[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łowienia, kapłanów z sobą, chorągwi, krzyżów i światłości rozlicznych nabrawszy, aby orężem świętym
moc szatańska mogła być odgromiona. Gdzie, gdy niewód zapuszczono, pierwszym wprawdzie
zamiotem trzy rybeczki wyciągnęli rybitwi: wtórym zaś nic, krom sieci pogmatwanej. Aż gdy trzeci raz
zapuszczą, dopiero szkaradnego, straszliwego i wielkiego Dziwa na brzeg wywłóczą z rogami i ze łbem
kozim, z którego łba oczy, jak dwa węgle rozpalone ze zrenic gorejących pałały. Co widząc, gdy nagle
wszyscy przestraszeni, różno się rozskoczą, brzydkie ono larwisko pod lód znowu porywa: gdzie po
wszystkim jeziorze trzebiąc, grzmot okropny uczyni, ryk ogromny wypuszcza, a zaraz niektóre ludzie
parą smrodliwą zaraziwszy, sprośnych wrzodów nabawia.
D%7Å‚UGA
O pół mili przy drodze idącej z Telsz na Olsiudy przedstawia się oku wyniosła góra ręką ludzką sypana.
Lud tameczny nazywa ten usyp górą Dżuga, niejakiegoś w dawnych czasach żmudzkiego rycerza, który
za życia jeszcze własnymi rękami usypał ten kurhan i na grób sobie przeznaczył. Ciało Dżuga przez
długi czas było strzeżone od diabłów, z którymi żył niegdyś w wielkiej przyjazni. Za ich pomocą cudów
waleczności dokazywał Dżuga. Sam jeden krocie Krzyżaków swoją żelazną maczugą zabijał, odwieczne
dęby łamał jak trzciny i niebotyczne wywracał góry. On to Telszewskie wykopał jezioro i przy nim osadę
założył.
SZATRYJA
Szatryja jest to wyniosła góra, podobno najwyższa ze wszystkich gór %7łmudzi. Lud powiada, że z
wierzchołka Szatryi tak rozległy odkrywa się widok, iż dwanaście kościołów ujrzeć można. Tutaj ma być
grób Jauterity, żony olbrzyma Aleisa; tutaj w wigilię świętego Jana z całego kraju zlatują się czarownice
na ucztÄ™.
Pewien śmiały parobczak, chcący wiedzieć, co się na tej górze dzieje, udał się w nocy przed św. Janem
na ucztę czarownic. Znalazł tam wielkie zebranie kobiet i mężczyzn poubieranych w stroje niemieckie,
mających kapelusze na głowie, z których sterczały ogromne rogi. Grała cudowna muzyka, rozmaitego
rodzaju napoje lały się strumieniami i całe zgromadzenie do upadłego tańcowało. Parobczak został
bardzo dobrze przyjęty. Posadzono go na diamentowym tronie, ugoszczono wybornym winem ze
złotego kielicha, dano kilka garści pieniędzy, które natychmiast schował, i proszono jak na j usilniej,
aby pił i był wesół. Ta biesiada trwała przez kilka godzin. Wtem kur zapiał i wszystko znikło. Parobczak
został sam jeden na górze, a kiedy się począł wszystkiemu przypatrywać, postrzegł, iż ów tron
diamentowy, na którym go Niemczyki posadzili, był tylko pniem spróchniałym; ów złoty kielich zgniłą
czaszką trupią. Sięgnął do kieszeni i zamiast pieniędzy znalazł traski!
KISZPORG
Na miejscu, gdzie teraz stoi miasteczko Kiszporg (Christburg), mieli dawni Prusacy zamek. DÅ‚ugo
Krzyżacy nadaremnie zamek ten oblegali. Na koniec go dobyli i wszystkich tam co do nogi wycięli; a że
to w wigilię Bożego Narodzenia się stało, dlatego Krzyżacy ten zamek po niemiecku Christburg nazwali.
Przez dwieście lat Krzyżacy ten mocny i ważny zamek posiadali, aż go lata Pańskiego 1410 z ziemią
zrównano. Był tam naówczas komturem Olbracht Szwarcburg; albo, jak inni chcą, Otton z Sangerwic;
ten zawsze Krzyżakom nie radził rozpoczynać wojny z Jagiełłą, która tak nieszczęśliwie dla Zakonu
skończyła się. Ale starszyzna krzyżacka chciała koniecznie wojny. Gdy więc komtur wyciągnął w pole i
szedł na bitwę pod Tannenbergiem, a starszy go zapytał: komu by zamek powierzył? - odpowiedział
zniecierpliwiony: tobie i tym złym duchom, coście wojnę uradzili. Te słowa tak starszego przeraziły, iż
wpadł w gorączkę i na drugi dzień umarł. Zaraz dusza jego poczęła się błąkać po zamku; odtąd, jak
który ze starszyzny krzyżackiej umarł, co na wojnę z Jagiełłą namawiał, dusza jego szła do zamku
Kiszporskiego na pokutę; zarazem tyle się tu duchów zebrało, iż żaden żyjący człowiek w tym zamku
wytrzymać nie mógł. Toteż tu niesłychane i straszne działy się rzeczy. Nieraz parobcy, chcąc iść do
stajni, zachodzili do lochu i tam - bywało - popili, iż żaden o świecie nie wiedział. Raz kucharz i
pomywacze poszli do kościoła, patrzą: a tu konie stoją; z kościoła zrobiła się stajnia. Idzie piwniczy do
lochu, a tam woda płynie. Jeśli Krzyżacy - bywało - jeść w zamku się zabierają, a tu miski krwią się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •