[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Taaak?
Pocałowała go w odpowiedzi, na co ten wsunął się w jej wnętrze i napierał
powolnymi ruchami. Wyczuwała, jak męŜczyzna kroczy ku spełnieniu.
Zaczęła delikatnie przesuwać i drapać po jego plecach paznokciami, nim
ostatecznie wbiła mu je w tyłek.
- 112 -
- Zrób to! Dalej, daj mi siebie. Zachęcała.
Cail wydał z siebie głośny wrzask, zanurzając się w niej jeszcze głębiej.
Nie poruszył się, nie otworzył oczu. Elain nie puściła go, twarz Caila
spoczywała na jej ramieniu. Kiedy w końcu męŜczyzna ochłonął, spojrzał
wprost w jej oczy.
- Było ekstra!
- Tego właśnie chciałeś, prawda?
Uśmiechnął się i trącił ją nosem.
- O tak.
Ain wyszczerzył zęby w szeroki uśmiechu.
- Niezwykłe. Zazwyczaj potrzeba kilka tygodni, nim w ogóle zacznie się to dziać.
Elain uderzyła w niego zaniepokojonym spojrzeniem.
- A, co z wczorajszym wieczorem?
- Mówiłem ci, Ŝe rytuał to zupełnie coś innego. Musi minąć trochę czasu, byś
była zdolna robić takie rzeczy.
Cail pocałował ją i ostroŜnie zszedł z niej, pozostawiając ją Aindreasowi. Elain
szybko wspięła się na niego, całując go przy tym.
- 113 -
- Twoja kolej.
Ain uśmiechnął się do niej.
- Nie chciałem nic mówić, w przypadku gdyby zanadto cię bolało.
- Nie oczekuj dziś, Ŝadnej inicjatywy z mojej strony. Po prostu sam się zabaw.
I tak zrobił. Elain musiała przyznać, Ŝe odczucia, jakimi obdarzały ją te trzy,
grube kutasy były fenomenalne. Ain połoŜył ręce na biodrach i zatopił się w
niej. Elain pogłaskała go po mocnym torsie. Wszyscy trzej męŜczyźni byli lekko
owłosieni, obrośnięci drobnymi, ciemny włoskami, takŜe poniŜej pasa.
Napotkała jego wzrok.
Kocham cię.
Uśmiechnęła się do niego i takŜe przesłała mu myśl.
Ja teŜ ciebie kocham.
Ain przyciągnął bliŜej jej biodra i w ciągu trzech mocnych pchnięć skończył.
Cail oraz Brodey zdali sobie sprawę, z tego, co się dzieje.
- Co? Co się stało? Pytał Brodey. Elain spojrzała na niego. Kocham twoje
szkarłatne oczy. Brodey zmieszał się.
- Co takiego? Dziecinko, nie mam szkar... Coś zaświtało i Brodey uśmiechnął
się od ucha do ucha.
- To stąd wiedziałaś, co masz robić! Ja pierdolę!
- Praktycznie juŜ to zrobiłeś, złotko.
Kocham cię.
- 114 -
Brodey roześmiał się, pochylił ku niej i pocałował. Ja ciebie teŜ kocham.
Odwróciła się w kierunku Caileana.
- Czy słyszycie, kiedy wymieniam myśli z jednym z was?
Pokręcił głową.
- Wiem, Ŝe rozmawiacie, ale nic z tego nie słyszę.
Spotkała jego wzrok. Kocham cię. Szeroki, promienny uśmiech i ciepłe,
bursztynowe oczy stopiły się z jej spojrzeniem. Ja ciebie bardziej, kochanie.
Ain złapał ją w tali i delikatnie ułoŜył na łóŜku w swoich ramionach.
- Pora spać, jutro moŜesz poeksperymentować ze swoimi, nowymi supermocami.
Elain roześmiała się. - Supermoce?
Ucałował tył jej szyi. - Taaa.
Cail przytulił się do niej z drugiej strony. Podejrzewała, Ŝe jednym z
przywilejów Alfy było to, iŜ Ain, co noc będzie spał u jej boku, a pozostała
dwójka będzie się wymieniać.
RozwaŜywszy wszystkie za i przeciw, pomyślała, Ŝe radzi sobie całkiem
dobrze. Zmiennokształtne wilki istnieją, zgadza się, przystojne trojaczki, są.
Wspaniali kochankowie, którzy będą się o nią troszczyć, są.
No dobra, nie tylko przystojni...
- 115 -
- Hej, Brodey. Wymruczała.
- Co, dziecinko?
- Powiedz coś po szkocku.
Roześmiał się, gdzieś z drugiej strony Caileana.
- Frrrreeedooom!* A Ain i Cail równocześnie wyjęczeli. - Nie pozwalaj mu
zacząć!
Elain uśmiechnęła się do siebie, zamknęła oczy i zapadła w sen w ramionach
swoich męŜczyzn.
________________________________________________________________
*Wooolnooość!
- 116 - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •