[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podziękować za spełnienie go.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedział cicho.
Jego palce głaskały ucho dziewczyny, brodę i policzek. Gdy dotknęły
warg, przeszedł ją dreszcz oczekiwania. Oczy zdradzały jego zamiary i gdyby
chciała, mogłaby go powstrzymać. Ale kiedy tylko usta Stone'a musnęły jej
wargi, przechyliła twarz, by nasycić się nim, poczuć gorąco i zawrót głowy,
chłonąć go wszystkimi porami skóry. Otoczyła ramionami jego szyję i zatopiła
pałce w jedwabistych włosach. Słyszała ostrzegawcze dzwonki, wiedziała, że to
niebezpieczne, ale fantazja kusiła tak mocno! Uległa jej powabom, wiedząc, że
może tego żaÅ‚ować. Kiedy ich wargi siÄ™ rozstaÅ‚y, byÅ‚a obolaÅ‚a i odurzo¬na.
Czuła na twarzy jego przyspieszony oddech. Wyjął kieliszek z jej zdrętwiałych
palców i odstawił. Z trudem zdołała na chwilę odwrócić głowę.
- Stone - szepnęła. - Proszę...
- Co? - Słowo to wypowiedział prosto w jej usta. Jego ręka w powolnej,
zmysłowej pieszczocie przesuwała się wzdłuż jej ciała, od przechylonego
ramienia po biodro. Drugą rękę czuła na plecach.
Z najwyższym trudem zdołała opanować drżenie głosu i spojrzeć mu
prosto w oczy.
- Pamiętaj, że my tylko, udajemy. Postaraj się nie wypaść z roli.
Uśmiechnął się i uśmiech ten dokonał takiego samego podboju jej
rozsądku, jak wcześniejsze pieszczoty - jej ciała.
- Czy właśnie wypadam?
- Chyba tak. - Ale w jej głosie zabrakło pewności, bo nagle pocałunkiem
zamknął jej oczy. Stone lekkimi jak muśnięcie piórka ruchami pieścił brzuch
dziewczyny. Wystarczyło chwycić jego dłoń i przerwać pieszczoty. Ale nie
zrobiła tego.
- A ty wypadasz z roli?
Językiem, ciepłym i wilgotnym, pachnącym solą i koniakiem, badał
kształt jej ust. Chłonęła ten smak. Delektowała się nim.
- Tak... Nie. Nie wiem.
I wtedy obie jego dłonie znalazły się na jej twarzy. Cisza trwała tak długo,
że musiała otworzyć oczy. Przyglądał się jej bacznie.
- Czy to ważne? - spytał cicho.
To była szansa - mogła się cofnąć, zabezpieczyć, uciec z powrotem do
rzeczywistego świata, do którego przedtem należała. Ale nie było już łatwo
rozróżnić, gdzie kończy się fantazja, a zaczyna rzeczywistość. Czy wtedy, gdy
weszła do jego biura, była to miłość od pierwszego wejrzenia, czy
nieporozumienie? A czy ta noc, gdy tańczyli aż do rana, tylko jej się śniła? A
kiedy ją całował, czy tylko udawał? Czy nie wiedziała, że wszystko, co stało się
między nimi, naprawdę lub na niby, prowadziło właśnie do tej chwili?
To powinno być ważne. I gdyby odpowiedziała:  tak", on by się wycofał.
Nakreślona zostałaby linia, której żadne z nich nie mogłoby przekroczyć.
- Nie - szepnęła i przytuliła się do niego.
Zaniósł ją na górę. W swych najbardziej romantycznych marzeniach
widziała się w ramionach mężczyzny, który niesie ją po długich schodach i
układa na łożu z baldachimem. Wprawdzie schody nie były długie, ale znalazła
się w jego ramionach. Droga z sofy na łóżko znaczona była przyspieszonymi
oddechami i gwałtownym biciem serca i gdy dotarli do celu, nie bardzo
wiedziała, na czym ją położył.
Uwalniał ją z ubrania powoli i czule, przedłużając przyjemność niemal
nie do zniesienia. Wszystkie guziki zostały już odpięte. Pieścił odkrytą skórę
językiem. Zamek z tyłu sukni rozpinał się wolno, wystawiając plecy na chłód
pokoju i ciepło jego warg. Zsunął sukienkę z jej ramion i kreślił językiem koła
na skórze, nasycając stanik ciepłem i wilgocią. Potem przesunął język na jej
brzuch. Wsunął dłoń pod rajstopy i ściągnął je razem z suknią.
Czując bolesne pragnienie myślała, że powinna się była tego
spodziewać...
Niecierpliwe dłonie dziewczyny zaczęły rozpinać guziki jego koszuli i po
chwili poczuła na piersiach gorący tors i namiętne pocałunki. Zalewały ją fale
rozkoszy. Delikatne niczym piórka dłonie sunęły po jej biodrach i udach,
pieszcząc poprzez delikatny materiał i wsuwając się z wolna do środka...
Kochanie się ze Stone'em przypominało pływanie w oceanie, poddawanie
się ruchom fal, coraz mocniejszym, coraz bardziej obezwładniającym. Jego
namiętność porywała ją; nie potrafiła i nie chciała się opierać. Nawet nie
wiedziała, kiedy znikły resztki jego ubrania i jej wędrujące dłonie poznały siłę
jego męskości. Ich ciała połączyło to samo ciepło, oddechy się zlały. Poczuła,
jak jej uda rozsuwają się pod naporem jego ud i on ją wypełnia, staje się jej
częścią. Całował jej usta, dłońmi uczyła się na pamięć jego twarzy. W jej ciele
rozwijała się spirala rozkoszy, a ona myślała, że to fantazja, magia, cud... I
wiedziała, że on jest czymś więcej niż fantazją - jest spełnieniem wszystkich
snów.
Potem leżeli czule objęci i świat z wolna wracał na swoje miejsce. Allison
uśmiechnęła się do siebie, skrycie i smutno, bo wiedziała, o czym myśli Stone.
Magia to cześć jego życia. Dziś dał ją jej i bardzo mu się to podobało, ale
przecież oboje wiedzieli od początku, że to nie będzie trwać długo. Nie mogła
oczekiwać od niego więcej, niż chciał jej dać. Nie tak się umawiali.
Leżała słuchając bicia jego serca. Rozumiała już, dlaczego kobiety go
kochały, choć wiedziały, że go nie zdobędą. Rozumiała, że brały to, co im
dawał, mając świadomość, że uczucie nie będzie trwać wiecznie. Nikt nie może
go posiadać. A już ona na pewno nie. Przecież nie obiecał nic ponadto, że będą
się dobrze bawić.
W jego dotyku była czułość, a w głosie troska, gdy się odezwał:
- Allison, nie chcę, żebyś...
Odwróciła się, opierając głowę na jego ramieniu, splatając swoje i jego
palce.
- Po prostu nigdy się nie odważyłam - powiedziała po chwili namysłu.
- Na co? - Przestał głaskać jej ramię.
- Paryż - odparła. - Jeden zwariowany artysta chciał, żebym z nim
mieszkała i żyła miłością i obietnicami. Jazda autostopem do Nowego Orleanu,
przeprowadzka do Kanady... każda przygoda - zawsze wycofywałam się w
ostatniej chwili, bo bałam się skorzystać z szansy, zrobić coś tylko dla zabawy.
Uniosła się na łokciu, wsuwając kolano miedzy jego nogi. Oczy jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •