[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dostrzegła to ta kobieta. Spała.
223
- A więc powiesz mi, co robimy, czy też mam się tego domyślić? Jesus uśmiechnął
się po raz pierwszy podczas tej podróży.
- Wybacz, ale podczas takich wypraw nikt nie wie zbyt dużo. Tajna operacja.
Turbulencja zaatakowała samolot najpierw z lewej, potem znowu gwałtownie z
prawej strony. Dwa plecaki potoczyły się po podłodze, a oczy Jeremy'ego niemal
wyszły z orbit, natomiast Jesus ledwie cokolwiek zauważył.
- To zadania od Agencji - oznajmił. - Nigdy przedtem dla nich nie pracowałeś?
Jeremy skinął głową, starając się nie wyglądać jak rekrut.
- Trochę - skłamał.
- Jeden z ich informatorów zlokalizował gnojka stojącego za zbombardowaniem
niszczyciela Cole" w dwutysięcznym roku. Mamy go dopaść.
- Czy to ktoś, kogo rozpoznam? - chciał wiedzieć Jeremy. Znał większość twarzy z
listy dwudziestu najbardziej poszukiwanych przez FBI osób.
- Nie, to jakiś dowódca średniego szczebla. Saudyjczyk imieniem Asam alal-Bin.
- Kto tam jeszcze będzie z nami? - pytał Jeremy. Zdawało się, że to logiczne
pytanie. W samolocie były cztery osoby, a jedna z nich na pewno nie była
snajperem. Wyprawa do Portoryko nie wydawała się tak niebezpieczna, a taszczyli
całą jednostkę.
- To zadanie od Agencji - powiedział Jesus. - Jesteśmy tu dla rozgrzewki.
- A po co do Shannon?
- Po paliwo - to mówiąc, Jesus zajął się swoimi papierami. - Tylko lądowanie i
start. Następny przystanek - Luksemburg, potem Dubaj, gdzie wysiądziemy w celu
zrobienia zakupów. I stamtąd już do Jemenu i akcja.
- Akcja? - zapytał Jeremy. Chłopcy zazwyczaj narzekali, że podczas takich zadań
nie było nic do roboty oprócz spania i czytania. Dwie książki i zatwardzenie
przez tydzień - klęli. W większości przypadków kraj gospodarzy miał już ptaszka
w kajdankach i błagał, aby go zabrano.
- Mam nadzieję, że lubisz pustynię - powiedział Jesus - bo ten dupek nie będzie
czekać na nas na lotnisku. - Samolot podskakiwał i trząsł
224
się, deszcz spływał strugami po szybach, uniemożliwiając zobaczenie znajdującego
się w dole lotniska. - Masz więcej czegoś do żucia?
Jeremy sięgnął do plecaka i zauważył, że kobieta się obudziła. Wyglądała pięknie,
nawet po ośmiu godzinach podróży.
- Już jesteśmy? - ziewnęła, a potem odwróciła się i dostrzegła, że Jeremy się
gapi.
- Proszę - powiedział, podając Jesusowi tytoń. - Lepiej oszczędzaj, bo to
wszystko, co mamy.
Dziesięć minut pózniej samolot wylądował, a Jeremy po raz pierwszy w życiu
znalazł się zagranicą, ale ledwie to zauważył. Coś w tej kobiecie uderzyło go
jako niewłaściwe.
Pieprzyć tytoń - pomyślał. Swoją drogą to wstrętne przyzwyczajenie.
"
TRASK STARAA SI wyglądać na zainteresowanego podpisywaniem książek przez
Mitchella, ale jego uwagę przykuł faktyczny powód jego obecności tutaj, na
Piątej Alei. Miał pewność, że płynnie to wszystko załatwił, ale lata spędzone w
firmie Mitchella nauczyły go, jak ważna jest obsesyjna wręcz dbałość o szczegóły.
Nie było sensu zdawać się na okazję. Trask podszedł do stołu, przy którym jego
szef składał autografy na twardych okładkach swojej książki.
- Panie Mitchell, czy mogę przerwać panu na chwilę? - spytał, wręczając szefowi
telefon i przepraszając następną osobę w kolejce, że to coś ważnego i zajmie
tylko chwilkÄ™.
Mitchell wstał i odszedł na bok, gdzie Trask znalazł już miejsce, skąd doskonale
widać było ulicę.
- Który to? - zapytał Mitchell, patrząc przez szerokie okno frontowej witryny
sklepu.
- Nie wiem, sir. Nigdy go nie widziałem. - Sprawdził zegarek. -Proszę tylko
nacisnąć send".
Mitchell usiłował uśmiechać się, zdając sobie sprawę, że wszyscy na niego patrzą.
Spojrzał na ulicę, na kilkudziesięciu przechodniów akurat przechodzących na
zielonym świetle przez jezdnię, po której pędziły taksówki, ciężarówki i
kurierzy na rowerach.
- Teraz, sir. - powiedział Trask. Wyglądał na trochę zdenerwowanego.
225
Mitchell nacisnął zielony guzik i przyłożył telefon do ucha. Usłyszał dwa
dzwonki i sygnał połączenia. Ale nie głos. : ZGRZYYYT!
Pisk opon i dzwięk klaksonów wypełnił sklep, a dziesiątki ludzi odwróciły się
akurat w porę, aby zobaczyć, jak wielki biało-niebieski autobus skręcił w prawo,
uderzył w dwie taksówki i rozbił się na słupie sygnalizacji świetlnej. Policjant,
który był w pobliżu, podbiegł, aby pomóc jakiemuś człowiekowi leżącemu na jezdni.
Z uszu i z nosa ciekła mu krew.
- Czy wszystko w porządku? - spytał policjant. Pomógł temu mężczyznie wstać i
chciał wezwać ambulans.
- Nie! Nie... Dobrze się czuję. - Edgar Valez był nadal przytomny i żył, nie
było mowy, aby poszedł do jakiegoś szpitala bez brylantów. -Co się, do cholery,
stało?
- Nie wiem, sir - odparł policjant. - Nie było widać, aby ktokolwiek pana
uderzył, ale pan krwawi. Czy na pewno nic panu nie jest?
Valez ukląkł na chwiejnych kolanach, a potem przysiadł na ulicy, aby pozbierać
myśli. Policjant schylił się i podniósł należący do Valeza telefon komórkowy,
który zaczął dzwonić. Podał go mężczyznie i odwrócił się w stronę autobusu,
którego kierowca kazał pasażerom wysiadać.
- Robi wrażenie, co? - zwrócił się Mitchell do Traska, gdy tymczasem ludzie w
księgarni patrzyli, co się stało.
- Tak - odrzekł Trask. Wziął od Mitchella telefon i przytknął do ucha. Widział,
jak policjant pomaga Valezowi wstać i prowadzi go na chodnik Piątej Alei.
- Halo? - odezwał się Valez. Wyciągnął z kieszeni białą chusteczkę i wycierał
krew z uszu i z nosa. - Kto mówi?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Indeks
- Christina Dodd Wybrańcy Ciemności 2 Dotyk Ciemności
- Stasheff, Christopher Warlock 03 The Warlock Unlocked
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 6 PowrĂłt Imperatora
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 2 Świat Wilka
- Hollis Christina Światowe Życie Extra 343 W ogrodach Castelfino
- Christopher Moore The Lust Lizard of Melancholy Cove (v5.0) (pdf)
- Christian Jacq [Ramses 01] The Son of Light (pdf)
- Feehan Christine Karpaty 03 Dark Gold
- Christie Agata Wczesne sprawy Poirota
- Agatha Christie Tajemnica siedmiu zegarĂłw
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- cyklista.xlx.pl