[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W takiej chwili chcę być przy tobie zapewnił Olgierd.
Za pózno ci to przyszło do głowy!
Alina była bardzo dzielna dodała Kasia.
Usłyszałem szuranie i szelest papieru.
Co to? zapytała Alina.
Makowski.
Ciocia umarła? zainteresowała się już normalnym głosem.
Nie, ale podarowała mi obraz.
69
Jak mogła ci podarować, skoro nie może mówić?
Napisała to lewą ręką. Przyniosłem go tobie.
Chwila ciszy.
Zmieszny obrazek zauważyła Kasia. A te dzieci jakieś głupawe.
Zaraz by ci się wydały mądre, gdybyś wiedziała, ile ten obrazek jest wart parsknęła
Alina.
To poetycka metafora, częsta u Makowskiego wyjaśnił Olgierd. Tu jest i naiwność
Rousseau, i wpływ sztuki ludowej.
Nie myśl, Olgierd, że w ten sposób zabliznisz moją ranę! powiedziała Alina.
Alina bardzo głęboko to przeżyła stwierdziła Kasia.
Co chcesz, żebym zrobił?! Mam posypać głowę popiołem?
Wracaj do cioci. Ja tu poleżę pod opieką Kasi.
Kiedy mogę przyjść?
Wątpię, czy na pewno chcesz. Jeżeli kieruje tobą poczucie obowiązku, to cię zwalniam
raz na zawsze.
Ale ja chcę przyjść!
Zajrzyj pojutrze. Tylko nie dzwoń, będę chorować. Jestem wykończona.
Olgierd wyszedł i Alina wyskoczyła z łóżka.
Dziękuję ci, Kasiu. Bardzo mi pomogłaś.
Ruszyło go sumienie powiedziała Kasia. Ale należało mu się to. A w ogóle lubię pa-
trzeć, kiedy mężczyzna dostaje w dupę. %7łe tobie się tak chce...
Tobie się nie chciało i zostałaś sama.
To ma i dobre strony. Chłop przychodzi raz na tydzień, obsypuje prezentami, namiętnie
rzuca się na ciało, przeprasza, że marnuje mi życie, i wraca do żony i dziatek. Jemu przyjem-
nie i mnie przyjemnie. Mogę się dokształcać i awansować, a wstaję wtedy, kiedy ja sobie tego
życzę a nie jakiś facet, co chrapie obok.
Do czasu.
Wszystko do czasu, Alinko. Nie lubię patrzeć w ciemność.
Czasami nachodzą mnie złe myśli.
Złe myśli? Ciebie? To coś nowego!
Bezczelna mina to maska, kochanie, potrzebna mi do walki. A z tej walki czasami chce
mi się śmiać, czasami płakać.
Zżera cię ambicja, Alina. Powinnaś się urodzić chłopem. Ja nie żałuję, że jestem kobietą.
Ciesz się, że ta skrobanka poszła ci tak łatwo. Cześć!
Kasia wyszła i na górze zapanowała cisza. Dopiero po godzinie Alina podniosła słuchaw-
kÄ™.
Roman? Pamiętasz, mówiłam ci o galerii. Sprawa nadal aktualna. Olgierd naprawdę zna
się na sztuce. On ma wrodzone poczucie piękna, o czym ani ty, ani ja nie możemy nawet ma-
rzyć. Mam tu już bardzo cenny obraz Makowskiego. Poetycka metafora. Coś ze sztuki ludo-
wej i z Ruso. Nie z Ruskich, ale z Ruso. A nie, mój kochany! Ja umiem słuchać! I pamiętam!
Czego może nauczyć cham chamkę? Robienia pieniędzy za wszelką cenę i już. Dziękuję, ale
nie skorzystam. Dupę zedrę, a chamką być przestanę! Dobra. Niech będzie. Cześć!
Teraz już mogłem spokojnie wyjść z domu. Na naszej ławeczce, ku mojemu zdumieniu,
obok Zdzisia dostrzegłem kolegę, Władka K., bardzo już postarzałego. To jego oskarżał Janek
Sybirak o komunistyczne zaprzaństwo. Przywitał się ze mną z życzliwym uśmiechem. Uści-
snąłem mu rękę bez entuzjazmu. Nie widzieliśmy się od lat, w szkole nigdy nie byliśmy ze
sobÄ… blisko.
Władek należał do nomenklatury wyjaśnił mi Zdzisio. I mówi, że pozostał przy
swoich poglÄ…dach.
70
W obecnej Polsce jedynie polityka lewicowa ma jakiś sens powiedział Władek. Tyl-
ko z tych pozycji można kierować społeczeństwem.
Manipulować społeczeństwem poprawił go Zdzisio. Bez kapitalistycznych pieniędzy
żaden wasz pierwszy sekretarz z pustego by nie nalał.
Czasy się zmieniły odparł Władzio. Na zbożny cel należy polskim kurom zabrać
złote jaja.
Dopóki nie zdechną. A po was choćby potop!
Coś ty taki prawicowiec? zdziwił się Władek.
Proszę mnie nie obrażać żachnął się Zdzisio. Jestem niezależnym obserwatorem.
Ta dyskusja nie ma sensu wtrąciłem.
Młodsi towarzysze Władka doszli do władzy, co go nie tylko utwierdza w poglądach, ale
i oczyszcza jego honor jako członka byłej nomenklatury stwierdził Zdzisio. Nauczyliście
ludzi żyć ponad stan.
Powiedz to biednym emerytom obruszył się Władzio.
Jestem biednym emerytem odparł Zdzisio.
Zamilkliśmy. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego były komunista Władek przyszedł do eme-
rytów, tak ideowo mu obcych.
A kiedy ty, Władek, poczułeś po raz pierwszy ciągoty do komunizmu? zapytał nagle
Zdzisio.
W szkole, Zdzisiu. Chciałem nawet założyć w klasie bolszewicką jaczejkę, ale mi się nie
udało z braku chętnych.
Coś podobnego! wyrwało mi się. A wyglądałeś zupełnie normalnie!
Z wami nie miałem o czym gadać, paniczyki. Jako konspirator, zawsze udawałem idiotę.
A w komunistycznej Armii Ludowej dosłużyłeś się stopnia pułkownika? pytał dalej
Zdzisio. Pewno cię awansowali co tydzień?
Byłem podchorążym rezerwy. To w Armii Ludowej wysoki stopień. Podchorążowie za-
zwyczaj wysługiwali się klasom posiadającym i należeli do AK.
A ty zbuntowałeś się przeciwko swojej klasie?
Nie miałem się co buntować. Mój dziadek, robotnik u Lilpopa, walczył w tysiąc dzie-
więćset piątym. Dla rewolucji dałbym się posiekać.
I posiekałeś innych powiedział Zdzisio.
Zajmowałem się oświatą.
Czyli deprawowałeś umysły młodzieży.
Starałem się jej nadać właściwy kierunek myślenia.
A niech cię cholera! Te wszystkie łgarstwa nazywasz właściwym kierunkiem myślenia?
Chcieliśmy wychować nowego człowieka. Nie udało się w pełni. Trudno. Ale warto było
spróbować. Zapewniam cię, Zdzisiu, że ta edukacja zapadła głęboko w społeczną świado-
mość.
Z tej dziury, coście ją wykopali, trudno się wydobyć na powierzchnię odparł Zdzisio.
Zanim odczadzi się tę społeczną świadomość, miną ze dwa pokolenia.
Zawsze jednak coś zostanie powiedział Władek. %7łeby nie siedemdziesiąt lat sowiec-
kiego komunizmu, inaczej wyglądałby świat.
Lepiej! zawołał Zdzisio.
Gorzej!
Pierdol bąka, a bąk brzdąka zirytował się Zdzisio.
Panowie zamilkli na chwilÄ™.
Podobno biegasz do kościoła, Władziu zaatakował Zdzisio.
Czasami.
Po śmierci Stalina zabrakło ci jakiegoś boga, prawda?
Chrystus był komunistą.
71
Szkoda, że Stalin nie stosował chrystusowych metod.
Nie nadawał się na męczennika odparł Władek.
Komunizm to była piękna idea. A Chrystusa, proroka ubogich, też zdradzili jego aparat-
czycy dla zdobycia władzy.
Przestań mi porównywać stalinowskie ludobójstwo z kościelną inkwizycją!
Czy panowie się nie zagalopowali? zapytałem. Władzio, który się nawrócił, atakuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Indeks
- dickson gordon smok i jerzy 04 smok na wojnie
- Korboński Stefan Polacy, Żydzi i holocaust
- STEFAN ŻEROMSKI Snobizm i Postęp
- 088 Ewa wzywa 07... Rekontra Laniewski Jerzy
- Ĺťeromski Stefan Dzienniki t 4
- Ĺťeromski Stefan Dzienniki t 2
- Marquez G. G. Nie ma kto pisać do pułkownika
- Dickson Gordon R. Smok i Jerzy 1 Smok i Jerzy
- Agatha Christie śÂšmierć‡ w chmurach
- Cykl Indiana Jones Indiana Jones i Siedem ZasśÂ‚on Rob MacGregor
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gryzonikompan.xlx.pl