie na jałowe rozważania,
ponieważ miała pełne ręce roboty. Część jej pomocników
zniknęła bez śladu, część nadużyła znakomitych win Bro-
deyów, a pozostali pojawiali się sporadycznie, coś zrobili
i wychodzili ponownie. Gdyby Elaine miała do dyspozycji
angielskich pracowników, coś takiego nie miałoby prawa się
zdarzyć. Tu jednak panowały inne obyczaje i zdawała sobie
sprawę z tego, że byłoby zle widziane, gdyby zepsuła tym
ludziom taką noc. Ona jednak nie była stąd, płacono jej za
pracę, a nie za obijanie się, więc uczciwie nadal wykonywała
to, co do niej należało.
Gdy o trzeciej w nocy pakowaÅ‚a czyste kieliszki do karto­
nowych pudeł, do kuchni zajrzał Calum. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •