[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nigdy nie pozwoliłeś mi spotkać się z twoją rodziną. Nigdy nie wychodziliśmy
na imprezy z twoimi przyjaciółmi, więc się zastanawiałam, dlaczego ktoś taki jak ty
umawia się z kimś takim jak ja, kimś z innego świata, kto nie pasował do twojego środo-
wiska.
- Pasowałaś, i tyle, a poza tym wcale nie izolowałem cię od moich bliskich. Od
przyjaciół owszem, głównie dlatego, że nie chciałem dzielić się tobą z kimkolwiek. Jeśli
już, to zaniedbywałem ich dla ciebie. Nigdy nie trzymałem cię z dala od rodziny. Moi
rodzice pracowali do pózna, rzadko bywali w domu, i to jest jedyny powód, dla którego
nie zostałaś im właściwie przedstawiona. - Patrzył na nią uważnie. - Nadal nie mogę
uwierzyć, że posądziłaś mnie o zdradę. Kto ci to wmówił? Meggie?
- Nie. Jakaś kobieta, która przedstawiła się jako twoja dziewczyna. - Alexandra
odetchnęła głęboko. - Odebrała, kiedy zadzwoniłam do ciebie do Oksfordu.
Poprosiłam cię do telefonu, a wtedy spytała, kim jestem. Potem dała mi do zrozu-
mienia, że nie życzy sobie, żeby przypadkowe kobiety wydzwaniały do jej narzeczonego.
- Nie mam zielonego pojęcia, o czym i o kim mówisz. Jak miała na imię?
- Nie spytałam. Nie myślałam przytomnie - przyznała.
- I teraz mi to mówisz? Alex, wiedziałaś, że przez cały drugi rok dzieliłem dom z
czterema innymi studentami. Ludzie zawsze tam wpadali i stamtÄ…d wypadali. Tylko dla-
L R
T
tego, że jakaś dziewczyna odebrała mój telefon, założyłaś, że cię zdradzam? - Pokręcił
głową. - To bardzo nie fair.
Alexandra poczuła się zaatakowana.
- Nic nie zakładałam - oznajmiła z urazą w głosie. - Po prostu usłyszałam od tamtej
kobiety, że bierzesz prysznic, a ona zeszła do kuchni, żeby zaparzyć kawę dla was oboj-
ga. Wyraznie dała mi do zrozumienia, że przed chwilą uprawialiście seks, i zabroniła
więcej dzwonić.
- Kiedy byliśmy razem, nie uprawiałem seksu z nikim w Oksfordzie. Ani pod
prysznicem, ani nigdzie indziej. - Przyczesał włosy palcami. - Jak mogłaś uwierzyć w
coś tak absurdalnego, i to zupełnie obcej osobie! Przecież nawet nie znasz jej imienia.
- Pamiętaj, że miałam wtedy osiemnaście lat, Jordan, i wpadłam w panikę. - Mar-
twiła się, że ją rzucił, tak samo jak narzeczony Meggie rzucił ją, gdy powiedziała mu o
dziecku.
- To dlatego nie wspomniałaś o ciąży?
- Nie. Właśnie dlatego zadzwoniłam do ciebie. Wcześniej chciałam zaczekać, aż
wrócisz do domu na wakacje, żeby nie przeszkadzać ci w nauce, ale po prostu nie mo-
głam już wytrzymać. To, co się działo, przerosło mnie. Nie radziłam sobie i musiałam z
tobą porozmawiać. A potem, kiedy już myślałam, że masz inną dziewczynę w Oksfor-
dzie... - zawiesiła głos. Ciągle pamiętała, jak się wtedy czuła. Była rozczarowana,
wstrząśnięta, z trudem znosiła tępy, obezwładniający ból. - Nie widziałam powodu, żeby
mówić ci o dziecku po tym, co się stało, ponieważ nie sądziłam, że będziesz chciał wie-
dzieć. A poza tym nie zauważyłam, żebyś oddzwonił.
- Nie zadzwoniłem, bo nie miałem pojęcia, że ty do mnie dzwoniłaś. Nikt nie prze-
kazał mi żadnej wiadomości, że usiłowałaś się ze mną skontaktować. Nie zostałaś nawet
zarejestrowana w moim telefonie jako rozmowa przychodzÄ…ca.
- Jak to możliwe... Chyba że... - Nagle coś jej przyszło do głowy. - Może ta kobieta
usunęła zapis z rejestru, aby zatrzeć ślady. Bo gdybyś do mnie oddzwonił, dostałabym
szału. Przecież mnie z nią zdradzałeś, przynajmniej tak twierdziła.
- A potem powiedziałbym ci prawdę, że to kompletna bzdura. - Wpatrywał się w
nią z uwagą. - Rzecz jasna, pomyślałaś, że nie dzwonię, ponieważ nie chcę.
L R
T
- Co innego miałam myśleć? Ja telefonuję, a ty nie oddzwaniasz.
- Kimkolwiek była ta kobieta, na pewno z nią nie spałem. - Wydawał się zakłopo-
tany. - Przyznaję, spotykałem się z propozycjami. Pewna dziewczyna praktycznie rzucała
się na mnie kilka razy, ale zupełnie mnie nie interesowała. Poinformowałem ją, że mam
kogoś i żeby dała mi spokój. Mimo to nadal kręciła się wokół naszego domu i trochę
przesadzała. - Pokręcił głową. - Nawet nie pamiętam jej imienia, ale wiem jedno: z całą
pewnością nie byłem zaangażowany w żaden związek z nią ani też z nikim innym. Przy-
najmniej w czasie, kiedy się spotykaliśmy.
Alexandra nieoczekiwanie zrozumiała, że naprawdę jej nie zdradzał. Przez tyle lat
wierzyła w kłamstwa wypowiedziane przez osobę, która usiłowała wedrzeć się w życie
Jordana i zająć miejsce jego dziewczyny. Gdyby nie mętlik w głowie Alexandry i burza
hormonów, pewnie skończyłoby się to inaczej. Kłamstwa tamtej kobiety do tego stopnia
pokrywały się z jej obawami, że nawet ich nie zakwestionowała.
- Wiem, że jest na to trochę pózno, ale przepraszam. - Przygryzła wargę. - Powin-
nam była mieć do ciebie więcej zaufania. Mogłam zadzwonić, zamiast oskarżać cię w
myślach o najgorsze i wycofywać się z twojego życia.
- Przyznaję, miałaś wtedy tylko osiemnaście lat i nie byłaś specjalnie pewna siebie.
Kiedy się poznaliśmy, uznałem cię za bardzo nieśmiałą dziewczynę, więc potrafię zro-
zumieć twoje zachowanie. - Zacisnął wargi. - Ale tak naprawdę nie jestem w stanie po-
jąć, dlaczego potem zachowałaś się tak, a nie inaczej.
Tym razem to ona zmarszczyła brwi.
- Jak to?
- Nie powiedziałaś mi o dziecku, ale powiadomiłaś o nim moją matkę.
- Bo myślałam, że udzieli mi pomocy.
WydÄ…Å‚ wargi.
- Masz na myśli pomoc finansową, tak? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl
  •