[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miała prośbę.
- A ja bym chciała zajrzeć do księgami.
- W porządku - powiedział Kirk. - Dziś spełniam wszystkie życzenia.
- 147 -
S
R
Wziął za rękę Jennę i... Claire.
Zaskoczył ją tym gestem. Odkąd wczoraj po południu wrócili z Toronto, unikali
kontaktu fizycznego. Prawie wcale siÄ™ do siebie nie odzywali. Teraz zacisnÄ…Å‚ mocno
rękę na jej dłoni i wszyscy razem ruszyli w stronę miasteczka.
- Pózniej tu wrócimy - obiecał najstarszej córce, kiedy mijali księgarnię.
Z każdym krokiem zbliżali się do cukierni, w której sprzedawano najlepsze
lody w okolicy.
- No, dziewczynki? Wiecie już, na co macie ochotę? Decyzja nie należała do
łatwych. Wszystkie trzy rzuciły się biegiem do lady, żeby obejrzeć oferowane smaki.
Claire rozciągnęła usta w uśmiechu.
- Wreszcie coś, co lubią ciężarne kobiety. Kirk uniósł jedną brew.
- Sądziłem, że lubisz również inne rzeczy. - Objął ją w pasie i przytulił do
siebie. - Na przykład pieszczoty, pocałunki... Czyżbyś zapomniała?
O nie, bynajmniej nie zapomniała. Ale zdziwiła się, że on o tym wspomina. Od
wczorajszego ranka, kiedy wydarzyło się tamto koszmarne nieporozumienie z
telefonem, chodzili koło siebie na palcach; traktowali się uprzejmie, ale z rezerwą.
Oczywiście cały czas mieli świadomość, że nie są sami i że w obecności córek muszą
zachowywać pozory.
- No, Claire? Jakie sobie życzysz? - spytał, kiedy sprzedawczyni obsłużyła już
dziewczynki.
Z lodami w ręku wyszły na ławkę przed cukiernią.
Claire popatrzyła przez szybę na stojące w chłodziarce pojemniki pełne
zarówno starych, znajomych smaków, jak i nowych, egzotycznych.
- Kremowe z pokruszonymi ciasteczkami - powiedziała. - Albo nie!
Orzechowe! Albo... Boże, sama nie wiem.
- Jedną kulkę tych, drugą tamtych - rzekł Kirk, zwracając się do ekspedientki. -
W końcu jest was dwoje...
Dla siebie wybrał lody o smaku lukrecjowym. Claire wzdrygnęła się - akurat w
tej kwestii nie podzielała upodobań męża.
- Och, tatusiu! - zawołała Jenna na widok czarnych lodów ojca. - Wyglądają
paskudnie!
- 148 -
S
R
- Chcesz spróbować? Podsunął jej stożek pod nos.
- Nie! Fuj!
Odwróciła z obrzydzeniem twarz. Kiedy chciał poczęstować Andie i Daisy,
zareagowały identycznie.
- Teraz wiesz, dlaczego zawsze wybieram ten smak? - spytał, puszczając do
Claire oko. - Nie muszę się z nikim dzielić.
Matka z córkami poczęstowały się nawzajem. Claire dała córkom do polizania
swoje orzechowo-ciastkowe lody, sama zaś spróbowała wybrane przez Jennę lody o
smaku gumy balonowej, miętowe lody Daisy i czekoladowe kulki Andie.
Jenna, która jadła najbardziej zachłannie ze wszystkich i pierwsza skończyła
swoją porcję, postanowiła wdrapać się matce na kolana i jeszcze raz skosztować
smaku orzechowego. Po dwóch nieudanych próbach stanęła przed ławką i wsparłszy
ręce na biodrach, spytała oskarżycielskim tonem:
- Dlaczego brzuch ci tak wystaje? Przez niego ja siÄ™ nie mieszczÄ™.
Zerkając na Kirka, Claire zobaczyła, że mąż jest równie zdziwiony i ubawiony
pytaniem Jenny, co i ona. Jeszcze ani razu nie wspomnieli dziewczynkom o tym, że
będą miały braciszka lub siostrzyczkę. Czyżby nadszedł odpowiedni moment?
Kirk skinął lekko głową.
- Dlatego, że spodziewam się dziecka - wyjaśniła Claire.
- Naprawdę? - Andie zamarła bez ruchu, po czym przeniosła wzrok z matki na
ojca. - Kiedy?
- Kiedy się urodzi? Myślę, że w połowie stycznia.
- To będzie chłopiec czy dziewczynka? - spytała rzeczowo Daisy.
- Nie wiem, kochanie.
- A możemy kupić dzidziusiowi prezent pod choinkę? - chciała wiedzieć Jenna.
- Oczywiście, że tak.
- Pozwolisz mi się nim czasem opiekować, co, mamusiu?- spytała Andie. - W
styczniu będę już miała jedenaście lat.
- Na pewno mamusi przyda się pomoc - oznajmił Kirk, usiłując przygładzić
rude loki najstarszej córki.
- 149 -
S
R
Ciekawe, pomyślała Claire, czy maluch będzie rudzielcem jak Andie, czy
blondasem jak reszta rodziny?
- Ja też będę mogła pomagać? - spytała Daisy.
- Myślę, że zajęć przy dziecku starczy dla wszystkich.
Na samą myśl o pierwszych kilku miesiącach, o pieluszkach, karmieniu i nie
przespanych nocach, Claire poczuła, jak ogarnia ją zmęczenie. Nocne karmienie nie
byłoby takie uciążliwe, gdyby miała tylko jedno dziecko. Ale miała troje, które też
wymagały opieki, poza tym cały dom był na jej głowie.
W dodatku nie wiedziała, czy do stycznia rozwiążą z Kirkiem swoje problemy
małżeńskie, czy też będą w trakcie rozwodu.
Nagle straciła ochotę na lody. Bezceremonialnie wrzuciła je do kosza na śmieci,
po czym ruszyła za córkami przez parking do popularnego w miasteczku centrum
handlowego.
Oglądała dziecięce bluzy, które oferowano z dwudziestoprocentową zniżką,
kiedy nagle podszedł do niej Kirk.
- Wiesz, to śmieszne - powiedział cicho. - Ale kiedy powiadomiliśmy
dziewczynki, że powiększy nam się rodzina, zdałem sobie sprawę, że właściwie nie
mam pojęcia, co ty o tym wszystkim sądzisz.
To prawda. Nie rozmawiali na ten temat.
- Ja? No cóż...
Ujął ją delikatnie pod łokieć.
- Przy trojgu dzieciach masz mnóstwo pracy, a co dopiero będzie, jak się urodzi
czwarte? - kontynuował. - Tak się zastanawiam... Może warto zatrudnić kogoś do
pomocy? Przynajmniej na kilka pierwszych miesięcy?
Zrezygnowana, potrząsnęła głową i wyszła ze sklepu. Wiedziała, że Kirk stara
się być miły, że myśli o tym, aby odciążyć ją w pracy, ale nie chciała mieć do pomocy
jakiejś obcej kobiety. Chciała mieć męża, na którego od czasu do czasu mogłaby
liczyć.
- Tatusiu, zobacz! - zawołała Jenna, wskazując na szybę wystawową. - Lalki!
Mogę tam wejść i je obejrzeć?
- 150 -
S
R
- Możesz. Poproś siostry, żeby poszły z tobą, a mamusia i ja poczekamy tu na
zewnÄ…trz.
Wrzucił do ust ostatnią porcję lodów, a właściwie pusty w środku waflowy
rożek, i oblizał się ze smakiem.
- To było naprawdę dobre.
- Serio? - Claire popatrzyła na niego z niedowierzaniem. - Wyglądałeś tak,
jakbyś jadł smołę.
- Smołę, powiadasz? - Zamyślił się. - Czarne jak smoła. Hm, brzmi intrygująco.
Mogłabyś tak zatytułować swój następny przepis.
Pacnęła go żartobliwie w ramię.
- Nie wyśmiewaj się z mojej pisaniny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Archiwum
- Indeks
- Arthur Conan Doyle Sherlock Holmes 04 Dolina trwogi
- Rardin Jennifer Jaz Parks 03 Biting the Bullet
- Supernatural Mates 6 More Than Pr
- William Gibson & Bruce Sterling The Difference Engine
- 294. Roberts Alison Dobre rokowania
- Cook Robin Zabawa w Boga
- Burnes Caroline CzytadśÂ‚o na lato MiśÂ‚osne intrygi KośÂ‚ysanka dla Daw
- PL Adler Harry Umiejć™tnoć‡ realizowania marześÂ„
- Milburne Melanie Harlequin Medical 464 Ucieczka z miasta
- 15 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Nieuchwytny kolekcjoner
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sklep-zlewaki.pev.pl